Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Badania pod Turkiem
#76
Ze zgłaszania miejsc nowych - to pewnie nie tak łatwo by szło bo jest to podcinanie gałęzi na której się siedzi. Jeśli oczywiście poszukiwacz przestrzega zasad nie wchodzenia na obszar archeologiczny. W skutek zgłaszania rozrasta się zakazany obszar a i tak nie dzieje się na nim nic bo... :cenzura:
Kursy i egzaminy dla osób chcących legalnie poszukiwać- ok jest to na pewno dobry kierunek. Ale z drugiej strony co dla tych co takich działań nie będą chcieli czynić ? Co czarna lista ? Policja ? Obecnie policja nie jest w stanie wykonywać prawidłowo nałożonych nań zadań a co dopiero patrolowanie terenu pod kątem legalnego poszukiwacza? A jak by tak porównać to wszystko do łowienia ryb. Na łowisku nie komercyjnym poszukiwacz wypełnia kartę połowu, wpisuje godzinę rozpoczęcia, rezultat itp rzeczy. Tak jak jest obecnie lecz w uproszczony sposób składa prośbę o zgodę na poszukiwania.Musi liczyć się z kontrolą w terenie. Jeśli zostanie przyłapany na jakimkolwiek nieuczciwym ruchu to wg taryfikatora. Tak wszyscy bijemy pianę ale cudownego rozwiązania na działanie jeszcze nikt nie przedstawił. Jeśli by były takie same prawa dla archeologa (prawo po min 5+1 latach) i dla osoby ,która właśnie skręciła sobie wykrywacz metali to się z tym zgadzam (z tym czyli poglądem większości archeologów) .
(...)
A jak Wy byście widzieli legalność poszukiwań ? napiszcie Może komercyjne łowiska byłyby rozwiązaniem. (lekka przesada)

Dodam jeszcze cytat z podobnego tematu z forum archeologów.Dodam na koniec że pisze to wszystko wyłącznie z jednego prostego powodu, na pewno nie po to aby cię obrażać czy prowadzić jałowy spór który do niczego nie doprowadzi, na pewno nie po to aby bronić tych którzy dla własnej korzyści materialnej niszczą bezcenne zabytki ale po to aby ludzie którzy kochają historię tacy jak ty czy ja nie stali po dwóch stronach barykady ale potrafili wspólnie wedle swoich sił wiedzy i możliwości zrobić coś dobrego dla Polskiej archeologi. Jednak patrzenie na samodzielnych poszukiwaczy z góry przez pryzmat przestępcy i złodzieja pewno jest krzywdzące dla ogromnej ich większości która to według mnie ze swoją ogromna pasją mogła by wspaniale uzupełniać dzisiejszą archeologię ...
Pozdrawiam Salvia911
Odpowiedz
#77
Kiedyś już dyskutowaliśmy tu na podobny temat.
Poszukiwacze chcą szukać i mogą, a nawet powinni to robić.
Dziś jest to trudne bo wymaga spełnienia formalności oraz każdorazowego nadzoru archeologa, co w praktyce zamyka powszechny dostęp do takiego działania. Można sądzić że jest to jeden z powodów powszechnej nielegalnej praktyki poszukiwawczej z całym negatywnym bagażem tego zjawiska. Choć nie jest to główny powód złej renomy poszukiwaczy!

Poszukiwacze powinni mieć możliwość łatwiejszego niż dotychczas legalnego poszukiwania. Powinni zdawać sobie jednak sprawę, że nie jest to problem błahy i prosty do rozwiązania. Wśród trudności do przezwyciężenia są
- ciągle pogłębiana zła opinia o poszukiwaczach,
- niechęć tego środowiska do przyjęcia na siebie ograniczeń formalnych,
- słabe zrozumienie idei ochrony dóbr kultury i historii zdominowanie poczuciem własności odnajdowanych (rzeczywiście lub potencjalnie) przedmiotów - przepraszam za uproszczenia.

Większy dostęp do legalnego poszukiwania będzie możliwy jak sądzę na pewnych warunkach, niekoniecznie przyjemnych dla środowiska poszukiwaczy (choć wiem że są w nim ludzie dla których nie stanowią one problemu). Poszukiwacze chcący legalnie poszukiwać
- muszą wiedzieć co i jak robić żeby nie było to działanie bez sensu lub szkodliwe,
- muszą brać odpowiedzialność za swe działania, a więc się policzyć, wydawać sobie certyfikaty fachowości, zorganizować szkolenia,
Właśnie "certyfikaty", których zdobycie nie powinno być trudne, mogą rowiązać większość problemów
- powinny zepchnąć na margines tą część kopaczy, która nie chce przyjąć żadnych ograniczeń - dzięki możliwości wyboru, staną się oni zwykłymi przestępcami bez akceptowanego dziś wytłumaczenia, że nie mogą inaczej,
- powinna powiększyć bazę ciekawych znalezisk wymagających ochrony lub zbadania,
- powinna ułatwić prowadzenie badań z udziałem przedstawicieli obu środowisk, a nawet prac wyłącznie poszukiwawczych! (dzięki wzięciu imiennej odpowiedzialności za prace będą mogły być wydawane na nie pozwolenia!)
- powinna wydobyć z podziemia setki tysięcy ciekawych śladów historii, dziś zamkniętych w szafkach poszukiwaczy.
- istniało by szanowane, respektowane prawo! Z korzyścią dla wszystkich.

Zalety można by dalej mnożyć.
Jak w praktyce by to wyglądało. To już fantazja :mrgreen: Na podstawie własnej praktyki mogę wyobrazić sobie coś podobnego - chętny poszukiwacz zapisuje się na kurs prowadzony przez Stowarzyszenie Eksploracyjne (na zasadzie podobnej jak kursy żeglarskie, płetwonurkowe, paralotniarskie, wędkarskie....), wnosi stosowną, niewysoką opłatę, kończy go egzaminem i certyfikatem potwierdzającym znajomość procedur i metodyki, a uprawniającym do poszukiwań na jakąś tam skalę (wyższy poziom to było by prowadzenie szerszych badań poszukiwawczych). Potem idzie sobie do urzędu konserwatora gdzie zgłasza, że zamierza szukać we wrześniu na polach Bitwy Łódzkiej pod Gałkowem. Otrzymuje kwit ze zgodą i informacją, że wyniki poszukiwań musi przedstawić w sprawozdaniu. szczególnie ciekawe znaleziska można by publikować w odpowiednich periodykach - bo było by to znalezisko legalne i cała zabawa była by prosta i przyjemna. Środowisko by się znało, oficjalnie mogło by wykonywać grupowe poszukiwania, zabawy i inne.
Łatwo, prosto i przyjemnie!
Ale czy da się zrealizować?
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Odpowiedz
#78
Uuu Archeo
Raz piszesz, że mi się aż nie chce gadać (ton i podejście) a tu nagle piszesz że mnie rzuca na kolana :padam:
Tak jak już wspominałem - porównując do działu medycznego - poszukiwaczy zrzeszonych we własnych organizacjach trzeba traktować jako średni personel medyczny (bo ludzi tylko kopiących bez zamiłowania-bez papieru jako personel wspomagający -podstawowy).
Bez sensu jest generalizować oba środowiska. Wiadomo że po jednej jak i po drugiej są ludzie ale są i .. :cenzura: Nigdy nie wyobrażałem sobie aby poszukiwacz zastępował archeologa (pod tą nazwą wrzucę wszystkie dziedziny z tym związane)
Poszukiwaczy widziałbym głównie jako element wspomagający prace archeologów przy pracach ratunkowych. A już daleko patrząc, po zbudowaniu pełnych, solidnych fundamentów współpracy obu środowisk można by starać się o ,,samodzielne '' prace na terenie nie wnoszącym wiele dla archeologii (np II wojna światowa).
Pomijam konieczność poznania metodologii działań ale na pewno konieczność uświadomienia poszukiwaczom, że to nie jest tak jak w medycynie - jeśli nie jest się w stanie zapewnić pełnej analizy terenu to lepiej go na razie nie ruszać.
Jestem pełen nadziei po tak optymistycznym podejściu.
Pozdrawiam
Odpowiedz
#79
fajnie ale to tylko optymistyczna wizja. nie musi być realna :-(
Natomiast uważam, że krokiem w tym kierunku jest sformalizowane grupowanie się poszukiwaczy i organizowanie szerszych, legalnych akcji promujących wizerunek środowiska i budujący zaufanie, takich jak sprzątanie we Wiączyniu, czy choćby poszukiwania pod Turkiem. Takie działania budują przekonanie, że środowisko poszukiwaczy to nie banda szabrowników ale pasjonaci, którzy potrafią być zdyscyplinowani i realizować działania wysoko oceniane w powszechnym odczuciu.
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Odpowiedz
#80
Co do frekwencji po Turkiem cóż trzeba się przyzwyczaić, że ludzie mają swoje obowiązki i przyjemności, termin wypadał tuz przed świętem Wszystkich świętych, niektórzy nie dysponują własnym środkiem lokomocji powodów może być n+1. CO do legalności poszukiwań! Na tym jak to Resty zauważyłeś niszowym forum temat był poruszany co najmniej kilka razy! Chwała Radkowi za to, że wyciągnął do poszukiwaczy dłoń, chwałą tym co z tego skorzystali. Ale nie wolno mieć pretensji do tych którzy nie byli. Przyjąć należy, że nie mogli.

Zaś co do samej dysputy ja się zastanawiam jeszcze nad jednym zagadnieniem. Proszę mi powiedzieć co dzieje się, ze znalezionymi przedmiotami? Tzn. kto jest ich właścicielem. Proszę mi przepisów ustawy nie cytować bo je znam. Pytam się o praktykę nie teorię. Czy znaleziony dajmy na to przez Restiego guzik powiedzmy kirasjerów z czasów Księstwa Warszawskiego moneta z czasów Augusta II oraz 40 łusek z czasów 1871-1945 zostaną w jego kolekcji czy też zasilą muzealne magazyny? Uwaga! Powyższy przykład jest czysto teoretyczny lub jak kto woli akademicki.
Pozdr MJ
Odpowiedz
#81
hehe!
ochłonąłem już po katarze spod Turku Smile przyznaję, że dodatkowe cztery osoby to o 400% więcej niż jedna :lol: czyli reprezentacja nie była zła. Dziękuję uczestnikom za udział a pozostałym za zainteresowanie wspólnymi badaniami.

Co do guzików czy monet Resty to należą do niego, bo kto mu je zabierze? :wypas:
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Odpowiedz
#82
.
Odpowiedz
#83
No właśnie! Najfajniejsze jest szukanie, aż wreszcie... jest COŚ! I wtedy jest ekstaza. Osobiście udało mi się znaleźć (lub uczestniczyć w znalezieniu) kilka ciekawych rzeczy ale żadna nie stała się moją własnością.
Zresztą chyba największą frajdę miałem przy badaniu grodzisk średniowiecznych, których nawet największy sknerus nie zabierze do domu! :wypas: :wypas: :wypas: :-D
Pod Turkiem nie znaleźliśmy żadnych wspaniałości (na razie ;-) ) ale może w przyszłości...
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Odpowiedz
#84
.
Odpowiedz
#85
Oto intrygujące znalezisko z Głów pod Turkiem :wypas:
[Obrazek: 1d9d63d1f7b58635m.jpg]
[Obrazek: 8ebf4f695181b0dbm.jpg]
[Obrazek: 48f541398af105e0m.jpg]
[Obrazek: c6a9bbcb042b7c9bm.jpg]
[Obrazek: 8dbbaaed91e76966m.jpg]
[Obrazek: 1a96870df841c39cm.jpg]
[Obrazek: 65a20538750cf545m.jpg]

Przedmiot wykonany chyba z z ołowiu (cyny?). Widoczne wyobrażenie pawia (?) czy innego ptaka. Nie miałem czasu się temu przyglądać, a teraz znowu jadę do Głów na tydzień.
Pozostawiam więc Was z tą "plombą" i życzę owocnej dyskusji.

resty - w weekend to muszę być w domu. Może będziemy tam jeszcze w sobotę? Nie mogę tego obiecać, choć nie mogę też wykluczyć, że prace przeciągną się na początek następnego tygodnia.
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Odpowiedz
#86
.
Odpowiedz
#87
Ciekawa koncepcja. Nie wiem. Wielkość pasuje.
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Odpowiedz
#88
.
Odpowiedz
#89
Na obwodzie tego "czegoś" widać napis, co jednak przemawiałoby za plombą, a nie guzikiem, ale kto wie.
Jest jeszcze jedna możliwość - to coś stanowiło zamknięcie pojemnika, którego zawartością był jakiś napój (wyskokowy?) - rodzaj korka.


Ironrat
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości