10-10-2007, 20:22
bartek bijak napisał(a):archeo napisał/a:Obawy były. Obojętnie czy irracjonalne czy nie. Jednak nikt karabinami na apele, pochody, zebrania nie zaganiał. Ludzie sami decydowali, że wolą iść - z chęcią lub bez niej - niż pozostać w domu. Ważniejsze dla nich były potencjalne praktyczne utrudnienia życia spowodowane absencją na pochodzie czy apelu niż patriotyczny opór przed narzuconą władzą i ustrojem. Można sądzić, że patriotyzm przestał być praktyczny, czy raczej praktykowany :-(
Na marginesie tego dodam, że przyzwolenie na nową Polskę (może jako przejaw działań przystosowawczych) odzwierciedlają też masowe jednak uczestnictwo w imprezach państwowych czy członkostwo w Partii. .
Z tym uczestnictwem to byłbym ostrożny Archeo. Dziś już w żaden sposób nie zweryfikujemy tego ile było chęci udziału a ile przymusu w bywaniu na imprezach typu 1 Maja. Coś o tym wiem, bo pisałem pracę magisterską o obchodach 1 Maja w Łodzi (1946-1956). Przed wojną na pochody chodziła garstka (w stosunku do ogółu) ludzi, a nagle po wojnie cały kraj. Czyżby tylu zwolenników komuny objawiło się po "wyzwoleniu"? Poza tym władza bardzo sprytnie to rozgrywała. 1 Maja to nie tylko pochód (choć najważniejszy) ale też zabawy taneczne, zawody sportowe, pikniki, koncerty, towary, które nagle pojawiały się w sklepach, obwoźne sklepy itp. Podobnie dziś w żaden sposób nie sprawdzimy ile osób w partii było z powodu przekonań, a ile ponieważ łatwiej takim było dostać talon na samochód.
Podtrzymuję więc swoje zdanie.
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Weyssenburger 1514 r.