17-08-2007, 10:20
kłopotów z tym jest. Parę lat temu w środku lasu na drodze zobaczyłem pocisk, solidnie wbity w ziemię. Auta po nim jeździły od wojny i nic nie walnęło, ale zadzwoniłem na policję. Okazało się, że trzeba zawiadomić Koluszki, bo to ich teren. Musiałem pojechać do Koluszek, tam policjanci wzięli mnie do radiowozu, pokazałem, gdzie klucha leży, wróciliśmy do Koluszek, policjanci podwieźli mnie do Straży Miejskiej, dwaj strażnicy zostali oddelegowani do pilnowania pocisku, samochód zawiózł nas znow do lasu, strażnicy zostali w nim na noc (!), ja dowlokłem się do stacji i pociągiem wróciłem do Łodzi. W sumie trwało to siedem godzin. Do dziś widzę tych strażników, jak stoją przy leśnej drodze w chmurze komarów - bez żarcia i picia...