15-01-2008, 00:58
Drogi Leszku, proponuje abyś sprawę kogo osobiście uważam za bohatera zostawił mnie samemu. To moja prywatna sprawa. Ok ?
Możesz go nazwać nieudacznikiem, niesubordynowanym (bo ponoć nie usłuchał wtedy rozkazu), ofermą czy głupcem itp ... mam to generalnie w 4 literach. Dla mnie to jeden z najwybitniejszych Łodzian i żołnierzy 28pSK. Ikona i legenda w jednym. Bez względu na mity i pewnego rodzaju nieścisłości towarzyszące przedstawianiu walk z 15.8.1920. Zainteresowani wiedzą dokładnie o co chodzi i jak to wyglądało. Przebieg wypadków zrozumieć w stanie jest każdy logicznie myślący człowiek. Co do zaś taktyki, z której kolega szanowny raczy sobie drwić ... Wystarczy prześledzić pamiętniki tamtej wojny ... to nie było karne bitne i elitarnie wyszkolone wojsko. Większość stanowili zupełnie świeżi ochotnicy. Przykładowo 28pSK w 1920 to ochotnicy z Łodzi, członkowie POW i masa niewyszkolonych rekrutów, studentów, robotników itp wzmocniona pewnym rdzeniem, o wiele mniej liczebnym weteranów II Korpusu, eks-legionistów czy żołnierzy mających doświadczenie w walce lat 1918-20. Wyszukana taktyka, doświadczenie ... nie była to cecha walk prowadzonych przez wszystkie strony konfliktu. Szczególnie to widać w obronie Warszawy 1920 roku czy w postępach całej rosyjskiej ofensywy wiosenno-letniej. Przypadek, łut szczęscia, przebojowość ... to one o wiele częściej decydowały niż wyszkolenie, doświadczenie itp ...
Co do samej zaś legendy - kraj odzyskał niepodległość, ważyły się losy jego wszystkich niemalże granic ... nie ma się co dziwić, że potrzebowano legend i bohaterów.
Dla mnie, rzekłbym bohaterem jest każdy, kto stanął kiedykolwiek do obrony Polski w szeregach Wojska Polskiego i w tym imieniu się trudził, krwawił czy ginął. Bez względu na to czy był oficerem, podoficerem czy szeregowcem. Bez względu również na ocenę jego poczynań przez współczesnych ludzi i fakt czy miał pełną pierś orderów czy parę okruszków chleba w chlebaku. Takim samym szacunkiem, czcią, podziwem i wdzięcznością darzę wielkich wspaniałych wodzów wygrywających bitwy po stronie WP, jak i zwykłego szarego żołnierza, który z karabinem w ręku mógł zginąć przypadkiem w pierwszej chwili wojny, nie oddając nawet strzału.
Podobnie przykładowo jest z oceną całej kampanii 1939 roku. Jest masa ludzi, którzy mówią, że WP było do bani, Polska była do bani. Że polscy żołnierze chodzili boso, albo kawaleria szarżowała na czołgi, myślać że są papierowe i potnie je szablami ... Że nie była nic warta i nic innego niż upadek spotkać jej nie mogło. To ich sprawa. Ja mam swoje zdanie, ocene i przemyślenia ... na szczęście zupełnie inne. Dla mnie Pogonowski zawsze pozostanie chwalebną ikoną, bez względu na opinie typu twojego ... przez myśl mi w życiu nie przejdzie żeby deprecjonować jego ofiarę, i nazywać go "bohaterem".
Możesz go nazwać nieudacznikiem, niesubordynowanym (bo ponoć nie usłuchał wtedy rozkazu), ofermą czy głupcem itp ... mam to generalnie w 4 literach. Dla mnie to jeden z najwybitniejszych Łodzian i żołnierzy 28pSK. Ikona i legenda w jednym. Bez względu na mity i pewnego rodzaju nieścisłości towarzyszące przedstawianiu walk z 15.8.1920. Zainteresowani wiedzą dokładnie o co chodzi i jak to wyglądało. Przebieg wypadków zrozumieć w stanie jest każdy logicznie myślący człowiek. Co do zaś taktyki, z której kolega szanowny raczy sobie drwić ... Wystarczy prześledzić pamiętniki tamtej wojny ... to nie było karne bitne i elitarnie wyszkolone wojsko. Większość stanowili zupełnie świeżi ochotnicy. Przykładowo 28pSK w 1920 to ochotnicy z Łodzi, członkowie POW i masa niewyszkolonych rekrutów, studentów, robotników itp wzmocniona pewnym rdzeniem, o wiele mniej liczebnym weteranów II Korpusu, eks-legionistów czy żołnierzy mających doświadczenie w walce lat 1918-20. Wyszukana taktyka, doświadczenie ... nie była to cecha walk prowadzonych przez wszystkie strony konfliktu. Szczególnie to widać w obronie Warszawy 1920 roku czy w postępach całej rosyjskiej ofensywy wiosenno-letniej. Przypadek, łut szczęscia, przebojowość ... to one o wiele częściej decydowały niż wyszkolenie, doświadczenie itp ...
Co do samej zaś legendy - kraj odzyskał niepodległość, ważyły się losy jego wszystkich niemalże granic ... nie ma się co dziwić, że potrzebowano legend i bohaterów.
Dla mnie, rzekłbym bohaterem jest każdy, kto stanął kiedykolwiek do obrony Polski w szeregach Wojska Polskiego i w tym imieniu się trudził, krwawił czy ginął. Bez względu na to czy był oficerem, podoficerem czy szeregowcem. Bez względu również na ocenę jego poczynań przez współczesnych ludzi i fakt czy miał pełną pierś orderów czy parę okruszków chleba w chlebaku. Takim samym szacunkiem, czcią, podziwem i wdzięcznością darzę wielkich wspaniałych wodzów wygrywających bitwy po stronie WP, jak i zwykłego szarego żołnierza, który z karabinem w ręku mógł zginąć przypadkiem w pierwszej chwili wojny, nie oddając nawet strzału.
Podobnie przykładowo jest z oceną całej kampanii 1939 roku. Jest masa ludzi, którzy mówią, że WP było do bani, Polska była do bani. Że polscy żołnierze chodzili boso, albo kawaleria szarżowała na czołgi, myślać że są papierowe i potnie je szablami ... Że nie była nic warta i nic innego niż upadek spotkać jej nie mogło. To ich sprawa. Ja mam swoje zdanie, ocene i przemyślenia ... na szczęście zupełnie inne. Dla mnie Pogonowski zawsze pozostanie chwalebną ikoną, bez względu na opinie typu twojego ... przez myśl mi w życiu nie przejdzie żeby deprecjonować jego ofiarę, i nazywać go "bohaterem".
Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
i dymi mgłą katyński las (...)
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
i dymi mgłą katyński las (...)