26-09-2007, 14:15
Byłem w dniu premiery i film wbija w fotel. Nie mam odwagi póki co go oceniać, za duże emocje. Generalnie od połowy film ogląda się z wytrzeszczonymi oczami, przyśpieszonym oddechem. Ostatnie sceny mają siłę oddziaływania tornada. Wierność i suchość oddania dramatycznych faktów wbija w fotel. Ludzie w sali płaczą i nie jest to jakieś tanie wzruszenie czy histeria, panuje absolutna cisza. Gdy film się skończył nikt nie pisnął ani słowa, ludzie zastanawiali się czy już wypada wstać i wyjść. Grobowa cisza. I dokładnie to samo na zewnątrz. Ja byłem z chłopakami kaniowskimi i dosłownie przez pierwsze 15-20 minut po nie mogliśmy znaleźć słów, żeby w ogóle coś powiedzieć. Generalnie to film który na pewno warto zobaczyć. Kapitalne zdjęcia Pawła Edelmana.
Kilka momentów niesamowitych, choć generalnie cały film jest dobry. Moment zwrotu rzeczy z obozu w Sachsenhausen, powrót szabli oficerskiej ... czy sytuacja z początku filmu gdzie rotmistrz tłumaczy swej żonie że nie tylko jej, ale też i wojsku przysięgał przed Bogiem wierność - te sceny chyba każdy zapamięta. Niesamowita jest też scenografia - szczególnie sceny w cerkwi zamienionej na obóz jeniecki. Bardzo ciekawa postać przedwojennego porucznika, który przeżywa Katyń ale nie zdąża do Andersa. Zakończenie wręcz przytłacza suchością i wiernością faktom - dokładnie jak z książek i dokumentów. Wydaje mi się, że musi minąć trochę czasu zanim się film oceni w miarę obiektywnie, na szybko emocje są zbyt wysokie. Film nie rozdrapuje ran absolutnie. Wydaje mi się, że o dziwo jest zaskakująco neutralny - nie rzuca pretensji czy oskarżeń w stronę Rosji. To na pewno nie jest jakiś lament wiecznie uskarżających się nad swoją niedolą i smutną historią Polaków. W filmie jest nawet postać dobrego rosyjskiego oficera, który ratuje dwie Polki przed NKWD. Całość sprawy mordu w filmie to po prostu suche przedstawienie faktów - jakby miał krzyczeć - właśnie tak było. I nic więcej. I to chyba robi własnie tak gigantyczne wrażenie.
Absolutnie polecam.
Kilka momentów niesamowitych, choć generalnie cały film jest dobry. Moment zwrotu rzeczy z obozu w Sachsenhausen, powrót szabli oficerskiej ... czy sytuacja z początku filmu gdzie rotmistrz tłumaczy swej żonie że nie tylko jej, ale też i wojsku przysięgał przed Bogiem wierność - te sceny chyba każdy zapamięta. Niesamowita jest też scenografia - szczególnie sceny w cerkwi zamienionej na obóz jeniecki. Bardzo ciekawa postać przedwojennego porucznika, który przeżywa Katyń ale nie zdąża do Andersa. Zakończenie wręcz przytłacza suchością i wiernością faktom - dokładnie jak z książek i dokumentów. Wydaje mi się, że musi minąć trochę czasu zanim się film oceni w miarę obiektywnie, na szybko emocje są zbyt wysokie. Film nie rozdrapuje ran absolutnie. Wydaje mi się, że o dziwo jest zaskakująco neutralny - nie rzuca pretensji czy oskarżeń w stronę Rosji. To na pewno nie jest jakiś lament wiecznie uskarżających się nad swoją niedolą i smutną historią Polaków. W filmie jest nawet postać dobrego rosyjskiego oficera, który ratuje dwie Polki przed NKWD. Całość sprawy mordu w filmie to po prostu suche przedstawienie faktów - jakby miał krzyczeć - właśnie tak było. I nic więcej. I to chyba robi własnie tak gigantyczne wrażenie.
Absolutnie polecam.
Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
i dymi mgłą katyński las (...)
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
i dymi mgłą katyński las (...)