30-10-2006, 21:12
Czytam, czytam i pomału bierze mnie choróbka nerwowa. Zanim cokolwiek napiszę chaciałbym aby wszyscy wiedzieli, że jestem za legalnością poszukiwań. Napiszę jeszcze raz: JESTEM ZA LEGALNOŚCIĄ poszukiwań. Czy do wszystkich dotarło!? Jednak muszę przyznać , że takie prawo jakie mamy (lub jakie za chwilę będziemy mięli) działa i będzie działało przeci nam. Ludzie stanowiący prawo ( o ochronie zabytków również), stanowią je subiektywnie, stronniczo. W tym wszystkim chodzi o to aby właśnie zaprząc poszukiwaczy takich jak my do roboty. To my, chcąc kontynuować nasze hobby, mamy starać się o pozwolenia, włazić w tyłek archeologom, wskazywać miejsca znalezisk, meldować o każdym guziku. To nam nie wolno łazić po plaży, a po polu teścia mogę? Panowie, archeolodzy powinni być nam wdzięczni za to,że zechcemy im pomagać. Przypomnijcie sobie co pisał Stella o urządzeniu muzeum i o tym kto ma przekazać fanty. Fundusze na badania archeologiczne są mniej niż mizerne, i to właśnie my moglibyśmy wspomóc, moglibyśmy gdyby nas normalnie traktowano. Nie każdy poszukiwacz jest hieną, nie każdy poszukiwacz okrada Narodowe dobro! I nie każdy archeolog jest kryształowo czysty!
Zakładając stowarzyszenie uważałem,że będziemy szli obok archeo, że nie będzie się nam patrzało na ręce, że będziemy mięli "bumagę," na właśnie choćby, niedzielny wypad z wykrywką po guziki czy łuski. Zakładając stowarzyszenie, uważałem wreszcie, że dzięki niemu współpraca z archeo, będzie na zasadach równości a nie pana i wasala.
Co tu dużo gadać, myślę,żę my wszyscy, a przynajmniej większość z nas, chciała
"normalizacji", chcięliśmy działać wspólnie, chcięliśmy informować odpowiednie służby o naszych znaleziskach, a wychodzi na to, że chce się nam założyć kagańce i trzymać krótko na smyczy. Ja nie chcę niszczyć wspólnego dobra, nie chcę niszczyć historii, nie będę wchodził na stanowiska archeo, ale nadal, tak jak już kilkadziesiąt lat będę chodził z wykrywką a to czy komuś opowiem o swoich fantach będzie zależało od tego czy ustawy mi na to pozwolą ( nie czy pozwolą mi kopa,ć. lecz właśnie pozwolą o tym opowiedzieć).
Bodajże w pierwszym swoim poście na tym forum napisałem właśnie, że poszukiwacze dzielą sie na tych, którym udowodniono, że coś znaleźli i na tych , kórzy nic nie znaleźli. Ja nigdy nic nie znalazłem. I niech mi nikt nie pisze, o aspołecznej postawie, o sobiepaństwie i niszczeniu przypuszczalnych stanowisk. Uważałem,że będąc członkiem stowarzyszenia, będę mógł legalnie grzebać jak kura w ziemi, a o tym co znajdę , bez obawy opowiedzieć zarówno swoim kolegom jak i służbom archeo. Przypuszczałem,że jeżeli znajdę jakiś guzik, będę mógł sobie go zatrzymać a nie wzbogacać kolekcję .........
Coś mi się jednak widzi,że mimo najszczerszych chęci, wszystko pozostanie tak jak dawniej. I komu to przeszkadza?
Mam nadzieję,że ciągle będę mógł uczestniczyć w pracach "użyteczności" publicznej.
P.S. Archeo, przestań pisać " dopuki" - po polsku pisze się "dopóki" ( bez urazy)
Zakładając stowarzyszenie uważałem,że będziemy szli obok archeo, że nie będzie się nam patrzało na ręce, że będziemy mięli "bumagę," na właśnie choćby, niedzielny wypad z wykrywką po guziki czy łuski. Zakładając stowarzyszenie, uważałem wreszcie, że dzięki niemu współpraca z archeo, będzie na zasadach równości a nie pana i wasala.
Co tu dużo gadać, myślę,żę my wszyscy, a przynajmniej większość z nas, chciała
"normalizacji", chcięliśmy działać wspólnie, chcięliśmy informować odpowiednie służby o naszych znaleziskach, a wychodzi na to, że chce się nam założyć kagańce i trzymać krótko na smyczy. Ja nie chcę niszczyć wspólnego dobra, nie chcę niszczyć historii, nie będę wchodził na stanowiska archeo, ale nadal, tak jak już kilkadziesiąt lat będę chodził z wykrywką a to czy komuś opowiem o swoich fantach będzie zależało od tego czy ustawy mi na to pozwolą ( nie czy pozwolą mi kopa,ć. lecz właśnie pozwolą o tym opowiedzieć).
Bodajże w pierwszym swoim poście na tym forum napisałem właśnie, że poszukiwacze dzielą sie na tych, którym udowodniono, że coś znaleźli i na tych , kórzy nic nie znaleźli. Ja nigdy nic nie znalazłem. I niech mi nikt nie pisze, o aspołecznej postawie, o sobiepaństwie i niszczeniu przypuszczalnych stanowisk. Uważałem,że będąc członkiem stowarzyszenia, będę mógł legalnie grzebać jak kura w ziemi, a o tym co znajdę , bez obawy opowiedzieć zarówno swoim kolegom jak i służbom archeo. Przypuszczałem,że jeżeli znajdę jakiś guzik, będę mógł sobie go zatrzymać a nie wzbogacać kolekcję .........
Coś mi się jednak widzi,że mimo najszczerszych chęci, wszystko pozostanie tak jak dawniej. I komu to przeszkadza?
Mam nadzieję,że ciągle będę mógł uczestniczyć w pracach "użyteczności" publicznej.
P.S. Archeo, przestań pisać " dopuki" - po polsku pisze się "dopóki" ( bez urazy)