Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Szpital na Bałuckim rynku
#1
Ma ktoś jakieś info na temat szpitala na Bałuckim rynku , czy to obiekt przedwojenny jakieś fotki , miał przejść remont 87-?
Wolę mieć jedną dywizję niemiecką przed sobą niż jedną dywizję francuską za sobą. Paton
Odpowiedz
#2
Jak najbardziej przedwojenny.
Odpowiedz
#3
poczytaj sobie o gettcie lodzkim szpital byl zarazem mieszkaniem Rumkowskiego
Odpowiedz
#4
to chyba ten:

http://www.mojalodz.fora.pl/szpitale,40/...lf,73.html
Dajmy Polakom zwalczać się wzajemnie. Nie ma lepszej metody. Wskutek przyczyn politycznych sami eliminują spośród siebie tyle ważnych dla konspiracji figur, ile my nigdy nie moglibyśmy wytłuc [...]
SS-Oberführer W. Bierkamp
Odpowiedz
#5
W gettcie łódzkim były dwa szpitale : Drewnowska 75 - zkaźny, i na Łagiewnickiej 34/36.
Na Bałuckim Rynku szpitala nie było.
Pozdr,
L.
Odpowiedz
#6
grandiemu87 chodzi zapewne o ten przy Łagiewnickiej.Obecnie swoją tylną częścią przylega on niemal do rynku , ale nie jest to rynek bałucki tylko tzw. Dolna-Ceglana i utworzony został w latach 70-tych.Właściwy rynek bałucki znajduje się nieopodal ( bliżej placu kościelnego).
Odpowiedz
#7
Leszek napisał(a):W gettcie łódzkim były dwa szpitale : Drewnowska 75 - zkaźny, i na Łagiewnickiej 34/36.
Na Bałuckim Rynku szpitala nie było.
Pozdr,
L.

Według innych źródeł aż 7 do "szpery"

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.lodzgetto.pl/szpital_numer_1_i_szpital_dla_dzieci.html,18">http://www.lodzgetto.pl/szpital_numer_1 ... ci.html,18</a><!-- m -->
Z wódką jest jak na wojnie – są straty w ludziach i w sprzęcie Wink
--------------
"[...] pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor."

Józef Beck (5.V.1939)
Odpowiedz
#8
no nie bylo na rynku baluckim szpitala cholera pomylilem sie o 15 m :cigar: W budynku, który w ostatnich latach został zdewastowany, w czasie wojny mieścił się główny szpital getta, a także apartament Chaima Mordechaja Rumkowskiego, Przełożonego Starszeństwa Żydów w getcie.

Budynek został wybudowany tuż przed wojną dla potrzeb Kasy Chorych. Był jednym najnowszych i najbardziej eleganckich gmachów na terenie Bałut.

W czasie wojny mieścił się w nim powołany przez Rumkowskiego Wydział Zdrowia i szpital nr 1. W jednym ze skrzydeł znajdowało się prywatne mieszkanie prezesa.

Do września 1942 roku służba zdrowia w getcie funkcjonowała w miarę normalnie. Było siedem szpitali i siedem aptek, cztery przychodnie, dwie stacje pogotowia, w sumie ponad 2600 łóżek dla chorych. Przeprowadzano badania, nawet prześwietlenia płuc, wypisywano recepty, choć niestety częściej karty zgonu. Szpital dla dzieci mieścił się niemal naprzeciwko, przy ul. Łagiewnickiej 37. Dopiero we wrześniu 1942 roku, podczas tzw. szpery, wszystkie szpitale zostały zlikwidowane. Odbyło się to w sposób bardzo brutalny, opisy można odnaleźć w dziennikach z tego okresu. Niemcy wywieźli wszystkich chorych do Chełmna nad Nerem. Zdecydowano również o usunięciu z getta wszystkich osób starych, powyżej 65 lat i dzieci do lat 10. Zdaniem nazistów był to element zbędny, bo niepracujący, którego należy się pozbyć. Aby wykonać polecenie Niemców, Rumkowski zaapelował do rodziców, aby dobrowolnie oddali swoje dzieci.

Ja muszę przeprowadzić tę krwawą operację. Muszę poświęcić członki, by ratować ciało. Muszę odebrać wam dzieci, bo inaczej inni zginą wraz z nimi - mówił. Najpierw policjanci żydowscy, a potem - gdy ci nie dali sobie rady - również niemieccy funkcjonariusze policji odbierali dzieci rodzicom. Przewożono je najpierw do tzw. punktów zbornych. Dla zachodniej strony getta był nim szpital przy Drewnowskiej 75 [patrz: Szpital numer 2], dla wschodniej - właśnie szpital przy Łagiewnickiej 36. Ponoć przez to miejsce przeszło wówczas ponad 6 tysięcy osób, które potem przewieziono autami na stację kolejową Radegast na Marysinie. Stamtąd zabrano ich do ośrodka zagłady w Chełmnie nad Nerem, gdzie zostali zamordowani.

Na zachowanych archiwalnych zdjęciach z września 1942 roku widać, że ludzie próbowali ratować się ucieczką, starali się wynieść stamtąd dzieci, ale byli odpędzani przez policjantów.

To najtragiczniejsze wydarzenie w dziejach łódzkiego getta. W dniach 3-12 września 1942 roku wywieziono z getta 15 681 osób. Na terenie getta Niemcy zabili około 600 osób, głównie rodziców wywożonych dzieci.

Potem w dawnych budynkach szpitalnych - przy ulicy Łagiewnickiej 36 i 37 - mieściły się zakłady krawieckie, szyto w nich ubrania wojskowe i cywilne.

Od końca sierpnia 1944 roku, po wywiezieniu niemal wszystkich mieszkańców, w dawnym szpitalu nr 1 mieścił się obóz dla około 600 osób, które zostały osobiście wybrane przez Hansa Biebowa do pracy na terenie Niemiec. Ci ludzie uniknęli wywiezienia podczas likwidacji getta. Wśród nich było wielu przedstawicieli administracji żydowskiej z Bałuckiego Rynku. Wyjechali z Łodzi pod koniec października 1944. Większość z nich przeżyła wojnę.

Ponieważ akcja odbywała się w tempie niezmiernie szybkim i wozy stale odchodziły i przybywały do szpitala, wydelegowani do punktów zbornych celem spisywania deportantów urzędnicy nie mogli nadążyć spisać przywiezionych i tylko część ujęta została spisem, inni zaś wywiezieni zostali z getta autami, a personalia ich nie zostały i może nigdy nie zostaną już ustalone.
Kronika getta łódzkiego, 14 września 1942, t. 2, s. 246.

W sobotę, dnia 27 grudnia odbył się ślub Przełożonego Starszeństwa Żydów M.Ch. Rumkowskiego z mgr praw Reginą Weinberger. Ślub odbył się w mieszkaniu pana prezesa, znajdującym się w gmachu szpitala nr 1. W uroczystości wzięło udział szczupłe grono rodzinne oraz najbliżsi współpracownicy zwierzchnika getta. Ślubu udzielił rabin Fajner.
Kronika getta łódzkiego, 26-28 grudnia 1941, t. 1, s.340.

W dniu 1 bm. Przełożony Starszeństwa Żydów, prezes Ch. M. Rumkowski ukończył 64 lata. W godzinach wieczornych w mieszkaniu prywatnym pana prezesa, w gmachu szpitala nr 1, składali solenizantowi życzenia jego najbliżsi współpracownicy. Pan prezes został w dniu swoich urodzin obdarowany całym szeregiem upominków, wykonanych przez zatrudnionych w resortach rzemieślników. Szereg prezentów świadczy o bardzo wysokim zmyśle artystycznym wykonawców i posiadać będzie niewątpliwie w przyszłości zabytkową wartość.
Kronika getta łódzkiego, 10-24 marca 1941, t. 1, s. 88.

Byliśmy dzisiaj na "wycieczce" w szpitalu na Łagiewnickiej w celu obejrzenia rentgena i dokonywanych prześwietleń. Byliśmy świadkami prześwietleń robionych u dzieci szkół powszechnych przysyłanych przez przychodnię przeciwgruźliczą. Wszędzie prawie oznaki gruźlicy. Przyjechało w tym tygodniu kilkadziesiąt osób z Warszawy. Opowiadają nie wiem jakie okropności o tamtejszej sytuacji, ale żaden z nich nie ma tej strasznej ziemnisto-gruźliczej cery naszego getta.
Dziennik Dawida Sierakowiaka, 20 sierpnia 1941, s. 48.

Obóz zbiorowy, znajdujący się przy ul. Łagiewnickiej 36, wciąż jeszcze nie wyjechał. Skoszarowani tam pracownicy wykonują różne zamówienia. Przychodzą nawet do naszego resortu i produkują torby na cement. Jak długo będą zatrudnieni przy tych obstalunkach - nie wiadomo.
Jakub Poznański, Dziennik z łódzkiego getta, 2 września 1944, s. 211.
Odpowiedz
#9
OldWit napisał(a):
Leszek napisał(a):W gettcie łódzkim były dwa szpitale : Drewnowska 75 - zkaźny, i na Łagiewnickiej 34/36.
Na Bałuckim Rynku szpitala nie było.
Pozdr,
L.

Według innych źródeł aż 7 do "szpery"

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.lodzgetto.pl/szpital_numer_1_i_szpital_dla_dzieci.html,18">http://www.lodzgetto.pl/szpital_numer_1 ... ci.html,18</a><!-- m -->
Posypuję głowę popiołem.
Pozdr.
Leszek
Odpowiedz
#10
Wiem że zaspamuję ale w szpitalu im. H. Wolf przyszedłem na świat ja Smile
"Bóg walczy po tej stronie, która ma lepszą artylerię" - Napoleon Bonaparte
Scale Model Warehouse Poland smwarehouse.pl
Odpowiedz
#11
Witam!
Jestem nowy, ale w temacie explo bujam się już pare latek...
Czy ktoś wie jak wygląda sytuacja z wejściem do tegoż szpitala>
urban post mortem
Odpowiedz
#12
Pan Jurek pierwszym postem - mógłby przywitać się w stosownym do tego wątku Smile
Odpowiedz
#13
Już koryguję ;-)
Jak zobaczyłem temat o szpitalu, to normalnie od razu musiałem coś napisać ;-)
Już w stosownym dziale korektę robię!
Szukałem od dawna, ale nikt nic nie wiedział.
Teraz tylko pytanie czy da się wejść i pofocić...
urban post mortem
Odpowiedz
#14
Nie sądzisz, że empiryczne doświadczenia są najcenniejsze? Smile Kiedy dostałem namiar na opuszczoną, przedwojenną willę, w której dało by się zorganizować sesję fotograficzną, nie czekałem, aż mnie tam zaprowadzą. Zanim dojechaliśmy tam grupą, miałem już całą dokumentację fotograficzną budynku - od zagruzowanych piwnic, aż po dziurawe poddasze plus park dookoła. Ale zaczynamy spamować, ale nie na tym rzecz polega.
Wątek wygasa, zainteresowanie również, temat wyświetlono chyba dość przejrzyście. Czas na zaspokojenie wiedzy w praktyce.
Odpowiedz
#15
Zdaje się, że rysuje się taka szansa, trzeba pogadać z właścicielem obiektu. Kto nim jest tego nie wiem. Ale swego czasu chodziły słuchy że mają w nim jakiś hotel robić czy też inny obiekt użyteczności publicznej. A skoro ruszył remont to musi być tablica informacyjna, na której stoi kto jest właścicielem/lub posiadaczem zależnym obiektu. Kolejny krok to pogadanie ze stosowną osobą i już. Inne wyjście dogadać się ze stróżem obiektu jeśli tylko taki jest (ceną zwykle bywa jedno lub dwa tanie wina).
Pozdr Jagodowy
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości