21-10-2007, 17:48
"Skuli Grohmana"
Nowy właściciel zabytkowego pałacu Ludwika Grohmana, jednej z najpiękniejszych łódzkich rezydencji, zaczął jego remont kapitalny od skucia... cennych gzymsów i sztukaterii. Wybuchł skandal. Służby wojewódzkiego konserwatora zabytków natychmiast nakazały przerwanie prac remontowych.
Pałac Grohmana przy ul. Tylnej 9 to perła architektury. Jego nowy właściciel (osoba prywatna spoza Łodzi) prace remontowe zaczął od elewacji północnej, o czym lakonicznie poinformował służby konserwatorskie. Nie podał żadnych szczegółów, co wzbudziło zaniepokojenie w biurze konserwatora. Wysłano więc na ul. Tylną inspektorów, którzy z przerażeniem odkryli, że zniszczono cenne ozdoby.
- Na znacznej części północnej elewacji inwestor skuł tynki, a razem z nimi sztukaterię, w tym gzymsy i głowice kolumn - wyjaśnia Filip Tomaszewski, specjalista w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Łodzi. - Uczynił to bez naszej wiedzy i zgody. Dlatego zablokowaliśmy dalsze prace do czasu, aż inwestor przedstawi nam projekt i zakres prac oraz uzyska na nie naszą zgodę. Zniszczona sztukateria ma być odtworzona.
- To barbarzyństwo - komentuje Bogumił Zawadzki, przewodnik po Łodzi. - Szko-da, bo to naprawdę przepiękny pałac. To w nim wychował się Jerzy Grohman, który mieszka w Warszawie. Według jego słów, przed wojną pałac był ośrodkiem polskości, gdyż zbierały się w nim elity artystyczne: aktorzy, literaci, malarze.
Zaraz po wojnie rezydencję zajęło NKWD. W czasie jego wyprowadzki zniknęło cenne wyposażenie. Potem były tam żłobek i przedszkole Union-teksu. Gdy fabryka upadła na początku lat 90., wandale zdewastowali i rozkradli elementy wnętrz.
Rezydencję kupił biznesmen z Rzeszowa, zamierzając otworzyć luksusową restaurację. - Miały w niej być baseny z dziewczynami figlującymi z delfinami :wypas: - opowiada Bogumił Zawadzki. - Z planów nic nie wyszło, bo inwestor rozwiódł się i byłej żonie przypadł pałac. Kobieta przerwała remont i sprzedała rezydencję obecnemu inwestorowi.
(Wiesław Pierzchała).
„Dziennik Łódzki” 20.10.2007 r.
Podkreślenie – bartek bijak
Nowy właściciel zabytkowego pałacu Ludwika Grohmana, jednej z najpiękniejszych łódzkich rezydencji, zaczął jego remont kapitalny od skucia... cennych gzymsów i sztukaterii. Wybuchł skandal. Służby wojewódzkiego konserwatora zabytków natychmiast nakazały przerwanie prac remontowych.
Pałac Grohmana przy ul. Tylnej 9 to perła architektury. Jego nowy właściciel (osoba prywatna spoza Łodzi) prace remontowe zaczął od elewacji północnej, o czym lakonicznie poinformował służby konserwatorskie. Nie podał żadnych szczegółów, co wzbudziło zaniepokojenie w biurze konserwatora. Wysłano więc na ul. Tylną inspektorów, którzy z przerażeniem odkryli, że zniszczono cenne ozdoby.
- Na znacznej części północnej elewacji inwestor skuł tynki, a razem z nimi sztukaterię, w tym gzymsy i głowice kolumn - wyjaśnia Filip Tomaszewski, specjalista w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Łodzi. - Uczynił to bez naszej wiedzy i zgody. Dlatego zablokowaliśmy dalsze prace do czasu, aż inwestor przedstawi nam projekt i zakres prac oraz uzyska na nie naszą zgodę. Zniszczona sztukateria ma być odtworzona.
- To barbarzyństwo - komentuje Bogumił Zawadzki, przewodnik po Łodzi. - Szko-da, bo to naprawdę przepiękny pałac. To w nim wychował się Jerzy Grohman, który mieszka w Warszawie. Według jego słów, przed wojną pałac był ośrodkiem polskości, gdyż zbierały się w nim elity artystyczne: aktorzy, literaci, malarze.
Zaraz po wojnie rezydencję zajęło NKWD. W czasie jego wyprowadzki zniknęło cenne wyposażenie. Potem były tam żłobek i przedszkole Union-teksu. Gdy fabryka upadła na początku lat 90., wandale zdewastowali i rozkradli elementy wnętrz.
Rezydencję kupił biznesmen z Rzeszowa, zamierzając otworzyć luksusową restaurację. - Miały w niej być baseny z dziewczynami figlującymi z delfinami :wypas: - opowiada Bogumił Zawadzki. - Z planów nic nie wyszło, bo inwestor rozwiódł się i byłej żonie przypadł pałac. Kobieta przerwała remont i sprzedała rezydencję obecnemu inwestorowi.
(Wiesław Pierzchała).
„Dziennik Łódzki” 20.10.2007 r.
Podkreślenie – bartek bijak