17-05-2007, 16:42
Mnie od lat interesuje jedno: o bolszewikach i Rosjanach w ogóle Polacy od zawsze wiedzieli, że to zaborcy, azjatycka ciemnota, pijacy, łapownicy, dzicz, prymityw itd. Niemcy - wiadomo, naród Gutenberga, Schillera, Goethego. Choć Hitler z niemiecką precyzją obmyślił likwidację całych narodów, nasze cierpienia narodowe w XX wieku bardziej mamy za złe Rosjanom, niż Niemcom. Zupełnie jakbyśmy wierzyli, że raptem się odmienili, nie będą mordować, kraść, gwałcić, oficerów naszych nie wystrzelają, że przyjdą tu jacyś dżentelmeni, czy co... Na przykład moja mama nigdy nie miała pretensji, że przy pracy skatował ją niemiecki nadzorca z Organization Todt. Do śmierci miała za to pretensje do ruskiego sołdata, że w 1944 r. przykleił ogon od solonego śledzia do ściany w domu dziadków, gdzie kwaterował. Tej logiki nie rozumiem. Powiedzmy, że okupacja niemiecka byla traktowana jako zło chwilowe i przejściowe, więc można było nie mieć pretensji do okupanta, że np. bije czy nawet zabija. Ale w 1944 r. nikt nie wiedział, czy Polska będzie wolna, czy też będzie po prostu republika związkowa, czyli nowa okupacja z takim samym biciem i zabijaniem na masową skalę. Innymi słowy, wszystkie opowieści rodzinne wskazują, że od Rosjan oczekiwano zupełnie innego zachowania - a niby dlaczego, skoro o bolszewikach i Rosjanach... patrz początek.
A gdyby odwrócić sytuację i założyć, że w 1939 r. całą Polskę zajmują Rosjanie. Zostajemy republiką - masowe egzekucje, zsyłki, eksterminacja, niewolnicza praca. Po pięciu latach kosztem 700 tysiecy poległych przepędzają ich Niemcy i fundują nam coś na kształt niepodległosci - wprawdzie też mordują przeciwników ideologicznych i politycznych, ale większość ludzi jakoś żyje (biednie, ale żyje), uczy się, pracuje, odbudowuje, swoje i tak wie, nie ulega indoktrynacji, konspiruje, po latach bezkrwawo pozbywa się marionetkowej władzy zależnej od Niemców. Usuwalibyśmy pomniki niemieckich żołnierzy czy nie?
A gdyby odwrócić sytuację i założyć, że w 1939 r. całą Polskę zajmują Rosjanie. Zostajemy republiką - masowe egzekucje, zsyłki, eksterminacja, niewolnicza praca. Po pięciu latach kosztem 700 tysiecy poległych przepędzają ich Niemcy i fundują nam coś na kształt niepodległosci - wprawdzie też mordują przeciwników ideologicznych i politycznych, ale większość ludzi jakoś żyje (biednie, ale żyje), uczy się, pracuje, odbudowuje, swoje i tak wie, nie ulega indoktrynacji, konspiruje, po latach bezkrwawo pozbywa się marionetkowej władzy zależnej od Niemców. Usuwalibyśmy pomniki niemieckich żołnierzy czy nie?