Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bunkry przeciwatomowe w Łodzi i okolicy (np.: Irlandia, USA, ...)
#16
           
Schron przy ulicy Gandhiego 21 c.d.

Źródło: Urban Explorers Łódź
Odpowiedz
#17
               
Schron przy ulicy Gandhiego 21 c.d.

Źródło: Urban Explorers Łódź
Odpowiedz
#18
(05-02-2018, 19:36)Unono napisał(a): Szkółka w Mrągowie, Wiatraki w Leźnicy -  DDL - warsztat naprawy radiostacji jako jedyny żołnierz służby zasadniczej. pozostali cywile.
Ja w Elblągu, Ty w Mrągowie. Czy w Mrągowie nie było przypadkiem czołgów?
Odpowiedz
#19
Nie. Była szkoła specjalistów łączności lotnictwa. I ośrodek wypoczynkowy nad jeziorem. Ale chyba coś było w Morągu.
Przy okazji: dostałem rozkaz uszkodzenia wszystkich odbiorników radiowych na kompanii, żeby odbierały tylko jedynie słuszny program I. Z bólem serca to robiłem, bo miałem naprawiać, a nie psuć. Ale ja miałem dostęp do odbiorników radiostacji i słuchałem tego co chciałem. Podrobiłem referentkę ( plastelina i odlew z żywicy) i mogłem siedzieć w warsztacie ile chciałem. Kierownik cywil wściekał się i próbował dojść jak wchodzę, bo widział poprzestawiane rzeczy, ale nie wpadł na to. Pod lupą szukał śladów igły na plombach, a ja regularnie lądowałem u dowódcy i miałem ubaw, bo nie chciał mnie ukarać, wiedząc ze jak będą loty nocne to cywile nie przyjdą a ja mogę "nie umieć" naprawić łączności, a chciał mi wpoić dyscyplinę. Praktycznie z całą kadrą żyłem na luzie, bo naprawiałem im tv i inne rupieci.
 Wracając do tematu ( pośrednio ). Kiedyś na szkoleniu padło pytanie: Co zrobicie jak zobaczycie lecącą rakietę z głowicą jądrową. Któryś odpowiedział: padnę na ziemie i będę się modlił, żeby pi..... 1000km dalej. Myślałem, ze prowadzący szkolenie dostanie zawału ze złości.
Odpowiedz
#20
Najpierw na poważnie:

W Elblągu uczono mnie działań taktycznych z użyciem pocisków armatnich z nabojami atomowymi. Dlatego w nadchodzącej niechybnie wojnie ze "zgniłem zachodem" obowiązkowo w każdej kompanii miał znaleźć się meteorolog, ponieważ decyzje o użyciu pocisków atomowych wystrzeliwanych z haubic miały być podejmowane na poziomie kompanii (!). Pytałem pułkownika prowadzącego zajęcia czy ma pojęcie o czym mówi, czy zdaje sobie sprawę z konsekwencji. Dopiero gdy na kolejnych zajęciach dowiedziałem się, że każdy żołnierz będzie miał dozymetr (wyglądał jak długopis) ale bez możliwości dokonania odczytu, zrozumiałem, że to było na poważnie. Szczególnie, że urządzenie do odczytu będzie miał tylko dowódca kompanii i dowódcy wyżej. A to po to, że gdy namierzy żołnierzy, którzy mają przed sobą kilka dni życia to trzeba ich wsadzić w pojazdy, wydać rozkaz naprzód przez teren całkowicie skażony (oczywiście nie informując żołnierzy o tym) i za nim niszczyć przeciwnika wszelkimi możliwymi sposobami. Na początku wydawało się, że to żart. Ale gdy człowiek zobaczył, że chłopcy w mundurach już się nie bawią tylko do tego się przygotowują z całym potencjałem Układu Warszawskiego to się robiło nie miło. Do tego teoretyczne działania taktyczne ćwiczyliśmy na prawdziwych mapach Europy z konkretnymi prawdziwymi celami (!) i istniejącymi jednostkami polskimi.

A teraz mniej poważnie ale prawda:

Podczas szkolenia żołnierzy z zachowania się w przypadku wybuchu jądrowego mięliśmy informować, że: "żołnierz, gdy zobaczy wybuch atomowy, musi natychmiast położyć się wyprostowany na ziemi twarzą w dół a podeszwami butów do wybuchu, ponieważ podeszwy są specjalnymi ekranami przeciwko promieniowaniu".
Odpowiedz
#21
Troszkę racji w tym było ( nie mówię o podeszwach). Na mojej stronie opisuję jak należy postąpić w wypadku wybuchu"brudnej bomby atomowej".
Generalnie porady jak przeżyć wybuch bomby atomowej czy elektrowni jądrowej są manipulacją oswajającą z energią jądrową. Dają wrażenie, że energia jądrowa jest bezpieczna.
Podczas wybuchu jądrowego są emitowane trzy rodzaje energii jądrowej. Alfa, Beta i Gamma. Głównie mówi się o ochronie przed gamma Jest to promieniowanie przenikliwe poruszające się prostoliniowo i przelatujące przez większość materii. Przelatując przez organizm uszkadza łańcuch DNA, przez co komórki powielając się zwiększają defekt. Ale to jest rosyjska ruletka - uszkodzi albo nie. Jeżeli padniesz w zagłębienie, bądź za betonową osłoną, nic Ci nie zrobi. Położenie się nogami do źródła emisji gamma zmniejsza powierzchnię narażoną na działanie.
Alfa i beta są to najgorsze świństwa. Wprawdzie łatwo się przed nimi osłonić ( np skóra ludzka nie przepuszcza promieniowania alfa, Beta blokowana jest przez kartkę papieru, ale wchłonięcie ich z pożywieniem czy przez drogi oddechowe uszkadza tkanki miękkie. gdyż pozostaje w organizmie. Zwyrodnieniu ( zrakowieniu ) ulegają płuca wątroba, jelita. Jako ciekawostkę podam, że każde zatrzymanie awaryjne elektrowni jądrowej wyrzuca w atmosferę mnóstwo izotopów w tym także tryt ( izotop wodoru, który z tlenem tworzy cząsteczkę wody, emitującej promieniowanie alfa). Nasi eksperci od atomistyki twierdzą, ze tryt jest bezpieczny, bo ma rozpad połowiczny 12 lat, a biologiczny 10 dni ( usunięcie z organizmu 50% ) i trzeba tą wodę trytową spożyć lub oddychać parą.
 Jedyna nadzieja, że Polska prowadząc taką politykę zagraniczną nie dostanie kredytu na budowę własnej elektrowni jądrowej i  nie zniszczymy Bałtyku. Chociaż padający RosAtom oferuje bardzo atrakcyjne upusty. Westinghouse padł i chcą go wykupić chińczycy i przejąć jego kontrakty. ARVEA ( Francja) ma problemy z jakością. Jej głowice nagminne pękają. I między innymi dlatego Francja zamyka ok 40% własnych elektrowni jądrowych. Podstawowym problemem jest przechowalnia odpadów jądrowych.
 Alpy są już zapchane. Rosja swoje odpady zakopywała  w wiecznej zmarźlinie, ale teraz zaczyna wszystko topnieć.
Polska - jednym  z projektów jest umieszczenie ich w kopalni soli w Kłodawie. Nawet na forum europejskim  chyba w 2010r polski przedstawiciel zaproponował wykonanie  wspólnej przechowalni wschodnio europejskiej w Polsce. Od  2016r jest absolutna cisza na ten temat.
Ponieważ jesteśmy na stronie historycznej powiem o japońskim mnichu który przeżył wybuch jądrowy w Hiroszimie
będąc w strefie "zero". A przeżył dlatego, ze klasztor był  zbudowany z kamienia i wewnątrz miał studnię z czystą wodą.
Dozymetr wojskowy DKP-50
   
Odpowiedz
#22
Co do tekstu dla żołnierzy to, na pierwszy rzut oka, wydaje się śmieszny. Ale, tak naprawdę, chodziło o to jak przekazać jednoznacznie wszystkim żołnierzom jednakowy i wpadający do głowy tekst bez długotrwałego wykładu, którego wielu by nie zrozumiało a większość z pozostałych by szybko zapomniała. Akurat w tym przypadku ktoś w wojsku rzeczywiście się popisał. Znalazł pojedynczy argument - widzisz grzyba to się kładź i osłaniaj podeszwami - który wpada w podświadomość wszystkim jednakowo, niezależnie od indywidualnego stopnia przyswajalności wiedzy przez żołnierza.

Znalazłeś dozymetr - rewelacja. A czytnik to była tuleja, w którą wsuwało się dozymetr i przez okienko odczytywało się wynik. Znaczy nic mu nie będzie, do szpitala czy chodzący trup (żartuję).
Odpowiedz
#23
(09-02-2018, 16:53)Unono napisał(a): Troszkę racji w tym było ( nie mówię o podeszwach). Na mojej stronie opisuję jak należy postąpić w wypadku wybuchu"brudnej bomby atomowej".
Generalnie porady jak przeżyć wybuch bomby atomowej czy elektrowni jądrowej są manipulacją oswajającą z energią jądrową. Dają wrażenie, że energia jądrowa jest bezpieczna.
Podaj swoją stronę. Ciekawe rzeczy tam zamieszczasz.
Odpowiedz
#24
Nie mogę bez zgody administratora, gdyż tematycznie nie jest zgodna z tematyką tej strony.
Net etykieta nie pozwala, ale podam Ci na pw.
Odpowiedz
#25
Opłata za schron pod blokiem
Michał Jagiełło
28 października 2004

Do redakcji przyszli mieszkańcy z dwóch wspólnot przy ul. Drukarskiej. W sześciu blokach przy tej ulicy oprócz piwnic są schrony. Każdy ma ok. 100 mkw. powierzchni. Budynki wzniesiono w latach 50. - Schrony należą do Centrum Zarządzania Kryzysowego - mówi Małgorzata Zalas ze wspólnoty. - My nie mamy tam wstępu. Centrum najprawdopodobniej trzyma w nich sparciałe maski przeciwgazowe i gumowe płaszcze przeciwchemiczne. A my płacimy za ogrzewanie i prąd w tych schronach. Nawet za wywóz śmieci, co jest zupełnym absurdem.

- Obliczyliśmy, że ten bunkier z lat zimnej wojny pod naszym blokiem kosztuje wszystkich lokatorów ok. 300 zł miesięcznie - dodaje inna mieszkanka ul. Drukarskiej, Wanda Płaczkiewicz. - Centrum Zarządzania Kryzysowego to wydział Urzędu Miasta. Skoro jest użytkownikiem schronów, koszty ich utrzymania powinna pokrywać gmina.

Dyrektor Administracji Nieruchomości Bałuty Nowe, Ryszard Sardecki, nie zgadza się z tymi argumentami. - Schron jest taką samą częścią budynku jak klatka schodowa czy piwnice - tłumaczy. - Wspólnota płaci za te pomieszczenia jako współwłaściciel nieruchomości.

Sprawdziliśmy w innych administracjach i spółdzielniach mieszkaniowych. Wszędzie za schrony płacą lokatorzy. - Lokatorzy wykupują nie tylko mieszkania, ale też części wspólne budynku - przypomina Jadwiga Sumera, dyrektor administracji z Żubardzia (na jej terenie jest 80 schronów). - Płacą więc także za nie.

Na Żubardziu konfliktu wokół schronów nie ma. Większość przejęły już wspólnoty. W podziemiach robią zebrania, a nawet imieniny i przyjęcia. Warunek jest jeden: w razie potrzeby schron musi wrócić do właściwej roli. Nie wolno więc nic w nim przebudowywać. Wspólnoty z ul. Drukarskiej też chcą wydzierżawić swoje "podziemia" na świetlice lub pomieszczenia gospodarcze. - Wtedy wiedzielibyśmy, za co płacimy - mówi Małgorzata Zalas. - Miały być opróżnione do końca października. Nic się nie dzieje.

Dariusz Leśniewicz, wicedyrektor Centrum Zarządzania Kryzysowego, przyznaje, że część spośród kilkuset schronów to dziś kłopot. - Trzymano w nich środki ochronne na wypadek zagrożeń chemicznych, np. ze strony wielkiego przemysłu - mówi Leśniewicz. - Zmagazynowane maski i płaszcze może wyglądają na stare, ale są sprawne. Część schronów przestała być potrzebna, bo nie ma już dawnych zakładów. Dlatego stopniowo opróżniamy je i przekazujemy administracjom. Te przy ul. Drukarskiej oddamy AN-owi w ciągu kilku dni.

Dyrektor przekonuje, że schrony mają dla płacących za nie lokatorów same plusy. Argumenty: * gdyby schrony nie były ogrzewane, w mieszkaniach nad nimi byłoby wilgotno i zimno; *lokatorzy mają komfort, że w razie niebezpieczeństwa mogą natychmiast być zaopatrzeni w maski p-gaz.

- Te plusy mają jeden minus: kosztują! - nie zgadzają się mieszkańcy ul. Drukarskiej.

Źródło: http://lodz.wyborcza.pl/lodz/1,35136,2361485.html
Odpowiedz
#26
   
c.d. posta nr 3

Jeszcze jedno zdjęcie bunkra pod elektrociepłownią EC4 znaleziony w necie.

Źródło: http: wiadomosci.dziennik.pl
Odpowiedz
#27
       
Prawdopodobnie schron na Retkini.

Źródło: www.fotosik.pl
Odpowiedz
#28
               
Wydział Włókienniczy Politechniki Łódzkiej

Zbudowany w 1958r.
Powierzchnia 730 m2, mogła pomieścić 1042 osoby.
Jeden z największych schronów w Łodzi.

Źródło: https://www.facebook.com/pg/schronywlodzi/
Odpowiedz
#29
               
Wydział Włókienniczy Politechniki Łódzkiej c.d.

Zbudowany w 1958r.
Powierzchnia 730 m2, mogła pomieścić 1042 osoby.
Jeden z największych schronów w Łodzi.

Źródło: https://www.facebook.com/pg/schronywlodzi/
Odpowiedz
#30
                   
Pierwszy polski projekt cywilnego schronu, mogącego dać ochronę przeciętnej rodzinie przed skutkami ataku atomowego. Ci, którzy mieszkają w blokach, zwłaszcza wybudowanych przed 1992 rokiem, mogą częściowo liczyć na schrony, które były przewidziane w planach budowlanych z czasów socjalizmu.

Początkowe założenia:

   Może pomieścić całą rodzinę – 2 osoby dorosłe, 2 dzieci i pies;
   Możliwość pobytu wewnątrz przez 30 dni bez wychodzenia na zewnątrz;
   Ochroni przed skutkami wybuchu ładunku jądrowego o mocy 1 Mt w odległości 3 km;
   Autonomiczny system zasilania, wody, żywności i usuwania odpadów;
   Łatwy transport na miejsce przeznaczenia;
   Okres użytkowania co najmniej 50 lat.

Schron jest całkowicie autonomiczny, to znaczy jest w stanie zapewnić przeżycie ludziom się w nim znajdującym bez jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz i bez dostarczania z zewnątrz mediów. Jedynie powietrze jest dostarczane z zewnątrz, przez urządzenia wentylujące i filtrujące. Na zewnątrz też są usuwane zużyte powietrze i spaliny z agregatu prądotwórczego.

Cel jest taki, aby ktoś, kto chce mieć własny schron przeciwatomowy mógł go kupić i zainstalować koło swojego domu tak, aby go użyć w razie zagrożenia.

Źródło: http://www.noweklimaty.com/polski-projek...atomowego/
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości