28-09-2006, 14:07
W styczniu dostałem parę listów od czytelników nt. „wyzwolenia”. O kolumnach Niemców pędzonych ze Zgierza do Łodzi i rozstrzeliwaniu rannych i tych, którzy nie nadążali... Pewnie leżą wzdłuż Zgierskiej do dziś. Listy przekazałem do IPN.
Rosjanie czyli się jak w podbitym kraju, bo byli w podbitym kraju. Mieli wyraźnie powiedziane, że z Niemcami można robić wszystko. No i robili. A że Polacy podobni...
Niewiele się zmieniło przez dalsze lata (może z wyjątkiem gwałcenia). W 1976 r. na poligonie w Okonku nasi żołnierze poblili się z Rosjanami, bo tamci zatrzymali kolumnę swoich samochodów przy drodze: zobaczyli wiśnie. Nie chciało im się zrywać, to ścinali cale drzewa i wrzucali na ciężarówki. Nasi obili im mordy, interweniowało WSW. Załoga ruskiego czołgu na samym poligonie przyuważyła ogromny dąb, musiał mieć ze 300-400 lat. Postanowili sprawdzić, jak działa pocisk kumulacyjny i przygrzali w drzewo. Z jednej strony była potem mała dziurka, a z drugiej dębu nie było. Wtedy wykorzystałem znajomość rosyjskiego i zbluzgałem tankistów w ich języku. Tyle że dębowi to już pomóc nie mogło.
Gwoli sprawiedliwości: niemieccy żołnierze z armii NRD zachowywali się nie lepiej. W pobliskiej wiosce (a były to manewry Ukladu Warszawskiego „Tarcza 76”) ukradli dwie świnie i pobili chłopa. Ten zawiadomił żandarmerię, to w odwecie następnego dnia Niemcy nalali mu mleka do studni. Taki prezent załatwia studnię na długo. A potem nasi kazali przyjaciołom z NRD skakać ze śmigłowców z wysokości 6 metrów w pełnym oporządzeniu... Niemcy naród karny, wyskoczyli. W szpitalu w Okonku pewnie do dziś wspominają te ilości połamanych rąk i nóg.
Rosjanie czyli się jak w podbitym kraju, bo byli w podbitym kraju. Mieli wyraźnie powiedziane, że z Niemcami można robić wszystko. No i robili. A że Polacy podobni...
Niewiele się zmieniło przez dalsze lata (może z wyjątkiem gwałcenia). W 1976 r. na poligonie w Okonku nasi żołnierze poblili się z Rosjanami, bo tamci zatrzymali kolumnę swoich samochodów przy drodze: zobaczyli wiśnie. Nie chciało im się zrywać, to ścinali cale drzewa i wrzucali na ciężarówki. Nasi obili im mordy, interweniowało WSW. Załoga ruskiego czołgu na samym poligonie przyuważyła ogromny dąb, musiał mieć ze 300-400 lat. Postanowili sprawdzić, jak działa pocisk kumulacyjny i przygrzali w drzewo. Z jednej strony była potem mała dziurka, a z drugiej dębu nie było. Wtedy wykorzystałem znajomość rosyjskiego i zbluzgałem tankistów w ich języku. Tyle że dębowi to już pomóc nie mogło.
Gwoli sprawiedliwości: niemieccy żołnierze z armii NRD zachowywali się nie lepiej. W pobliskiej wiosce (a były to manewry Ukladu Warszawskiego „Tarcza 76”) ukradli dwie świnie i pobili chłopa. Ten zawiadomił żandarmerię, to w odwecie następnego dnia Niemcy nalali mu mleka do studni. Taki prezent załatwia studnię na długo. A potem nasi kazali przyjaciołom z NRD skakać ze śmigłowców z wysokości 6 metrów w pełnym oporządzeniu... Niemcy naród karny, wyskoczyli. W szpitalu w Okonku pewnie do dziś wspominają te ilości połamanych rąk i nóg.