06-08-2006, 11:22
A wiec tak...po przeczytaniu ksiazki fantastycznej A.Pilipiuka pt : Operacja Dzien Wskrzeszenia sam postanowilem napisac chocby małe opowiadanie juz nawet zaczołem wiec wstawie fragment :
Nowosolna 1914 Łódź
Obóz rozbito na skraju lasu. Carscy żołnierze krzątali sie rozpalając ogniska.Karabiny ustawiono w kozły. Gdzieniegdzie ogniska były rozpalone a zebrani naokoło nich żołnierze gotowali zupę . Wiatr gnał tumany śniegu. Na wzgórzu za lasem wykopano okopy i dołki strzeleckie , siedzący w nich żołnierze z niepokojem patrzyli w mrok. Dna dołków były wyściełane słoma , pod nogami leżały łuski i gliniane baniaki wypełnione wódka. Oficer Mikołaj Szczepanow siedzący w swojej ziemiance przyjmował własne nowych żołnierzy. Wśród nich był Paweł Chrzanow. Młody rolnik z pod Saint Petersburga. Nie miał rodziców. Ojciec umarł na gruźlice matka odeszła gdy miał 3 lata. Oficer wpisał go na listę. Po wyjściu z ziemianki udał sie do swojej kwatery, znajdowała się ona na najczęściej atakowanym odcinku frontu. Gdy dotarł na miejsce na ziemi walały sie trupy , pomiędzy nimi chodziły szczury. Większość nieboszczyków leżała tu juz od paru dni. Gdy chciał wyjrzeć za okop natychmiast poleciał w jego stronę grad pocisków .Zrobił parę kroków i potknął o lezący na ziemi karabin.
Stanol nad nim wielki żołnierz w trochę przyciasnym mundurze podał Pawłowi rekę.
-Nowy widze.Nie wychylaj sie bo ci łeb odstrzelą .Nazywam sie Siergiej -
-Spasibo.Ja mam na imie Paweł . Ciężko tu macie widze.-
- Niestety ... ale da sie przeżyc... Jedyne co musisz robić to być czujnym. Uważaj na szrapnele . Bo jak wybuchną ci nad łbem to skończysz jak tamci.- Ręka wskazał stos tropów. Gdy Paweł spojrzał na stos ogarnęły go drgawki.
- Masz napij sie . Minie Ci-
Nalał z Manierki do cynkowego kubka nieco mętnej cieczy i podał Pawłowi.
-Co to jest??- Wycharczał Paweł
-Bimber I klasa...- Uśmiechną sie i dolał “nowemu”
Nad ich głowami zaczęły latać pociski a szrapnele wybuchały na Polu Niczyim.
-Ocho...Znowu sie zaczyna- Powiedział Siergiej i nałożył bagnet na bron.
Paweł także zrobił to co nowo poznany kolega i pobiegł za nim.
Gdy dotarli na miejsce , Natarcie juz trwało. Żołnierze niemieccy wbiegli do okopów i rzucili sie na Rosjan którzy natychmiast odparli atak. Paweł zastrzelił dwójkę niemieckich piechurów lecz sam został ranny w brzuch... - Kurwa pierwszego dnia ranny... Po czym zemdlał.
Obudził sie w Lazarecie .Stała nad nim pielęgniarka.
-Witaj. Powiedziała .Mam na imie Tatina -Była ładna kobieta miała może z 20 lat. Miała jędrne piersi , długie brązowe włosy i zielone oczy. Uśmiechną sie ,ale nagły przypływ bolu wykrzywił jego twarz. Spojrzał na swój brzuch. Miał owinięty bandażami lecz przebijała przez nie czerwona plama...Spojrzał na nią z niesmakiem.
-Pocisk naszczepcie nie uszkodził wnętrzności. Przeżyjesz- Powiedziała pospiesznie Tatina widząc grymas na jego twarzy.
-Dzieki bogu. Odpowiedział i zasnął.-
Obudził sie koło południa. Słonce świeciło w oszronione okna. W czasie gdy spał do sali przydzielono jeszcze jednego żołnierza. Miał amputowana nogę , przygniotła mu ja rozerwana wybuchem armata. Miał na imie Igor Czeszczenko.
-Dobriji den' Skąd tu trafiłeś ?- Zagadną Paweł.
-Z Natolina - Odparł Igor.- Nasze stopiecdziesiatki ostrzelały niemieckie pozycje a oni oddali nam ze siedemdziesiątek piątek i pech chciał ze jedna z nich pierdolnęła w armatę koło której stałem i jak wybuchło to zamek na nogę poleciał. Pewno juz nie wrócę na front. A ty skąd tu sie znalazłeś?
- Dostałem szwabskim pociskiem w bebechy.- Odparł z nieukrywana złością. Wyleczę się to pewnie znowu pójdę na front.
-Mi to juz chyba nie grozi.- Powiedział Igor po czym wyjął ksiazke i zagłębił się w jej zawartość.
Paweł zauważył ze krwawi coraz mocniej. Zawołał pielęgniarkę. Gdy Tatina przyszła bandaż był cały zakrwawiony. Zręcznym ruchem odwiązała bandaż i zmieniła na nowy. Dala mu 3 dawki Laudanum na uśmierzenie bólu. Po chwili był usnął .Obudził się cały zlany potem. Dotknął dłonią dolna partie brzucha .Poczuł cos lepkiego i ciepłego.-Znowu krwawię- powiedział sam do siebie. Zawołał znowu Tatine. Obrazu pojawiła sie w drzwiach bo byla w sąsiedniej sali . Dokładnie obejrzała bandaże i lekko sie zarumieniła oraz usmiechneła.
- To nie krew- . Paweł tez sie zarumienił bo zrozumial co to bylo.
Igor zaczął sie smiac -Haha Pewnie śniła mu sie pani pielęgniarka- Odparł i powrócił do lektury. A Paweł lekko zawstydzony udał ze szuka czegos w kieszeni.Ale nie znalazł niczego innego procz trzech kopiejek.
Reszta dnia przebiegła monotonnie. Wiatr dobijał sie do szyb.Najblizsze dni spedził na lezeniu i rozmowach z Tatina. Naszedł czas opuszczenia szpitala. Pielegniarka pocałowała Pawła i znikła ze łzami w oczach w trzewiach budnynku.
-No to czas na front-Pomyslał i ruszył w droge. Gdy dotarł na miejsce , odrazu powitał go Siergiej.
-Cos sie zmieniło pod moja nieobecnosc? - Spytał Paweł?
-Nic czego bys nie znał.Czyli śmierc i szczury . Nasiliły sie także niemieckie ataki.Przybyło także ludzi. - Odparł Towarzysz
Po rozmowie udal sie do ziemianki gdzie stały łóżka. Rzucił swoje rzeczy na prycze wyścielaną słoma taka jaka jest w dołkach. Usiadł na kancie łózka i zaczął czyścic swojego Mosina . Poukładał amunicje w ładownicach przetarł bagnet.Był przygotowany na nastepne natarcie . Nie musiał długo czekac po paru minutach rozległ sie piskliwy dźwięk gwizdka oficerskiego . Odrazu zerwał sie zapioł pas i ruszył w strone skraju okopu,na dźwięk gwizdka ruszył do gory. Tym razem to Rosjanie nacierali na pozycje niemieckie. W trakcie biegu przeładował broń . Strzał , Trup , Przeładowanie ,Strzał , Trup, Przeładowanie , Strzał, Przełądowanie... pracował jak dobrze naoliwiona maszyna. Nagle poczuł silne uderzenie w pasie. Skulil sie i upadl. Ból był nie do zniesienia. Zemdlał na chwile. Gdy sie ocknoł lezał w leju spojrzał na swoja brzuch...pocisk utkwił w klamrze. Gdyby nie to dawno lezał by martwy. Odnalazł karabin i ruszył z reszta kompani na okopy. Gdy wpadl do okopu porzucił karabin i wyjął saperkę. Nic nie jest lepsza bronia do walki w okopach niz saperka. Zamachnoł sie .... trafil przeciwnika w szyje, krew obryzgała jego mundur a saperka zaklinowała sie pomiedzy kregami. Paweł musiał kopnac ciało niemca zeby wyszarpnac saperkę . Wreszcie oficer zarzadził odrwót. Gdy sie wycofywali, niemcy strzelali do nich z CKM'ow. Po dotarciu do wlasnych pozycij mogli odetchnac z ulga. Nalał sobie szklanice wodki i usiadł na dnie okopu myslac o wydarzeniach minionego dnia. Noc mineła spokojnie. Jedynie gdzieniegdzie spadały szrapnele , i było słychac pojedyncze strzały.
I mam mała prosbe do was....Mogli byscie mi podrzucic jakies rosyjskie imiona i nazwiska a przedewszystkim stopnie wojskowe.Z gory dzieki Moze jakies pomysly?
Nowosolna 1914 Łódź
Obóz rozbito na skraju lasu. Carscy żołnierze krzątali sie rozpalając ogniska.Karabiny ustawiono w kozły. Gdzieniegdzie ogniska były rozpalone a zebrani naokoło nich żołnierze gotowali zupę . Wiatr gnał tumany śniegu. Na wzgórzu za lasem wykopano okopy i dołki strzeleckie , siedzący w nich żołnierze z niepokojem patrzyli w mrok. Dna dołków były wyściełane słoma , pod nogami leżały łuski i gliniane baniaki wypełnione wódka. Oficer Mikołaj Szczepanow siedzący w swojej ziemiance przyjmował własne nowych żołnierzy. Wśród nich był Paweł Chrzanow. Młody rolnik z pod Saint Petersburga. Nie miał rodziców. Ojciec umarł na gruźlice matka odeszła gdy miał 3 lata. Oficer wpisał go na listę. Po wyjściu z ziemianki udał sie do swojej kwatery, znajdowała się ona na najczęściej atakowanym odcinku frontu. Gdy dotarł na miejsce na ziemi walały sie trupy , pomiędzy nimi chodziły szczury. Większość nieboszczyków leżała tu juz od paru dni. Gdy chciał wyjrzeć za okop natychmiast poleciał w jego stronę grad pocisków .Zrobił parę kroków i potknął o lezący na ziemi karabin.
Stanol nad nim wielki żołnierz w trochę przyciasnym mundurze podał Pawłowi rekę.
-Nowy widze.Nie wychylaj sie bo ci łeb odstrzelą .Nazywam sie Siergiej -
-Spasibo.Ja mam na imie Paweł . Ciężko tu macie widze.-
- Niestety ... ale da sie przeżyc... Jedyne co musisz robić to być czujnym. Uważaj na szrapnele . Bo jak wybuchną ci nad łbem to skończysz jak tamci.- Ręka wskazał stos tropów. Gdy Paweł spojrzał na stos ogarnęły go drgawki.
- Masz napij sie . Minie Ci-
Nalał z Manierki do cynkowego kubka nieco mętnej cieczy i podał Pawłowi.
-Co to jest??- Wycharczał Paweł
-Bimber I klasa...- Uśmiechną sie i dolał “nowemu”
Nad ich głowami zaczęły latać pociski a szrapnele wybuchały na Polu Niczyim.
-Ocho...Znowu sie zaczyna- Powiedział Siergiej i nałożył bagnet na bron.
Paweł także zrobił to co nowo poznany kolega i pobiegł za nim.
Gdy dotarli na miejsce , Natarcie juz trwało. Żołnierze niemieccy wbiegli do okopów i rzucili sie na Rosjan którzy natychmiast odparli atak. Paweł zastrzelił dwójkę niemieckich piechurów lecz sam został ranny w brzuch... - Kurwa pierwszego dnia ranny... Po czym zemdlał.
Obudził sie w Lazarecie .Stała nad nim pielęgniarka.
-Witaj. Powiedziała .Mam na imie Tatina -Była ładna kobieta miała może z 20 lat. Miała jędrne piersi , długie brązowe włosy i zielone oczy. Uśmiechną sie ,ale nagły przypływ bolu wykrzywił jego twarz. Spojrzał na swój brzuch. Miał owinięty bandażami lecz przebijała przez nie czerwona plama...Spojrzał na nią z niesmakiem.
-Pocisk naszczepcie nie uszkodził wnętrzności. Przeżyjesz- Powiedziała pospiesznie Tatina widząc grymas na jego twarzy.
-Dzieki bogu. Odpowiedział i zasnął.-
Obudził sie koło południa. Słonce świeciło w oszronione okna. W czasie gdy spał do sali przydzielono jeszcze jednego żołnierza. Miał amputowana nogę , przygniotła mu ja rozerwana wybuchem armata. Miał na imie Igor Czeszczenko.
-Dobriji den' Skąd tu trafiłeś ?- Zagadną Paweł.
-Z Natolina - Odparł Igor.- Nasze stopiecdziesiatki ostrzelały niemieckie pozycje a oni oddali nam ze siedemdziesiątek piątek i pech chciał ze jedna z nich pierdolnęła w armatę koło której stałem i jak wybuchło to zamek na nogę poleciał. Pewno juz nie wrócę na front. A ty skąd tu sie znalazłeś?
- Dostałem szwabskim pociskiem w bebechy.- Odparł z nieukrywana złością. Wyleczę się to pewnie znowu pójdę na front.
-Mi to juz chyba nie grozi.- Powiedział Igor po czym wyjął ksiazke i zagłębił się w jej zawartość.
Paweł zauważył ze krwawi coraz mocniej. Zawołał pielęgniarkę. Gdy Tatina przyszła bandaż był cały zakrwawiony. Zręcznym ruchem odwiązała bandaż i zmieniła na nowy. Dala mu 3 dawki Laudanum na uśmierzenie bólu. Po chwili był usnął .Obudził się cały zlany potem. Dotknął dłonią dolna partie brzucha .Poczuł cos lepkiego i ciepłego.-Znowu krwawię- powiedział sam do siebie. Zawołał znowu Tatine. Obrazu pojawiła sie w drzwiach bo byla w sąsiedniej sali . Dokładnie obejrzała bandaże i lekko sie zarumieniła oraz usmiechneła.
- To nie krew- . Paweł tez sie zarumienił bo zrozumial co to bylo.
Igor zaczął sie smiac -Haha Pewnie śniła mu sie pani pielęgniarka- Odparł i powrócił do lektury. A Paweł lekko zawstydzony udał ze szuka czegos w kieszeni.Ale nie znalazł niczego innego procz trzech kopiejek.
Reszta dnia przebiegła monotonnie. Wiatr dobijał sie do szyb.Najblizsze dni spedził na lezeniu i rozmowach z Tatina. Naszedł czas opuszczenia szpitala. Pielegniarka pocałowała Pawła i znikła ze łzami w oczach w trzewiach budnynku.
-No to czas na front-Pomyslał i ruszył w droge. Gdy dotarł na miejsce , odrazu powitał go Siergiej.
-Cos sie zmieniło pod moja nieobecnosc? - Spytał Paweł?
-Nic czego bys nie znał.Czyli śmierc i szczury . Nasiliły sie także niemieckie ataki.Przybyło także ludzi. - Odparł Towarzysz
Po rozmowie udal sie do ziemianki gdzie stały łóżka. Rzucił swoje rzeczy na prycze wyścielaną słoma taka jaka jest w dołkach. Usiadł na kancie łózka i zaczął czyścic swojego Mosina . Poukładał amunicje w ładownicach przetarł bagnet.Był przygotowany na nastepne natarcie . Nie musiał długo czekac po paru minutach rozległ sie piskliwy dźwięk gwizdka oficerskiego . Odrazu zerwał sie zapioł pas i ruszył w strone skraju okopu,na dźwięk gwizdka ruszył do gory. Tym razem to Rosjanie nacierali na pozycje niemieckie. W trakcie biegu przeładował broń . Strzał , Trup , Przeładowanie ,Strzał , Trup, Przeładowanie , Strzał, Przełądowanie... pracował jak dobrze naoliwiona maszyna. Nagle poczuł silne uderzenie w pasie. Skulil sie i upadl. Ból był nie do zniesienia. Zemdlał na chwile. Gdy sie ocknoł lezał w leju spojrzał na swoja brzuch...pocisk utkwił w klamrze. Gdyby nie to dawno lezał by martwy. Odnalazł karabin i ruszył z reszta kompani na okopy. Gdy wpadl do okopu porzucił karabin i wyjął saperkę. Nic nie jest lepsza bronia do walki w okopach niz saperka. Zamachnoł sie .... trafil przeciwnika w szyje, krew obryzgała jego mundur a saperka zaklinowała sie pomiedzy kregami. Paweł musiał kopnac ciało niemca zeby wyszarpnac saperkę . Wreszcie oficer zarzadził odrwót. Gdy sie wycofywali, niemcy strzelali do nich z CKM'ow. Po dotarciu do wlasnych pozycij mogli odetchnac z ulga. Nalał sobie szklanice wodki i usiadł na dnie okopu myslac o wydarzeniach minionego dnia. Noc mineła spokojnie. Jedynie gdzieniegdzie spadały szrapnele , i było słychac pojedyncze strzały.
I mam mała prosbe do was....Mogli byscie mi podrzucic jakies rosyjskie imiona i nazwiska a przedewszystkim stopnie wojskowe.Z gory dzieki Moze jakies pomysly?