Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Tum koło Łęczycy- naukowe zniszczenie
#1
Zanim wetnie amba przeklejam tekst z :
<!-- m --><a class="postlink" href="http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,9459028,Naukowe_zniszczenie_sladem_Krzywoustego.html">http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226, ... stego.html</a><!-- m -->
"Naukowe zniszczenie śladem Krzywoustego
Joanna Grabowska
2011-04-19
Eksperci i urzędnicy protestują w sprawie zniszczeń, jakich archeolodzy mieli dokonać w 800-letnim grodzisku w Tumie pod Łęczycą. Czy będzie doniesienie do prokuratury?

Tum koło Łęczycy. Stanowisko archeologiczne, na którym odkryto bramę wjazdową do grodu rycerskiego sprzed 1100 lat
Kilkumetrowej wysokości wały z daleka widać na podłęczyckich łąkach. Wraz z pobliską archikolegiatą z XII wieku i XVIII-wiecznym kościółkiem tworzą bezcenny zabytek.
Ale dziś grodzisko nie wygląda imponująco. W wałach widać dziurę po ubiegłorocznych wykopaliskach łódzkiego Muzeum Archeologii i Etnografii. Po śladach pozostawionych przez spychacz można dotrzeć na majdan - też rozjeżdżony przez ciężki sprzęt. W innym miejscu łagodny stok wału wyraźnie podkopany jest przez szuflę spychacza. Piękne grodzisko, które przetrwało blisko 800 lat, przypomina bardziej kopalnię odkrywkową.

Ekspert: To jest naukowe niszczenie

Łódzcy archeolodzy weszli tam w 2009 roku. 1,5 mln zł na badania dał urząd marszałkowski. Wykopaliska miały być wstępem do projektu "Tum pod Łęczycą. Perła romańskiego szlaku". Na grodzisku ma stanąć rekonstrukcja grodu z czasów Bolesława Krzywoustego (projekt współfinansuje UE).

- Im więcej wałów zbadamy, tym będzie ona większa, bo budować można tylko na przebadanym archeologicznie terenie - mówił prof. Ryszard Grygiel, dyrektor muzeum, szef wykopalisk, jeden z głównych pomysłodawców inwestycji. Po dwóch latach prac podkreślał, że majdan przekopany został w około 90 proc., a wały w 15. - To najlepiej przebadane wczesnopiastowskie grodzisko w Polsce - mówi prof. Grygiel.

Pokazał to ponad 100 archeologom i muzealnikom z całej Polski, których jesienią 2010 r. zaprosił na konferencję na grodzisku. Niektórzy mieli wątpliwości: czy konieczny był tak duży obszar badań, jak będzie wyglądać rekonstrukcja, jak wpłynie na pozostałą, nieruszoną część zabytku?

Wojciech Szygendowski, wojewódzki konserwator, poprosił o opinię Narodowy Instytut Dziedzictwa. NID zaś poprosił ekspertów. Wszystkie są druzgocące.

"Archeologami nie kierowała () tylko ciekawość badawcza. Dokonali naukowego zniszczenia znacznych partii grodziska, aby umożliwić realizację dużych inwestycji budowlanych" - napisał prof. Przemysław Urbańczyk z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie. Prof. Zbigniew Kobyliński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego podkreślił, że projekt "zawiera elementy sprzeczne z powszechnie akceptowanymi na świecie zasadami konserwatorskimi", bo ma być wzniesiony na zachowanych reliktach i przy użyciu współczesnych materiałów budowlanych i technik. Dr hab. inż. Aleksander Piwek z Politechniki Gdańskiej jednoznacznie stwierdził, że "nie powinno się przystępować do realizacji, a projekt poddać dyskusji i przemyśleniom".

Opinia samego NID też jest negatywna.

Prof. Grygiel: Złośliwcy i zazdrośnicy

Na realizację nie zgadza się też Jacek Dąbrowski, archeolog i szef departamentu ochrony zabytków w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

- Pomysł jest kuriozalny. Nie jest to rekonstrukcja, bo planowane prace za mocno ingerują w grodzisko - mówi Dąbrowski. - Majdan ma być pogłębiony, wały nadsypane i wyrównane, żeby można było coś na nich wybudować i poprowadzić ścieżkę dla turystów. A na samym majdanie ma stanąć dwór Salomei. Może jako karczma przy drodze by się nadał, ale nie ma to nic wspólnego z rekonstrukcją.

Dąbrowski dodaje, że takie działanie jest niezgodne z europejskimi konwencjami. - Nigdzie na świecie nie buduje się rekonstrukcji in situ, czyli na samym stanowisku - podkreśla.

Eksperci mówią, że rekonstrukcja mogłaby powstać obok. Prof. Grygiel: - Złośliwcy i zazdrośnicy. Kiedy Krzywousty odbudowywał gród, napisano o tym w Kronikach, a mnie każą budować od nowa!

Ale wobec archeologów są też inne zarzuty. - Przebadali także studnię na majdanie, na co w 2010 r. nie mieli zgody - mówi Katarzyna Starecka, archeolog i pracownik skierniewickiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi. - Poza tym mieli zgodę na przebadanie wałów na długości 30 m, a naruszonych jest 37.

Nie zabezpieczyli też na zimę tzw. profili, pionowych ścian wykopu w wale, co spowodowało ich osunięcie się. Prof Grygiel tłumaczy to m.in. atakiem zimy.

Pod koniec 2010 r. postanowił on wpisać grodzisko do inwentarza muzealnego - jak zwykły zabytek ruchomy. Konsekwencje są takie, że zostanie ono wykreślone z rejestru zabytków, w którym się znajdowało się od 1933 r. - Wojewódzki konserwator nie wnika wtedy, jak taki obiekt jest chroniony, bo powinno to robić muzeum. Ustawodawca w najkoszmarniejszych snach nie przewidział sytuacji, w której muzeum dla czystej komercji będzie próbowało to grodzisko zniszczyć - mówił dyr. Dąbrowski.

Do prokuratury? Konserwator się zastanawia

W poniedziałek (w Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków) delegatura w Skierniewicach Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi przeprowadziła kontrolę. W protokole jest pięć zarzutów: 1. niezasypanie wykopu w wale po stronie północnej do wysokości przed rozpoczęciem badań; 2. naruszenie struktury wału po stronie wewnętrznej na odcinku wschodnim; 3. nadsypanie wału w części północno-zachodniej powyżej jego korony; 4. zasypanie fos na odcinku, na którym były badane, i wyrównanie ich powierzchni; 5. pozostawienie po północnej stronie wałów drewnianych reliktów wydobytych z grodziska podczas wykopalisk.

Odpowiedzialnością obarczono prof. Grygiela, który nie podpisał protokołu.

Szygendowski: - Nie wykluczamy złożenia doniesienia do prokuratury. Musimy przeanalizować sprawę. Decyzję podejmiemy najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu."

a zaczęło się tak:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/51,80269,8352627.html?i=17">http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... .html?i=17</a><!-- m -->

I jeszcze ciąg dalszy:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wyborcza.pl/1,75248,9460863,Zabytek_przerobiony_na_Disneyland.html">http://wyborcza.pl/1,75248,9460863,Zaby ... yland.html</a><!-- m -->

"Zabytek przerobiony na Disneyland
Rozmawiała Joanna Grabowska
2011-04-19, ostatnia aktualizacja 2011-04-19 10:24

To, co planuje się zrobić w grodzisku w Tumie nie ma nic wspólnego z konserwacją i ochroną zabytku. Mamy tam autentyczny krajobraz średniowieczny w stanie nienaruszonym od 800 lat. Nigdzie w Europie nie buduje się rekonstrukcji na samym zabytku.


Co pan sądzi o wpisaniu grodziska w Tumie na listę inwentarzową Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi?

Prof. Przemysław Urbańczyk*: Jestem zaskoczony. Nie znam podobnego przypadku. Do inwentarza muzeum wpisuje się zabytki ruchome. Nie słyszałem, by można było coś takiego zrobić z grodziskiem, z fragmentem krajobrazu. To oznacza prawdopodobnie, że konserwator wojewódzki przestanie mieć nad nim jakąkolwiek kontrolę. Bo przecież zabytek nie może mieć dwóch właścicieli. Państwo, co by nie mówić o naszych służbach konserwatorskich, związane ustawą i międzynarodowymi konwencjami strzeże zabytków. A co może zrobić muzeum, jeśli nie będzie musiało o nic pytać konserwatora? To może być precedens z nieobliczalnymi konsekwencjami prawnymi.

Zna pan tumskie grodzisko. Co pan o nim sądzi?

- Jesienią zrobiłem tam trochę zdjęć. Porównałem je z tymi najnowszymi zrobionymi tej wiosny. Jestem wstrząśnięty. To jest krajobraz księżycowy. Nie rozumiem, co się tam dzieje.

Czy badania archeologiczne muszą tak wyglądać?

- Ubiegłoroczne prace wyglądały imponująco. Trudno mi mówić o sposobie ich prowadzenia, bo nie brałem w nich udziału, ale wykopy były porządnie zabezpieczone. Pozytywną stroną tych badań jest to, że po rozkopaniu tak dużej części wału, udało się wydzielić poszczególne fazy z czasów funkcjonowania grodu, wiemy ile było fos, ostrokołów, gdzie była brama i przede wszystkim, kiedy go wybudowano. To niewątpliwy sukces.

Jednak jako archeolog mam ambiwalentne uczucia. Bo współczesna archeologia jest, niestety, niszcząca. Archeolog, żeby coś zbadać, musi to zniszczyć. Obowiązuje go jednak podstawowa zasada, którą wynosi ze studiów: po eksploracji obiekt terenowy musi być doprowadzony do takiego stanu, w jakim był przed jej rozpoczęciem. Ta wyrwa w wale powinna być zasypana na zimę i ukształtowana w taki wał, jaki był przed wkroczeniem ekspedycji. Tak się robi w Polsce, w Europie i na całym świecie. Poza tym, zgodnie z Konwencją Maltańską, którą Polska podpisała, interwencje archeologiczne ogranicza się do absolutnego minimum. Właściwie prawie nie kopie się już obiektów niezagrożonych. Bada się miejsca, przez które mają przebiegać autostrady, na których budowane będą osiedla. W Tumie takiego zagrożenia nie było. To miejsce powinno więc pozostać dla przyszłych pokoleń, które będą dysponować mniej inwazyjnymi metodami badawczymi.

Szef tumskich wykopalisk tłumaczy, że zima zaskoczyła jego ekipę i dlatego zabezpieczenie wykopów było możliwe dopiero w połowie marca...

- To żadne wytłumaczenie. To tak, jakby proboszcz pobliskiej archikolegiaty tłumaczył, że nie zdążył przed zimą założyć remontowanego dachu na wieży świątyni. W Polsce zima w listopadzie nie jest niespodzianką, a poza tym nawet gdy spadnie śnieg i ziemię ściśnie mróz, są różne sposoby zabezpieczania wykopów. Pracowałem w Arktyce, tam wykopy przykrywa się płachtami flizeliny, takimi, jakie stosuje się w budowie dróg, pod asfalt. Ten wykop można było zabezpieczyć.

To wszystko bardzo źle rokuje grodzisku pod władztwem muzeum. To, co planuje na nim zbudować dyrektor muzeum nie ma nic wspólnego z konserwacją i ochroną zabytku, ani z żadną rewitalizacją. To po prostu budowanie na grodzisku rodzaju Disneylandu. Zorientowałem się w tym, gdy z Narodowego Instytutu Dziedzictwa dostałem do zaopiniowania projekt tej "rewitalizacji".

Dlaczego? Przecież podobną rekonstrukcją jest w Trzcinicy tzw. Troja Karpacka, gród na Zawodziu w Kaliszu z pobliskimi oblanymi betonem fragmentami średniowiecznego kościoła. Przygotowywana jest rekonstrukcja w Grudusku...

- Grodzisko w Grudusku z tego właśnie powodu zostało prawie w całości przebadane. Żeby konserwator nie mógł już nic powiedzieć. Tam, tak jak w tych innych miejscach i jak w Tumie, planuje się przerobienie zabytku na atrakcję turystyczną, żeby zarabiać pieniądze. Nie mam nic przeciwko turystycznemu ożywianiu regionów, ale nie można tego robić kosztem autentycznych zabytków. Mamy w Polsce jakąś manię budowania grodów na grodach.

Tumska rekonstrukcja jest szokująca, bo radykalnie ingeruje w formę krajobrazu, która kształtowała się kilkaset lat. Mamy tam autentyczny krajobraz średniowieczny w stanie nienaruszonym od 800 lat z dwoma zabytkami. To niezwykle rzadki przypadek w Polsce. A teraz to wszystko ma być zniszczone. Mają tam być odtwarzane trzy fragmenty wału, brama, całość na jakichś betonowych wylewkach, do których będą przyklejane kamienie udające licowanie kamienne, a nad tym wszystkim planuje się jeszcze jakieś wydumane konstrukcje drewniane. Wydumane, bo nie mamy pojęcia, co stało na koronie tych wałów. Podobnie jak nie wiemy, jak wyglądał dwór księżnej Salomei, o ile w ogóle tam był. Dwór w projekcie to budowla w stylu skansenowo-zakopiańskim. I to wszystko na terenie obiektu wpisanego do rejestru zabytków. Ja rozumiem, że archeolog chce przekopać zabytek, ale powinno się przecież coś zostawić dla przyszłych pokoleń. Nigdzie w Europie nie buduje się rekonstrukcji na samym zabytku.

Twórcy tych rekonstrukcji powołują się na przykład Biskupina...

- Kilka lat temu byłem w międzynarodowym jury, które co roku przyznaje unijne nagrody za badania dziedzictwa kulturowego i jego ochronę. Zgłoszony był wtedy Biskupin. Wszyscy członkowie komisji rzucili się na ten wniosek. Chcieli go odrzucić, bo ta rekonstrukcja stoi na autentycznym stanowisku. Mówili, że to skandaliczne. Musiałem wyjaśniać, że sama ta rekonstrukcja jest już zabytkiem. Ma 70 lat i jest świadectwem, jak wówczas rekonstruowano stanowiska archeologiczne. Ostatecznie Biskupin dostał unijny dyplom, ale z zastrzeżeniem, że jest to przykład działań, których dziś absolutnie się nie akceptuje. Tymczasem w XXI wieku w Polsce, powołując się na ten stary Biskupin, prowadzi się akcje zupełnie niezgodne z duchem Konwencji Maltańskiej i konwencji dotyczącej krajobrazu kulturowego. Nie mam nic przeciwko rewitalizacji rejonów zaniedbanych, ale należy to robić tak, by nie niszczeć tego, co mamy najcenniejsze.

Czyli jak?

- Rekonstrukcje mogą powstawać w sąsiedztwie zabytków, 300-500 metrów dalej, ale nie na nich. I nie wolno tych stanowisk upiększać, żeby wały były równiejsze, jak w Tumie. Egipcjanom jakoś nie przychodzi do głowy poprawianie piramidy Cheopsa, z której w przeszłości została ukradziona okładzina, a jej resztki widać teraz tylko na jej czubku. Nie zamierzają też dorabiać nosa Sfinksowi, żeby był ładniejszy. W Lasceaux we Francji turyści w ogóle nie mają wstępu do jaskiń z malowidłami paleolitycznymi. Obok jest rekonstrukcja, w której mogą sobie wszystko obejrzeć. Nie mają też wstępu do groty Altamiry w Hiszpanii. Jej piękna rekonstrukcja jest kilkaset kilometrów dalej - na dziedzińcu muzeum w Madrycie.

Podobnie powinno być z grodziskiem w Tumie i każdym innym tego typu zabytkiem. Grodzisko, to wczesnośredniowieczny autentyk. Poprawianie go po to, żeby turysta był zadowolony i kupił więcej kiełbasek jest bez sensu. Turyście wystarczy rekonstrukcja w pewnym oddaleniu od tego prawdziwego zabytku.

* Archeolog z Instytutu Archeologii i Etnografii PAN w Warszawie, jeden z ekspertów powołanych przez Narodowy Instytut Dziedzictwa do oceny projektu "Tum pod Łęczycą. Perła romańskiego szlaku"

Źródło: Gazeta Wyborcza

Więcej... <!-- m --><a class="postlink" href="http://wyborcza.pl/1,75478,9460863,Zaby">http://wyborcza.pl/1,75478,9460863,Zaby</a><!-- m --> ... z1ONactjxs"
Odpowiedz
#2
Ciąg dalszy - sprawa u prokuratora:
http://wyborcza.pl/1,75248,9723880,Tumsk...ytek_.html

"Tumskie wykopaliska u prokuratora. Zniszczono zabytek?
Joanna Grabowska, Anna Kołakowska
2011-06-04


Doniesienie do prokuratury w Łęczycy złożyła skierniewicka delegatura Wojewódzkiego Urzędu Konserwatora Zabytków. Jego przedstawiciele chcieli, by śledczy sprawdzili, czy nie doszło do przestępstwa zniszczenia zabytku oraz do dwóch wykroczeń: niezabezpieczenia go przed uszkodzeniem lub zniszczeniem oraz prowadzenia prac bez pozwolenia konserwatora.

O sprawie pisaliśmy w kwietniu. Konserwator wojewódzki zarzucił szefowi wykopalisk m.in.: * niezasypanie wykopu w wale i niezabezpieczenie go na zimę, przez co osunął się i zniszczył fragment profilu; * naruszenie wału po wewnętrznej stronie oraz nadsypanie fragmentu jego korony; * zasypanie i wyrównanie fos na przebadanym odcinku; * pozostawienie drewnianych reliktów wydobytych z grodziska podczas wykopalisk i * przebadanie bez zgody konserwatora studni na dziedzińcu grodziska.

W piątek łęczycka prokuratura przesłuchała przedstawiciela konserwatora zabytków i przeprowadziła oględziny w miejscu wykopalisk. - Oprócz prokuratora i policjantów uczestniczył w nich przedstawiciel urzędu, który złożył zawiadomienie - poinformował Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej. Dodał, że łęczycka prokuratura postanowiła wszcząć postępowanie. - Będziemy sprawdzać, czy nie doszło do zniszczenia zabytku - powiedział. - Za takie przestępstwo grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Jeśli prowadzący sprawę prokurator uzna, że mogło też dojść do wskazanych w zawiadomieniu wykroczeń, materiały w tej części zostaną prawdopodobnie przekazane policji.

Tumskie wczesnośredniowieczne grodzisko wraz z pobliską archikolegiatą z XII wieku i XVIII-wiecznym kościółkiem tworzą bezcenny kompleks zabytków na podłęczyckich łąkach. Od 2009 roku badane jest przez archeologów kierowanych przez prof. Ryszarda Grygiela, dyrektora Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Pieniądze na prace naukowców - około 1,5 mln zł - wyłożył Urząd Marszałkowski w Łodzi. Wykopaliska miały być wstępem do realizacji projektu "Tum - perła romańskiego szlaku". Zgodnie z nim na przebadanych fragmentach grodziska miała stanąć rekonstrukcja grodu z czasów Bolesława Krzywoustego współfinansowana przez Unię Europejską. - Im więcej wałów zbadamy, tym będzie ona większa, bo budować można tylko na przebadanym archeologicznie terenie - mówił prof. Ryszard Grygiel, rozpoczynając prace na grodzisku. Ostatniej jesieni z satysfakcją podkreślał, że majdan przekopany został już w blisko 90, a wały w 15 proc.

Ponieważ niektórzy zaczęli wątpić w zasadność tak szerokich prac, Wojciech Szygendowski, wojewódzki konserwator, poprosił o opinię Narodowy Instytut Dziedzictwa. Na prośbę NID swoje opinie przedstawili dwaj archeolodzy i architekt. „Archeologami nie kierowała ( ) tylko ciekawość badawcza. Dokonali »naukowego zniszczenia” znacznych partii grodziska, aby umożliwić realizację dużych inwestycji budowlanych” - napisał prof. Przemysław Urbańczyk z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie. Prof. Zbigniew Kobyliński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego podkreślił, że projekt „zawiera elementy sprzeczne z powszechnie akceptowanymi na świecie zasadami konserwatorskimi”, bo ma być wzniesiony na zachowanych reliktach i przy użyciu współczesnych materiałów budowlanych i technik. Dr hab. inż. Aleksander Piwek z Politechniki Gdańskiej orzekł: „nie powinno się przystępować do realizacji, a projekt poddać dyskusji i przemyśleniom”. Jego sprzeciw wzbudziły m.in. ilości betonu i żelbetu, które miały być wykorzystane w „rekonstrukcji”. NID w swojej opinii stwierdził: „Projekt ( ) stanowi wręcz zagrożenie dla obiektu archeologicznego wpisanego do rejestru zabytków”.

Negatywnie o projekcie rekonstrukcji wypowiadał się także Jacek Dąbrowski, archeolog, a zarazem szef Departamentu Ochrony Zabytków w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego."
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości