Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Stowarzyszenie
#31
Archeo, az mi się nie chce wierzyć, że jesteś archeologiem! Normalnie mój obraz archeologa jako zadufanego w sobie bufona, który połknął wszystkie rozumy legł w gruzach! :-) Ale to bardzo dobrze byle więcej takich głosów w środowisku naukowców jak Twój.
Pozdr MJ
Odpowiedz
#32
Jagoda, bez przesady :-) , znam kilka osób wprawdzie z W-wy, które są całkowicie "normalne" i rozsądnie można z nimi porozmawiać, nawet jeśli nie zawsze nasze poglądy się pokrywają. Ludzie Ci chętnie dzielą się swoją wiedzą, i jak widać nie są wyjątkami..... :lol:
pozdrawiam
Sac
Odpowiedz
#33
Spokojnie ja też znam kilka wyjątków, ale po odczytaniu odpowiedzi Archeo wyjątek stał się regułą.
Pozdr MJ
Odpowiedz
#34
Jagoda napisał(a):wyjątek stał się regułą.
Uff!
Nie popadajcie w euforię. Są ludzie i ludziska :cry: Jak w każdej grupie wśród naukowców znajdziecie pełne spectrum. Bufonów nie jest mało, tak jak i naormalców. Na nie szczęście proporcja tych ostatnich maleje wprost proporcjonalnie do wieku :-?
NIe mniej są sympatyczni ludzie (nawet w stolicy! :mrgreen: ). Chyba najwięcej jest ich na Uniwersytecie z racji ciągłego kontaktu ze świerzą czeredą potencjalnych kopidołów :lol: . Choć i tam są tacy którym już się niechce oraz tacy którym kontakt z nienaukowcem wydaje się obrzydliwy :!:
pozdrawiam i przestańmy się tak głaskać bo od tego nawet koty zdychają :lol:
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Odpowiedz
#35
To chyba pierwszy przypadek głaskania się przeciwnych stron. Najprościej byłoby chyba wymieniać informacje: archeolog kopie w Brzezinach - daje znać poszukiwaczom, że znalazł przy okazji coś pierwszowojennego. I odwrotnie: kiedy poszukiwacz łusek od mosina znajdzie dżinsy z łyka sprzed tysiąca lat i skorupy po piwie „Trzygław Jasny Mocny” z czasów Popiela, daje znać archeologom.
Problem: konkurencja. Na cynk od archeologa na ujawnione stanowisko zleci się tłum żądny fantów i zrujnuje. Coś archeologicznego to też problem: zawiadomić jakiegoś profesora, czy jego asystenta? Może dojść do dąsów, niesnasek i tarć - kto odkrył i na kogo spadnie splendor. Poszukiwacze też nie będą chcieli być dzieleni na wtajemniczonych i wzgardzonych przez Naukę Smile
Forum raczej odpada z powyższych względów. Trzeba pomyśleć o dyskretnej i poufnej wymianie informacji. Dobrze, że po obu stronach dotychczasowej barykady są mądrze myślący ludzie. Coś na pewno wymyślą. Najważniejsze, że zaczyna kiełkować jakieś zrozumienie i porozumienie.
Nie popadajcie w euforię. Są ludzie i ludziska :cry: Jak w każdej grupie wśród naukowców znajdziecie pełne spectrum. Bufonów nie jest mało, tak jak i naormalców. Na nie szczęście proporcja tych ostatnich maleje wprost proporcjonalnie do wieku :-?
NIe mniej są sympatyczni ludzie (nawet w stolicy! :mrgreen: ). Chyba najwięcej jest ich na Uniwersytecie z racji ciągłego kontaktu ze świerzą czeredą potencjalnych kopidołów :lol: . Choć i tam są tacy którym już się niechce oraz tacy którym kontakt z nienaukowcem wydaje się obrzydliwy :!:
pozdrawiam i przestańmy się tak głaskać bo od tego nawet koty zdychają :lol:[/quote]
Odpowiedz
#36
znamy archeologa z bydgoszczy fajny facet i kopie dolki :mrgreen:
Odpowiedz
#37
obert8 napisał(a):i kopie dolki

...jak to archeolodzy zazwyczaj robią :lol:

[ Dodano: 25 Sierpień 2006, 10:26 ]
stella napisał(a):Najprościej byłoby chyba wymieniać informacje: archeolog kopie w Brzezinach - daje znać poszukiwaczom, że znalazł przy okazji coś pierwszowojennego. I odwrotnie: kiedy poszukiwacz łusek od mosina znajdzie dżinsy z łyka sprzed tysiąca lat i skorupy po piwie „Trzygław Jasny Mocny” z czasów Popiela, daje znać archeologom.
Problem: konkurencja. Na cynk od archeologa na ujawnione stanowisko zleci się tłum żądny fantów i zrujnuje. Coś archeologicznego to też problem: zawiadomić jakiegoś profesora, czy jego asystenta? Może dojść do dąsów, niesnasek i tarć - kto odkrył i na kogo spadnie splendor. Poszukiwacze też nie będą chcieli być dzieleni na wtajemniczonych i wzgardzonych przez Naukę Smile
:->
O ile wiem ze strony archeologów zdarzają się takie wycieki informacji świeżych gratach. Wielu z nich uznaje takie zabytki za niearcheologiczne lub jako znalezione poza kontekstem (czyt. luźno :-D ) a więc dla hobbystów a nie muzeów (chyba że Muz. Wojska Polskiego ;-) ). Sam znam zapaleńców militarystów a jednocześnie archeologów. Jednak do poszukiwań podchodzą rozważnie, a w przypadku natrafienia na zabytki archeologiczne powstrzymują się od dalszych penetracji dając możliwość odpowiedniego przebadania znalezisk!
O odwrotnych sytuacjach raz czy dwa słyszłem w TV, ale czy telewizja nie kłamie? ;-)
Wydaje mi się to normalne, że gdy ktoś znajdzie śmieci starsze to daje cynk obojętnie gdzie (najlepiej znajomemu archeologowi ;-) ). Najodpowiedniejsze miejsce to oczywiście Urząd Ochrony Zabytków. Archeolodzy spytają o miejsce i okoliczności znaleziska i zapiszą je a może zorganizowane zostaną badania (na pewno nie od razu ze względów finansowych :cry: , chyba że stanowisko jest niszczone, np. przez wybieranie piasku pod budowę okolicznych chlewów :evil: ). Dla was splendor odkrywcy bo zapisane zostanie w dokumentacji kto odkrył, może jak dopilnujecie (przypomnicie się!) to weźmiecie udział w wykopkach. O okoliczności znaleziska nie trzeba się martwić. Po pierwsze nie niszczycie tylko zgłaszacie, a więc działacie prawidłowo i z dobrą intencją, po drugie nikomu nie będzie zależało na zabiciu kury znoszącej złote jaja :lol: , czyli osoby zainteresowanej ochroną zabytków archeologicznych i przynoszącą informacje o nich :-D
Po prostu ważny jest zdrowy rozsądek. Idea


O profesorów się nie martwcie. Oni i tak zazwyczaj nic nie zrobią o ile wogóle zechcą o sprawie rozmawiać. I to wynika nie zawsze ze zmanierowania a po prostu oni nie mają czasu na pierdoły Undecided czyli niesprawdzone informacje. Tak więc i tak zajmie się nią ktoś młodszy i jeszcze całkiem żywy :lol: . Choć jeśli do czegoś zapalicie profesora to może to być bardzo owocne. Ale to są zdarzenia potocznie nazywane cudami.
W kwestii splendoru to nie zaleznie od wszystkiego odkrywcą jest osoba która odkryła :!: , rzetelny archeolog ma obowiązek umieścić taką informację, w innym przypadku jest to swoista kradzież wartości intelektualnej. Zdarza się to ale jest to patologia a nie norma :evil: Niestety profesorom zdarza się to stosunkow często. Niejednokrotnie słyszałem tekst: - Ostatnio przebadałem niezwykle siekawe stanowisko! - od osoby która odwiedziła stanowisko przez 2-3 godziny albo jest w takim wieku i sprawności że badać może sobie jedynie temperaturę ciała. :-x

Cóż życie.... nie powinno zniechęcać do życia Idea

[ Dodano: 25 Sierpień 2006, 10:51 ]
Sacrebleu napisał(a):aaaa georadar chętnie zobaczyłbym w akcji :-)

Sac przypomniało mi się Twoje zainteresowanie georadarem Idea .
Nie napalaj się na to urządzenie bo można się mocno rozczarować :-? . Georadar nadaje się tylko do specyficznych prac (właściwie warunków) a wynikiem jest bardzo skomplikowany falogram, którego odczytanie jest znacznie trudniejsze niż wykonanie pomiarów 8-) Dla śmiertelnika obraz jest zrozumiały mniej niż obrazy abstrakcyjne choć trochę je przypomina :lol:
Wbrew telewizyjnym obrazkom to nie jest czarodziejskie pudełko, które gdy zapukasz odpowie co jest pod ziemią :-(
Zresztą jak większość metod geofizycznych został skonstruowany do innych celów i tylko archeolodzy zaadptowali go do swoich celów. Tak więc nie jest doskonały ale czasem przydatny. :lol:
Jednak jego cena nie równoważy zwkle informacji które podaje :evil:
Generalnie praca wygląda tak że się napierw chodzi po polu a potem siedzi przy komputerze i ta druga czynność jest zwykle trudniejsza i bardziej pracochłonna

pozdro
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Odpowiedz
#38
Nie no wiem jak działa geoś, i domyślam się że nie jest to czaodziejskie pudło. Sztuką jest interpretacja danych - tak myślę bo nie zawsze wszystko jest czytelne i jasne. ale mimo wszystko to i tak ciekawa sprawa... :-) swojego czasu ludzie dziwnie się na mnie gapili gdy przystawałem przy wykopach ziemnych, a i teraz mam czasem ochotę zatrzymać się i wysiąść z samochodu gdy widzę wykop w środku miasta by popatrzeć sobie na warstwice :-)
sac
Odpowiedz
#39
No właśnie interpretacja...
Falogram z georadaru bez odpowiedniej cyfrowej obróbki jest ...hm... nic na nim nie widać. Przede wszystkim trzeba wiedzieć że są to tzw profilowania, a więc rodzaj przekroju pionowego w badanym miejscu (wykonanie wielu takich profilowań pozwala wygenerować cyfrowy odpowiednik mapy). Co gorsza ponieważ fala elektromagnetyczna przechodzi przez wszystkie warstwy to każda z nich powoduje istotne zmiany w parametrach, które na siebie się nakładają... czyli to co płytko zakłóca to co głęboko itd. Tak więc dostrzeżenie że coś głębiej siedzi jest bardzo trudne (a rozróznienie czy to coś to dzieło rąk ludzkich czy przyrody często jest nie możliwe bo maszyna widzi tylko anomalie obojętnie czy to będzie bunkier czy pustka krasowa :-( ), a kiedy ma się już jakieś podejrzenie to wyseparowanie sygnału wymaga sporo czasu przy komputerze i... umiejętności w posługiwaniu się specjalnymi programami (wiele z nich nawiązuje do znanego AutoCad'a co może ilustrować skalę trudności) :cry: .
Zajrzyj na tą stronę. Tam są przykłady falogramów (należą do najprostrzych jakie widziałem) po obróbce.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.geo-radar.pl/pl/przyklady/georadar/">http://www.geo-radar.pl/pl/przyklady/georadar/</a><!-- m -->

Wszystko to jednak nie zmienia faktu że jest to urządzenie bardzo ciekawe i dość tanie w użyciu (jak wykrywacz metali) :mrgreen: ...
(pomijając koszt zakupu :lol: min. 100 tys. zł + oprogramowanie min. 2 tys. $). Confusedhock:

pozdrawiam
arch
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Odpowiedz
#40
Panowie nie zaśmiecajcie wątku!! :-?
Oto link do ustawy o stowarzyszeniach <!-- m --><a class="postlink" href="http://isip.sejm.gov.pl/prawo/index.html">http://isip.sejm.gov.pl/prawo/index.html</a><!-- m --> dla chętnych i rozumiejących prawniczy bełkot (niestety do tych drugich się zaliczam). Tekst jest w PDF. Podstawa to statut czyli taka konstytucja Stowarzyszenia dlatego musi być napisany z głową.
Piszczie wasze propozycje co do celów Stow. bo to jest w statucie najistotniejsze.
Pozdr MJ
Odpowiedz
#41
Jagoda, a ja nadal twierdzę że przylączenie sie do TPŁ jest znacznie leprzym rozwiązaniem niż zakładanie czegoś nowego, przynajmniej na początku działalności. Po jakimś czasie nie będzie problemu z "nowym" stowarzyszeniem - struktury będą ustalone - na zebraniach plenarnych (sic!), będzie czas na omówienie celów i zadań, podział obowiązków itd.
pozdrawiam Sac
Odpowiedz
#42
Sac zgadzam się z tobą tylko chciałbym aby nasze akcje wyrabiały opinię nam a nie TPŁ. Pomimo, że bedziemy ich komórką to i tak wszyscy będa kojarzyć eksploratorów z TPŁ i nasze sukcesy będą skrzetnie wykorzystywane przez Towarzystwo, a przy porażkach Towarzystwo umyje od nas ręce. A poza tym nikt nie powiedziałze stowarzyszenia ma powstać już w tej chwili, mozemy przyłaczyć się tu lub ówdzie, a potem zabrać swoje zabawki i przenieść się do własnej piaskownicy. Jedno jest pewne im dłużej będziemy myśleć nad statutem tym będzie on lepszy a w przyszłości ułatwi nam mocno pracę i życie. Stąd moja propozycja odnośnie statutu i celów.
Pozdr MJ
Odpowiedz
#43
Może pogadam z dyrektorem Muzeum Tradycji Niepodległościowych? Oni zajmują się historią, eksponaty są potrzebne - wystarczyłoby ustalić jakaś formę współpracy typu „koło przyjacioł muzeum” i dostać papier, że szuka się na potrzeby placówki. Tak się zastanawiam nad wariantami...
Odpowiedz
#44
Chciałbym zaznaczyć ze stowarzyszenie jest jakby to powiedzieć hmmm… ostatecznym celem, formą organizacyjną do której "dążymy" co oczywiście nie wyklucza istnienia po drodze innych tworów typu sekcja TPŁ czy jak napisałeś koła przyjaciół muzeum. Mówiąc szczerze dumałem na takim rozwiązaniem i stwierdziłem, że istnienie stowarzyszenia nie przeszkadza w współpracy z muzeum wręcz przeciwnie to po pierwsze, a po drugie wszystkie akcje wymagałyby w takiej sytuacji poparcia ze strony dyrektora, kustosza czy też innej osoby która owe koło by nadzorowała. W stowarzyszeniu sami jesteśmy "sterem, żeglarzem okrętem", a wiatr daje (lub zabiera) nam jedynie KZ w postaci pozwoleń (lub odmowy wydania pozwolenia). Zresztą z doświadczenia wiem, że im większa "czapa" decyzyjna nad ludźmi tym mniejsze działanie (zawsze znajdzie się jakiś główny hamulcowy) a bo to ktoś nasze podanie zgubił albo zapomniał podać albo ten czy ów się nad tym czy owym zastanawia. Dlatego optuję za stowarzyszeniem. W każdym razie czy będziemy działać sami czy też pod czyimiś skrzydłami to potrzebujemy JASNO SFORMUŁOWANYCH CELÓW! Bo tak naprawdę to czym chcemy się zajmować? Do czego dążyć?
Pozdr MJ
Odpowiedz
#45
- gromadzenie materialnych śladów najnowszej historii Łodzi i regionu ze szczególnym uwzględnieniem okresu I i II wojny światowej do celów wystawienniczo-muzealnych
- współpraca z jednostkami naukowo-badawczymi (Instytut Historii, Polska Akademia Nauk, Uniwersytet Łódzki)
- pomoc w badaniach archeologicznych na terenie Łodzi i regionu
- katalogowanie cmentarzy wojennych oraz opieka nad nimi w porozumieniu z władzami administracyjnymi i samorządowymi

Takiej terminologii można wrzucić do statutu na pęczki Smile
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości