25-08-2007, 00:41
Zawsze można niewypał oznakować, wykrywkę zanieść do domu (albo do przechowalni dworcowej, szatni w restauracji, ...), wrócić na miejsce znaleziska i dopiero zadzwonić na policję - że niby przy zbieraniu grzybów... itp. :cwaniak: .
Organa reagują chyba dobrze. Informacje telewizyjne o wysadzonych ludziach i domach wskazują, że jednak wielu znalazców zanosi "gorące fanty" do domów. Pytanie o ilu wiemy, a ilu rzeczywiście tak robi? Przypuszczam że odsetek jest większy!
Mogą sobie łatwo wyobrazić, że w moim bloku mieszka hobbysta-saper znoszący do mieszkania pamiątki po IIWŚ i któregoś razu te pamiątki z jakiegoś powodu eksplodują. Wolę żeby policja wcześniej delikwenta rozbroiła nie czekając na dalszy rozwój wypadków!
Niestety uderza to też w mniej rozrywkowych eksploratorów :-(
Organa reagują chyba dobrze. Informacje telewizyjne o wysadzonych ludziach i domach wskazują, że jednak wielu znalazców zanosi "gorące fanty" do domów. Pytanie o ilu wiemy, a ilu rzeczywiście tak robi? Przypuszczam że odsetek jest większy!
Mogą sobie łatwo wyobrazić, że w moim bloku mieszka hobbysta-saper znoszący do mieszkania pamiątki po IIWŚ i któregoś razu te pamiątki z jakiegoś powodu eksplodują. Wolę żeby policja wcześniej delikwenta rozbroiła nie czekając na dalszy rozwój wypadków!
Niestety uderza to też w mniej rozrywkowych eksploratorów :-(
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Weyssenburger 1514 r.