Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Historie
#1
Może otworzymy temat "Historie naszych rodzin podczas okupacji Łodzi"


Mój pra dziadek pewnego dnia podczas okupacji dostał sobie pisemko o takiej treści: Albo pan dobrowolnie zgłosi sie do wermachtu albo cała pańska rodzina pójdzie do obozu koncentracyjnego. Nie wiem w jakiej dziadek w jednostce służył . We Włoszech uciekł z niemieckiej armii . Niemcy w tym czasie uznali że zmarł i przysłali rodzinie list kondolencyjny z że umarł za fuhrera i III Rzesze i dawali wtedy spokój takiej rodzinie.Dziadek w tym czasie napisał list że żyje i miewa sie dobrze . Zaciągnął sie do armii Andersa uczestniczył w walkach pod Monte Cassino tam został ciężko ranny w nogę (lekarze mu ją źle złożyli i kuśtykał) .Po wojnie był strasznie represjonowany z tego powodu wszelkie zdjęcia z niemieckiej armii zniszczył z obawy o życie zostało mi tylko to zdjęcie.


Załączone pliki Miniatury
       
Wolę mieć jedną dywizję niemiecką przed sobą niż jedną dywizję francuską za sobą. Paton
Odpowiedz
#2
Geandi87 napisal :

Cytat: Po wojnie byl strasznie represjonowany ...

zatem swoj , a jednak obcy .
Odpowiedz
#3
Wydał go kolega z szkolnej ławki :axe:
Wolę mieć jedną dywizję niemiecką przed sobą niż jedną dywizję francuską za sobą. Paton
Odpowiedz
#4
grandi87 napisał(a):Monte Kasino

nie chcę się czepiac... ale raczej Monte Cassino...
Z wódką jest jak na wojnie – są straty w ludziach i w sprzęcie Wink
--------------
"[...] pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor."

Józef Beck (5.V.1939)
Odpowiedz
#5
Propo "Monte Kasino" to kiedyś słyszałem rewelacyjną opowieść na MWB która mnie mało nie powaliła w spazmach śmiechu ... jakiś nachmielony jegomość coś tam się produkował, żeby zachęcić mnie do zakupu, po czym finalnie przywalił prosto z mostu "łooo panie, a mój dziad to służył z Andersenem pod Monte Cassino i tak łupali Niemców że ho ho ..."
Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
i dymi mgłą katyński las (...)
Odpowiedz
#6
Ostatnio byłem w Instytucie Sikorskiego w Londynie...

Niesamowite wrażenie wywarł na mnie widok oryginalnej flagi zatkniętej nad Monte Cassino ... munduru Sikorskiego... Działa z 7TP stojącego w korytarzu... sztandarów pułkowych

No i rozmowa z osobami, które same przeszły szlak Andersa...

Nie wspomnę nawet o ekspozycji broni wszelakiego autoramentu... i innych eksponatów

Zapewne w muzeum będę jeszcze w przyszłym tygodniu więc postaram się zrobic fotki...

Pozdrawiam
Z wódką jest jak na wojnie – są straty w ludziach i w sprzęcie Wink
--------------
"[...] pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor."

Józef Beck (5.V.1939)
Odpowiedz
#7
Niedawno mój krewny był na Monte Casino mówi że jak się tam stoi to czuje się to coś tego nie da się opisać tak mi powiedział
Wolę mieć jedną dywizję niemiecką przed sobą niż jedną dywizję francuską za sobą. Paton
Odpowiedz
#8
Zapraszam do odwiedzin Cmentarza Obrońców Lwowa, poza sezonem - atmosfera wbija w ziemię.
Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
i dymi mgłą katyński las (...)
Odpowiedz
#9
a w Łodzi na Zarzewie mamy kwaterę Orląt - obrońcy Lwowa umierali w Łodzi, niedawno urząd porządkował ich groby. Ciekawe, ilu łodzian o tym wie? Sam bylem zaskoczony.
Odpowiedz
#10
We Lwowie też leży paru łodzian na pewno. Sam zawsze odpalam świeczkę na 2 grobach żołnierzy 28 łódzkiego pułku piechoty poległych w walkach o miasto w 1919 roku. Pośród wielu mogił widać też inne łódzkie jednostki, albo z najbliższej okolicy. Nie wiedziałem o Orlętach na Zarzewie ... :-o
Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
i dymi mgłą katyński las (...)
Odpowiedz
#11
Byłem na Monte Cassino! Fakt atmosfera na cmentarzu jest niesamowita! Nie wiem czy jest tam tak zawsze czy jak akurat trafiłem na taką aurę! Byłem tam w połowie sierpnia był wczesny wieczór około 19 chwilę wcześniej padał deszcz, było bardzo cicho, nie cykały świerszcze, nie śpiewały ptaki, na cmentarzu nie czuło się wiejącego wiatru i w zasadzie gdyby nie łopocząca flaga to powiedziałbym że wiatru w ogóle nie było! A może to taki urok! Może właśnie ta flaga zawsze łopocze ku pamięci tych, którzy tam zostali na zawsze? Na tym cmentarzu jest pochowany brat mojego przyszywanego dziadka!

Właśnie mój przyszywany dziadek Jan Śliwiński w 1939r. bronił Warszawy, w jakiej jednostce służył tego nie wiem (ale się dowiem). W każdym razie był ranny (rana głowy i amputowane palce wskazujący i serdeczny) w listopadzie został zwolniony ze szpitala i jako nie groźnemu dla GG pozwolono mu wrócić do domu. Sęk w tym że dom pozostał po drugiej stronie Bugu! Dziadek na piechotę doszedł nad rzekę ale nie miał żadnych dokumentów prócz wypisu ze szpitala a na tej podstawie Grentshutz nie puścił go za granicę. Dziadek nie wiele myśląc poszedł w górę rzeki poszukał dogodnego miejsca i przeprawił się wpław (przypominam że był to listopad i aura nie zachęcała do kąpieli) niestety na prawym brzegu złapał go prawdopodobnie NKWD-dzista albo inna swołocz graniczna! Dziadek jedyny dokument jaki miał oprócz wypisu ze szpitala to legitymacja Rycerza Niepokalanej i ów dokument pokazał sałdatowi i ten go puścił wolno! I jak tu nie wierzyć w Opaczność Bożą! Gdybym nie widział tej legitymacji i gdybym nie słyszał z ust dziadka tej opowieści to bym nie uwierzył! Niestety jego brat nie miał tyle szczęścia! I mimo posiadania takowej legitymacji na zawsze pozostał właśnie pod Monte Cassino!

Drugi dziadek dostał kartę mobilizacyjną do Warszawy na któregoś tam września. Zostawił żonę z dwójką małych dzieci i poszedł niestety front szedł szybciej i dziadek do punktu mobilizacyjnego nie doszedł. Po zakończeniu Kampanii Wrześniowej dziadek wracał do domu przeszło 2 miesiące! Objawił się gdzieś w początkach grudnia. Podobno nogi miał tak popuchnięte, że nie mógł zdjąć "oficerek" i musiał przeciąć cholewy.

Brat babci walczył w 1939r. w składzie 13 DP (pułku jeszcze nie ustaliłem) w każdym razie ranny dostał się do niewoli gdzieś w okolicach Tomaszowa Maz. W szpitalu tak go kurowali że nabawił się tyfusu. Lekarz obozowy skazał go już na śmierć i rodzina podjęła próby wyciągnięcia z niewoli ciężko chorego. Z uwagi na jego ciężki stan zdrowia udało się go wyciągnąć zresztą za dużą łapówkę. Rodzina troskliwie zajęła się chorym i wkrótce powrócił do zdrowia.

To tyle rodzinnych wojennych historii
Pozdr MJ
Odpowiedz
#12
Jagoda masz jakieś fotki z MC ? Wybieram się tam na jesieni ... chętnie bym popatrzył a niewiele widać w necie. Łaziliście po górach tam gdzie walczyli nasi ? Warto przypomnieć że na MC zginał osttani d-ca 28pSK (łódzkiego) ppłk. Kurek.
Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
i dymi mgłą katyński las (...)
Odpowiedz
#13
Niestety po okolicznych górkach nie chodziłem, była to wycieczka z serii dziś jesteśmy w Padwie jutro w Wenecji a pojutrze w Rzymie! Co do fotek to poszukam w wolnej chwili!
Pozdr MJ
Odpowiedz
#14
w Koszalinie był taksówkarz, kolega mojej Mamy jeszcze z Wilna. Walczył pod Monte Cassino. Opowiadał, że... niewiele pamięta, bo z przerażenia faszerowali się środkami uspokajającymi. Huk, kamienie i krew - tylko tyle mu zostało z bitewnych obrazów. Nazywał się - o ile dobrze pamiętam - Bronisław Huryn albo Huryń. Pewnie już nie żyje albo ma dobrze po 80-tce...
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości