18-10-2007, 13:52
Przyjeżdża reporterka w góry żeby zrobić reportaż o tym jak to ludziom na wsi polskiej dobrze się żyje wiec trafiła do bacy jak w każdym porządnym kawale.
- Niech mi baca opowie o swoim najszczęśliwszym dniu w życiu.
Baca pomyślał chwile i mówi: -Najscesliwszy dzień w moim życiu to był jak se Hanecka na hali zgubiła, żeśmy ja w pięciu chłopa poszli szukać, jak jom znaleźli tośmy ja wyrucholi.
-Ale Baco! Gdzie ja do telewizji takie rzeczy! To maja też dzieci oglądać! Może jakiś inny dzień?
- No jak się owiecka na hali zgubiła tośmy jom w pięciu chłopa szukali, jak znaleźli to wyruchali!
- Nie baco.. Tak do niczego nie dojdziemy... To może jakiś najmniej szczęśliwy dzień w życiu bacy?
- Ano był... jak jo się zgubił na hali...
Nad rzeką, obok farmy siedzi krowa i pali trawkę. Zadowolona, klimat i te sprawy. Podpływa do niej bóbr, wychodzi na brzeg i pyta:
- Te, krowa, co robisz?
- Aaaa, widzisz bóbr, jaram i jest OK.
- Daj trochę, jeszcze nigdy nie kurzyłem...
- Jasne! Ciągnij macha bracie!
Bóbr wciągnął dym i od razu go wypuścił. Na to krowa:
- Stary, nie taaak! Patrz: ciągniesz macha i trzymasz go w płucach dłuższą chwilę. Zresztą - wiesz, co? W tym czasie jak wciągniesz, przepłyń się kawałek pod wodą w dół rzeki, wróć tu i wtedy wypuść powietrze. I mówię ci będzie OK.
Jak uradzili, tak zrobili. Bóbr się zaciągnął, płynie pod wodą, ale już po kilku chwilach zrobiło mu się happy. Wyszedł na brzeg po drugiej stronie rzeki, walnął się na trawę i orbituje.
Podchodzi do niego hipopotam i pyta:
- Te bóbr, co robisz?
- Aaaa, widzisz hipciu, fazuję sobie troszku...
- Daj trochę stuffu, ja też chcę.
- Podpłyń na przeciwko do krowy. Ona ci da.
Hipopotam podpłynął w górę rzeki, wychodzi na brzeg, a krowa wywaliła gały i krzyczy:
- Bóbr, kur..., WYPUŚĆ POWIETRZE!
- Niech mi baca opowie o swoim najszczęśliwszym dniu w życiu.
Baca pomyślał chwile i mówi: -Najscesliwszy dzień w moim życiu to był jak se Hanecka na hali zgubiła, żeśmy ja w pięciu chłopa poszli szukać, jak jom znaleźli tośmy ja wyrucholi.
-Ale Baco! Gdzie ja do telewizji takie rzeczy! To maja też dzieci oglądać! Może jakiś inny dzień?
- No jak się owiecka na hali zgubiła tośmy jom w pięciu chłopa szukali, jak znaleźli to wyruchali!
- Nie baco.. Tak do niczego nie dojdziemy... To może jakiś najmniej szczęśliwy dzień w życiu bacy?
- Ano był... jak jo się zgubił na hali...
Nad rzeką, obok farmy siedzi krowa i pali trawkę. Zadowolona, klimat i te sprawy. Podpływa do niej bóbr, wychodzi na brzeg i pyta:
- Te, krowa, co robisz?
- Aaaa, widzisz bóbr, jaram i jest OK.
- Daj trochę, jeszcze nigdy nie kurzyłem...
- Jasne! Ciągnij macha bracie!
Bóbr wciągnął dym i od razu go wypuścił. Na to krowa:
- Stary, nie taaak! Patrz: ciągniesz macha i trzymasz go w płucach dłuższą chwilę. Zresztą - wiesz, co? W tym czasie jak wciągniesz, przepłyń się kawałek pod wodą w dół rzeki, wróć tu i wtedy wypuść powietrze. I mówię ci będzie OK.
Jak uradzili, tak zrobili. Bóbr się zaciągnął, płynie pod wodą, ale już po kilku chwilach zrobiło mu się happy. Wyszedł na brzeg po drugiej stronie rzeki, walnął się na trawę i orbituje.
Podchodzi do niego hipopotam i pyta:
- Te bóbr, co robisz?
- Aaaa, widzisz hipciu, fazuję sobie troszku...
- Daj trochę stuffu, ja też chcę.
- Podpłyń na przeciwko do krowy. Ona ci da.
Hipopotam podpłynął w górę rzeki, wychodzi na brzeg, a krowa wywaliła gały i krzyczy:
- Bóbr, kur..., WYPUŚĆ POWIETRZE!