09-11-2007, 16:22
Osobiście rolę dla poszukiwaczy widzę w alarmowaniu o napotykanych stanowiskach. Tu jest największy i najcenniejszy potencjał. A to dlatego, że informację o znaleziskach i tak mają, trzeba je tylko "podać dalej". Dzięki takim alarmom znacznie zwiększyła by się skuteczność ochrony stanowisk archeologicznych, a także współpraca między środowiskami.
Ewentualny udział poszukiwaczy w działaniach interwencyjnych wiązać by się musiał z edukacją środowiska i uzyskaniem jakiś potwierdzeń tej edukacji. Chodzi o to o czym już pisałem. Prace, nawet najbardziej proste, trzeba wykonać zgodnie z pewnymi standardami. A standardy te trzeba poznać. Jak należy sądzić nie wszyscy zechcą je poznać i stosować, więc ci którzy zechcą musieli by uzyskać jakieś potwierdzenie fachowości w zakresie np. podstawowej metody konserwacji zabytków terenowych, czy jak to zwać :kwasny: Musieli by to mieć aby odróżniać się od tych, którzy takiej wiedzy przyswoić nie zechcą. A to wszystko dlatego, że osoba, która przeprowadza badania, czy zabezpieczenie zabytków bierze odpowiedzialność przede wszystkim merytoryczną za odpowiednie wykonanie tych działań. Dotyczyć to musi także potencjalnych poszukiwaczy-ratowników. Inaczej byłaby to wolna amerykanka - każdy kopałby jak chce, gdzie chce i kiedy chce, bez opamiętania i pozytywnych skutków dla ogółu.
Ewentualny udział poszukiwaczy w działaniach interwencyjnych wiązać by się musiał z edukacją środowiska i uzyskaniem jakiś potwierdzeń tej edukacji. Chodzi o to o czym już pisałem. Prace, nawet najbardziej proste, trzeba wykonać zgodnie z pewnymi standardami. A standardy te trzeba poznać. Jak należy sądzić nie wszyscy zechcą je poznać i stosować, więc ci którzy zechcą musieli by uzyskać jakieś potwierdzenie fachowości w zakresie np. podstawowej metody konserwacji zabytków terenowych, czy jak to zwać :kwasny: Musieli by to mieć aby odróżniać się od tych, którzy takiej wiedzy przyswoić nie zechcą. A to wszystko dlatego, że osoba, która przeprowadza badania, czy zabezpieczenie zabytków bierze odpowiedzialność przede wszystkim merytoryczną za odpowiednie wykonanie tych działań. Dotyczyć to musi także potencjalnych poszukiwaczy-ratowników. Inaczej byłaby to wolna amerykanka - każdy kopałby jak chce, gdzie chce i kiedy chce, bez opamiętania i pozytywnych skutków dla ogółu.
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Weyssenburger 1514 r.