02-11-2009, 20:26
Opiszę naszą stowarzyszeniową przygodę ze śmieciami w Wiączyniu. Nie chciałem tego wywlekać, żeby nie zniechęcać kolegów. A było to tak...
Po naszym czerwcowym sprzątaniu zebrało się z cmentarza i okolicy 8 worków śmieci. Nie mając jak przewieźć ich do pojemnika przy gimnazjum (pojemnik zresztą znajduje się za zamkniętą bramą) poprosiłem dyrektora tejże placówki wychowawczej aby pracownik przy pomocy traktorka zabrał je stamtąd. Otrzymałem solenne zapewnienie, że tak się stanie. Będąc w gimnazjum na początku września powitały mnie pretensje o pozostawienie śmieci przy cmentarzu. Biedne dzieci, które poszły tam grabić liście(?) znalazły je i doznały szoku (chyba trwałego patrząc na to co tam wyczyniają). Gimnazjum powiadomiło gminę, której pracownicy w pocie czoła te 8 worków zabrali i wywieźli na wysypisko. Z tej opowieści wynika, że w tej chwili to ja (jako koordynator akcji w Wiączyniu) jestem tym złym a gimnazjum to te aniołki, które tak bardzo dbają o nekropolię. Gmina tymczasem ma wszystko gdzieś. Dla nich się liczy, że jest porządek i nie muszą do tego grosza dołożyć.
Po naszym czerwcowym sprzątaniu zebrało się z cmentarza i okolicy 8 worków śmieci. Nie mając jak przewieźć ich do pojemnika przy gimnazjum (pojemnik zresztą znajduje się za zamkniętą bramą) poprosiłem dyrektora tejże placówki wychowawczej aby pracownik przy pomocy traktorka zabrał je stamtąd. Otrzymałem solenne zapewnienie, że tak się stanie. Będąc w gimnazjum na początku września powitały mnie pretensje o pozostawienie śmieci przy cmentarzu. Biedne dzieci, które poszły tam grabić liście(?) znalazły je i doznały szoku (chyba trwałego patrząc na to co tam wyczyniają). Gimnazjum powiadomiło gminę, której pracownicy w pocie czoła te 8 worków zabrali i wywieźli na wysypisko. Z tej opowieści wynika, że w tej chwili to ja (jako koordynator akcji w Wiączyniu) jestem tym złym a gimnazjum to te aniołki, które tak bardzo dbają o nekropolię. Gmina tymczasem ma wszystko gdzieś. Dla nich się liczy, że jest porządek i nie muszą do tego grosza dołożyć.
Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!