Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Krok po kroku czyli jak legalnie zacząć.
#16
Podejrzewam że nikt mądrzejszy się nie będzie wychylał bo w świetle ustawy właściciel musiałby sfinansować badania :kwasny: :dobani:
Chyba że ktoś inny pokryłby koszt pracy archeologów. :party: :oldtimer:
Ale może ja to źle interpretuje , niech się Archeo wypowie.
Odpowiedz
#17
Resty to o czym piszesz to nie jedyny problem! Bo wszystko co znajdziesz w ziemi jest skarbu państwa jeśli to jest zabytek trafia do odpowiednich służb konserwacyjno-muzealnych. A co w przypadku przedmiotów nie będących zabytkami?? Skoro nalezą do SP to nie możemy ich zatrzymać.
Pozdr MJ
Odpowiedz
#18
Nasze prawo to spadek po PRL. :dobani:
Mogli by to co w ziemi sprywatyzować :lol:
Na dobrą sprawę to w naszym kraju prawe nic nie można bez stosownego papierka :zalamany:
Szkoda że ustawodawca nie chce korzystać ze sprawdzonych gdzie indziej wzorów.Byłoby to z korzyścią dla poszukiwaczy i nauki bo ponoć dla historyków najwazniejsza jest informacja ,a tak to 98% wiadomości czy artefaktów schodzi do podziemia lub generuje czarny rynek . :kwasny:
To jest POLSKA właśnie!!!
Odpowiedz
#19
Co do prawa i innych wzorców, każdy kij ma dwa końce! W Anglii czy Norwegii mentalność ludzi jest inna, jak czegoś robić nie wolno to się nie robi! W Polsce każdy kombinuje. Ja ty i jeszcze kilka osób jest uczciwych ale nie tylko my żyjemy w tym kraju! Jest nasz 38 milionów i ręczę Ci że każdy ktoś coś kiedyś ukradł. Bo któż np. nie zerwał czereśni z drzewa które rosło przy drodze? A to jest niestety kradzież! Odszedłem od tematu. W każdym razie prawo jest "przystosowane" do społeczeństwa, a społeczeństwo przystosowuje się do prawa i oto mamy klasyczny przykład zapętlenie lub paragrafu 22. Ufam, ze kiedyś się to zmieni a w tedy będzie można czerpać całymi garściami z doświadczeń i wzorców płynących z innych krajów.
Pozdr MJ
Odpowiedz
#20
Raczej prawo kształtuje zachowania społeczne.
W naszym kraju jak coś jest bardziej zakazane to bardziej pociąga (jak szybka jazda samochodem mimo wysokich mandatów).
Wtedy pokusa dla niektórych jest większa właśnie dlatego że to czy tamto jest zakazane.
Wszyscy znają powiedzenie że zakazany owoc smakuje najlepiej (przynajmniej zanim go spróbujesz- Donald też palił trawę ale przyznał że mu nie smakowało i wyrósł na ludzi :lol: )
Wielu młodych ludzi też kupiło wykrywacze ,ale nie znaleźli w tej pasji spełnienia :cwaniak:
Odpowiedz
#21
A spójrz na sprawę prędkości (prawa) z drugiej strony, stawiają ograniczenia bo ludzie jeżdżą za szybko. Osoba stawiająca ograniczenie liczy się z tym, że może ktoś zastosuje się do znaku. Czyli kiedy można było chodzić z wykrywaczem to cześć ludzi mających wykrywacze ( nie poszukiwacze!!!) zaczęło filetować stanowiska archeo, cmentarze itp. Więc zaostrzono prawo licząc na to ze część osób zostanie odstraszona karą. Nikt natomiast tak naprawdę nie wie czy przyniosło to oczekiwany skutek. Z całą pewnością ta ustawa przyczyniła się do tego ze policja i służby konserwatorskie mają więcej roboty oraz rozwinął się niesamowity czarny rynek, a także to że jak toś znajdzie zabytek to będzie siedział cicho bo mu jeszcze podwórko rozkopią albo będą ciągać po prokuratorach. Morał: ustawa o ochronie zabytków jest gniotem legislacyjnym i jeszcze trochę wody Wiśle upłynie zanim coś się zmieni w tej materii. Nam natomiast nie pozostaje nic innego jak działać zgodnie z jej przepisami mimo że są nieżyciowe. Cóż niestety prawo ma to do siebie że zmienia się powoli i nie nadąża za zmianami w społeczeństwie.
Pozdr MJ
Odpowiedz
#22
toperz0 napisał(a):Witam wszystkich.Archeo a co z terenami które są przeznaczane pod zabudowę .W mojej okolicy ziemie niemal całych wsi są zabudowywane i nikt nie sprawdza czy są tam jakieś stanowiska archeologiczne.Jeszcze parę lat i wszystko zniknie pod betonem. Sad

Jeśli są objęte ochroną konserwatorską to badania lub nadzór może się zdarzyć. Jednak nie wszędzie taka ochrona jest ustanowiona. Dlatego wszyscy powinni w miarę swych możliwości uważać czy nie niszczy zabytków. Jeśli ktoś znajdzie coś co podejrzewa o zabytkowy charakter powinien to chronić i zgłosić.
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Odpowiedz
#23
Witam.No właśnie Archeo - jeśli ktoś coś znajdzie to powinien ..... Ja to wiem i ty to wiesz i ci co kupują ziemię też to wiedzą (przynajmniej większość ) ale założę się że na każdy tysiąc znajdzie się może jeden który pomyśli że ta rzecz którą wykopał w czasie robót np. budowlanych jest wartościowym przedmiotem historycznym i powinno się go zgłosić.Cała reszta jeśli coś znajdzie to albo zawiesi sobie to coś nad kominkiem albo po prostu sprzeda.Mowa oczywiście o przedmiotach dużych a cała drobnica idzie w niebyt.Albo inny przykład.Jeśli kupię sobie kawałek ziemi i okaże się że jest tam wiele cennych przedmiotów to nikt przecież nie morze mnie oskarżyć o rozkopanie stanowiska archeologicznego.Przecież to nie moja wina że nikt tego terenu przed sprzedaniem nie sprawdził.Poza tym jak mi kiedyś wyjaśnił pewien pan urzędnik jeśli kupuję ziemie to naprawdę jest ona moja tylko do głębokości jednego metra a głębiej jest państwowa.To wygląda na to że co do metra to moje.Kolejny bubel prawny.Pozdrawiam. :-?
Odpowiedz
#24
toperz0 napisał(a):jeśli ktoś coś znajdzie to powinien .....
Ano tak jest że albo społeczeństwo samo dba o prawo i wspólny majątek (wtedy słowo "powinien" jest wystarczające) albo nie (wtedy restrykcyjne prawo zmusza społeczeństwo do posłuszeństwa). Wyżej już poruszono ten wątek. Przez tą chwilę patrzysz od strony ochrony zbytków, ale zwykle patrzysz jako ich potencjalny znalazca i dysponent - wtedy optyka się zmienia...schizofrenia?

Jeśli kupisz ziemię i podczas budowy dokryjesz nowe stanowisko archeologiczne to oczywiście nie jesteś winien jego uszkodzenia, natomiast kontynuowanie niszczenia już jest karalne.
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Odpowiedz
#25
toperz0 napisał(a):Przecież to nie moja wina że nikt tego terenu przed sprzedaniem nie sprawdził.Poza tym jak mi kiedyś wyjaśnił pewien pan urzędnik jeśli kupuję ziemie to naprawdę jest ona moja tylko do głębokości jednego metra a głębiej jest państwowa.To wygląda na to że co do metra to moje.Kolejny bubel prawny.Pozdrawiam. :-?
po pierwsze nie sprzedający powinien teren sprawdzać bo jemu już nie zależy ale kupujący, a że stanowiska archeologiczne są w jaimś tam procencie rozpoznane to przed transakcją należy udać się do gminy i poprosić o wypis z planu miejscowego gdzie lokalizacja stanowisk powinna być ujęta, a jak nie ma planu to do WKZ do archeologów i oni powinni odpowiedzieć czy archeologia w tym miejscu jest lub czy może być i jakie się z tym wiążą powinności.
Ten urzędnik co udzielał ci informacji miał wiadomości chyba z księżyca a na pewno nie miał bladego pojęcia o ustawie o ochronie zabytków gdzie wyraźnie napisali, że zabytkiem archeologicznym jest to co w ziemi ale bez określania głębokości; zabytki archeologiczne np. przebadane już cmentarzysko na autostradzie A1, było na głębokości 10-20 cm pod powierzchnią gruntu, a muszę przyznać że tak bogatego w zabytki stanowiska dawno nie widziałam - teraz te wszystkie "skarby" są własnością muzeum archeologicznego, które prowadziło tam badania.
I jeszcze jedno juz nie raz odsyłałam w różnych wątkach na tym forum do publikacji o prawie międzynarodowym i jak się dobrze wczytać to wcale tak bardzo od europejskich standardów nie odstajemy, chyba najbardziej w kwestii własności właśnie.
Idziesz Czesiu? No to choodź!
Odpowiedz
#26
W niektórych krajach zasada jest prosta - twoja ziemia to możesz sobie z nią robic co ci się podoba... i tak powinno pozostac. Żaden urzędnik nie może swoją decyzją pozbawic cię możliwości użytkowania terenu którego jesteś właścicielem... To jest po prostu kwestia poszanowania własności prywatnej...

W Polsce niestety mimo tzw. transformacji nie zmieniło się zbyt wiele. Nadal pokutuje pojęcie „wspólnej właśności”, której strażnikami obwołują się urzędnicy... W państwach gdzie porządek publiczny oparty jest na poszanowaniu własności prywatnej nie urzędnik rozstrzyga (w trybie administracyjnym – gdzie prędzej doczekasz siwych włosów na głowie niż owej decyzji) lecz właściciel terenu... Chcesz kopac - idziesz do właściciela i ten od ręki może ci taką decyzje dac lub nie... Proste?

Moja diagnoza jest taka. Z jednej strony nauczeni latami zaborów, okupacji itd. jak nie jednej to drugiej by radzic sobie z „władzą” (obcą przecież) – znajdujemy sposoby na omijanie prawa lub jego naginanie. Usprawiedliwiamy samych siebie. Nie wierzymy w możliwośc zmiany naszej rzeczywistości. Używamy popularnego argumentu, że mamy takich a nie innych polityków i w „takim kraju” nic nie da się zrobic. „Władza” jest dla nas przeciwnikiem (mimo, że obecnie to przecież my ją wybieramy! Nie jest nam narzucona!) a nie partnerem. Jak powiedział kapitan Wagner w CK dezerterach „jesteśmy najsprytniejszymi łazikami na tej szerokości geograficznej” i „nie ma możliwości urobienia nas do konsystencji przewidzianej przez regulamin” ...

Na marginesie czemu nikt nie wspomniał o Obywatelskim Projekcie Ustawy? Jest przecież taka możliwośc... Czemu jej nie wykorzystac? Odpowiedź jest prosta – bo nie wierzymy w jej skutecznośc – w powodzenie!

Z drugiej strony mamy urzędników, którzy myślą, że są panami wszechświata i to oni są stróżami porządku ... Tacy rycerze Dżedaj w języku współczesnym. Teraz jest jeszcze UE i Bruksela gdzie znają odpowiedzi na wszelkie pytania więc mogą bezbłędnie wszystko zaplanowac... (ale chyba to już było). Szkoda tylko, że tak rzadko pamiętają, że gdyby nie danina w postaci podatku to nie mieliby za życ nasi urzędnicy...

Wiem, że odszedłem trochę od tematu ale jak wiadomo czasami spojrzenie na jakieś kwestie z perspektywy daje lepszy ogląd sytuacji. I tak moim zdaniem jest też w przypadku prawa dotyczącego poszukiwań.

Recepty niestety nie mam - pozostaje nam zdrowy rozsądek – chyba najważniejszy kompas w życiu.

p.s - może warto taki przewodnik z uwzględnieniem wysokości opłat i czasu na oczekiwanie na decyzje umieścic w formie „ogłoszenia” albo „tematu wyróżnionego” ?

Pozdrawiam OldWit
Z wódką jest jak na wojnie – są straty w ludziach i w sprzęcie Wink
--------------
"[...] pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor."

Józef Beck (5.V.1939)
Odpowiedz
#27
OldWit napisał(a):Na marginesie czemu nikt nie wspomniał o Obywatelskim Projekcie Ustawy? Jest przecież taka możliwość... Czemu jej nie wykorzystać? Odpowiedź jest prosta – bo nie wierzymy w jej skuteczność – w powodzenie!
Ten temat był dość szumnie poruszony na forum Odkrywcy jakiś czas temu.
Potem go jeszcze raz odgrzano i... cisza, jak po śmierci organisty.
Wychodzi na to, że każdy by chciał coś zrobić, ale jak przychodzi co do czego, to chętni giną szybciej niż od serii z kaemów.
Dopóki nikt forsą nie rzuci, nikt inny palcem w tym kierunku nie zrobi.
Chyba tylko jakaś rewolucyjna sprawa miała by siłę ruszyć tę machinę biurokracji, aby coś zmieniło się na naszą korzyść.
Odpowiedz
#28
Xanadu napisał(a):
OldWit napisał(a):Na marginesie czemu nikt nie wspomniał o Obywatelskim Projekcie Ustawy? Jest przecież taka możliwość... Czemu jej nie wykorzystać? Odpowiedź jest prosta – bo nie wierzymy w jej skuteczność – w powodzenie!
Ten temat był dość szumnie poruszony na forum Odkrywcy jakiś czas temu.
Potem go jeszcze raz odgrzano i... cisza, jak po śmierci organisty.

Właśnie o tym mówię - wypowiedź na forum nic nie kosztuje - ale przekuc pomysł w gotowy projekt to już gorzej ... Wracając do początku - nie wierzymy w powodzenie takiego projektu...

Xanadu napisał(a):Dopóki nikt forsą nie rzuci, nikt inny palcem w tym kierunku nie zrobi.

Forsa akurat w tym przypadku nie jest najważniejsza...
Z wódką jest jak na wojnie – są straty w ludziach i w sprzęcie Wink
--------------
"[...] pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor."

Józef Beck (5.V.1939)
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości