28-04-2007, 18:02
Spotkanie MIQ i moje odbyło się dziś w Poćwiardówce.
Przybywam o godzinie 13.10 (dojeżdżając uświadamiam sobie, że o podobnej porze niemal tydzień temu zgłaszałem sprawe policji...) MIQ już czeka. Witamy się. Okazuje się, że moje wrażenie dokładnego wysprzątania miejsca "pracy" hieny było mylne. Pod drzewami oraz w świeżym piachu obok mogiły - czyli tam gdzie wyrzucała go hiena - leży jeszcze sporo drobnych ludzkich kości, nierozpoznawalnych skórzanych fragmentów oporządzenia czy może odzieży. Tak zostać nie może. Decydujemy się to chociaż płytko, ale zakopać. To co udaje nam się zauważyć zgarniamy w jedno miejsce. Idziemy dalej w chaszcze. Chcemy zobaczyć czy nie ma innych śladów działalności złodzieja. Niestety - są :zly:
Ciekawe czy policjanci je zauważyli? Te inne ślady to kolejna makabra. Z ziemi niemal pionowo wystaje kawałek ludzkiej piszczeli... Innych kości też trochę jest. MIQ zostaje i bada teren dalej, a ja idę do auta po saperkę. Po drodze, w sporych zaroślach kolejny ślad hienowania. Ten chyba z przed wielu lat. Całkiem zbielały fragment kości ramiennej, ze śladami zębów leśnych gryzoni... Wracam z saperką. Nie możemy kopać głęboko, ale przecież kości nie zostawimy na wierzchu. Podważamy ziemie "na jeden sztych" i ukrywamy szczątki. Podobnie robimy w drugim miejscu.
Zaczynamy badać układ cmentarza. Faktycznie zdewastowany, ale też sporo tablic leżących wg pierwotnego założenia ocalało. Informacje o pochowaniu w Poćwiardówce szczątków żołnierzy ekshumowanych w latach 30-tych ubiegłego wieku wydają się być prawdziwe. Oprócz tablic z niemieckimi napisami - znajdujemy i takie z inskrypcjami w języku polskim. Wszystkie głoszą "nieznany żołnierz armii niemieckiej" Właśnie obok jednej z takich tablic odkryliśmy to drugie stanowisko pracy hieny.
Stoimy w bok od ścieżki gdy na cmentarz wchodzi wycieczka. Przewodnikiem okazuje się być sam szef PKWŁ - p. Hieronim Andrzejewski. Znam go z moich wizyt w PKWŁ, a i on szybko mnie sobie przypomina. O dewastacji oczywiście wie. Prosi o pokazanie miejsca, wypytuje mnie o okoliczności. Zgłaszamy chęć zagrabienia zdewastowanej części i zakopania tego co tu może jeszcze leżeć niezauważone... Wycieczka odchodzi, a my jeszcze chwilę rozmawiamy o dalszych planach.
A w planie jest najpierw poniedziałkowe spotkanie ze Stopą w dyrekcji PKWŁ. Potem chcemy zagrabić okolicę zniszczonych grobów i może wrzucić tam ze dwie taczki ziemi - żeby żółty piach nie kusił kolejnych "eksploratorów"
Przybywam o godzinie 13.10 (dojeżdżając uświadamiam sobie, że o podobnej porze niemal tydzień temu zgłaszałem sprawe policji...) MIQ już czeka. Witamy się. Okazuje się, że moje wrażenie dokładnego wysprzątania miejsca "pracy" hieny było mylne. Pod drzewami oraz w świeżym piachu obok mogiły - czyli tam gdzie wyrzucała go hiena - leży jeszcze sporo drobnych ludzkich kości, nierozpoznawalnych skórzanych fragmentów oporządzenia czy może odzieży. Tak zostać nie może. Decydujemy się to chociaż płytko, ale zakopać. To co udaje nam się zauważyć zgarniamy w jedno miejsce. Idziemy dalej w chaszcze. Chcemy zobaczyć czy nie ma innych śladów działalności złodzieja. Niestety - są :zly:
Ciekawe czy policjanci je zauważyli? Te inne ślady to kolejna makabra. Z ziemi niemal pionowo wystaje kawałek ludzkiej piszczeli... Innych kości też trochę jest. MIQ zostaje i bada teren dalej, a ja idę do auta po saperkę. Po drodze, w sporych zaroślach kolejny ślad hienowania. Ten chyba z przed wielu lat. Całkiem zbielały fragment kości ramiennej, ze śladami zębów leśnych gryzoni... Wracam z saperką. Nie możemy kopać głęboko, ale przecież kości nie zostawimy na wierzchu. Podważamy ziemie "na jeden sztych" i ukrywamy szczątki. Podobnie robimy w drugim miejscu.
Zaczynamy badać układ cmentarza. Faktycznie zdewastowany, ale też sporo tablic leżących wg pierwotnego założenia ocalało. Informacje o pochowaniu w Poćwiardówce szczątków żołnierzy ekshumowanych w latach 30-tych ubiegłego wieku wydają się być prawdziwe. Oprócz tablic z niemieckimi napisami - znajdujemy i takie z inskrypcjami w języku polskim. Wszystkie głoszą "nieznany żołnierz armii niemieckiej" Właśnie obok jednej z takich tablic odkryliśmy to drugie stanowisko pracy hieny.
Stoimy w bok od ścieżki gdy na cmentarz wchodzi wycieczka. Przewodnikiem okazuje się być sam szef PKWŁ - p. Hieronim Andrzejewski. Znam go z moich wizyt w PKWŁ, a i on szybko mnie sobie przypomina. O dewastacji oczywiście wie. Prosi o pokazanie miejsca, wypytuje mnie o okoliczności. Zgłaszamy chęć zagrabienia zdewastowanej części i zakopania tego co tu może jeszcze leżeć niezauważone... Wycieczka odchodzi, a my jeszcze chwilę rozmawiamy o dalszych planach.
A w planie jest najpierw poniedziałkowe spotkanie ze Stopą w dyrekcji PKWŁ. Potem chcemy zagrabić okolicę zniszczonych grobów i może wrzucić tam ze dwie taczki ziemi - żeby żółty piach nie kusił kolejnych "eksploratorów"