Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
i przegapiliśmy rocznicę!!
#1
       
Odpowiedz
#2
A to niefart Big Grin
Odpowiedz
#3
Jak w monologu kabaretowym z lat 80tych: Jak zmarł to ludzie po nim płakali... a niektórzy płaczą do dziś...
Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!
Odpowiedz
#4
normalnie wymiękam jak czytam tylko nagłówki..
chyba jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięcza tak wiele tak jednemu(jednym życia drugim jego śmierci)
Odpowiedz
#5
Już po nas. Żegnajcie Koledzy!
Dajmy Polakom zwalczać się wzajemnie. Nie ma lepszej metody. Wskutek przyczyn politycznych sami eliminują spośród siebie tyle ważnych dla konspiracji figur, ile my nigdy nie moglibyśmy wytłuc [...]
SS-Oberführer W. Bierkamp
Odpowiedz
#6
W Katowicach pewnie pamiętali swojego byłego patrona Big Grin
Odpowiedz
#7
chyba lepiej nie próbuj im przypominać
Odpowiedz
#8
5 minut ciszy musi się wydawać bardzo długie jak się tam stoi  Big Grin miało być podniośle a pewnie już po minucie było szuranie i kasłanie
Odpowiedz
#9
Myślę, ze nawet minuty nikt nie wytrzymał. Przypomniało mi się, jak zmarł Breżniew. Akurat był cały zespół w sali kiedy wszedł kierownik i mówi : "Zmarł Breżniew". Nikt nie zareagował, każdy zajmował się swoimi sprawami, ale gdy Tadek J powiedział: "a jednak wylał się kwas z akumulatorów". gruchnęła taka salwa śmiechu, że cały budynek Uniprotu się zatrząsł. Dla młodzieży: tego dnia rano ktoś opowiedział kawał: Dlaczego Breżniew tak sztywno chodzi jak automat - bo KC się boi, żeby nie wylał się mu kwas z akumulatorów.
Zresztą, Polacy zawsze robili sobie jaja ze wszystkiego. Myślę, że z pogrzebu Stalina też. Teraz tworzy się opinię, że w latach 70 i 80 byli sami kolaboranci, panował komunizm i bieda. Jest to ogromne uproszczenie. Wszyscy, z którymi miałem do czynienia wcale nie byli zastraszeni. Każdy robiło to co chciał i mówił co chciał. Nawet w wojsku na zajęciach z polityki, gdzie młody porucznik wciskał kit, leciały kawały polityczne i nikt za to nie był pociągany za konsekwencje. Sam się śmiał i przepraszał, ze musi mówić to co mówi. Na Politechnice studenci z NRD byli wprost przerażeni że zaraz wpadnie policja i rozgoni towarzystwo ( w rzeczywistości milicja nie miała prawa wstępu na teren politechniki i osiedli akademickich bez zgody rektora), wietnamscy studenci natomiast mieli zakaz kontaktów z polskimi. Byli w swojej hermetycznej grupie, mieli stałego opiekuna z ambasady wietnamskiej, chociaż zdarzały się wyjątki i niektórzy tak jak Hania ( Han - drugiej części nie pamiętam), uczestniczyła w niektórych imprezach.
Odpowiedz
#10
Fakt, jeśli chodzi o kawały to dla Polaków nie ma tematów tabu.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości