09-11-2007, 01:57
Dzięki resty!
Weteryna masz trochę racji :-D biję w protekcjonalny ton. Przepraszam nie miałem takiego zamiaru.
Natomiast dzielenie na my i wy następuje bez mego udziału. Integruję się z kim mogę :lol: :zdrowko:
Powyższe zdarzenie ilustrujące niewiedzę i szkodliwą w sumie działalność poszukiwaczy przytoczyłem nie dla podkreślenia różnicy w fachowości ale dla pokazania, że każdy zna się na swoim fachu i nie powinien sobie rościć prawa do tytułu omnibusa. Bez współpracy poszukiwacze nie powinni wychodzić w teren bo mogą niechcący coś zniszczyć. O niszczeniu śladów niearcheologicznych ale także cennych historycznie już kiedyś pisałem w innym wątku, więc nie będę do tego wracał.
Archeolodzy zwykle znają się na śladach "przeszłości archeologicznej" a poszukiwacze na przedmiotach z historii bliższej. I mogę spokojnie przyznać, że poszukiwacze są zwykle w porównaniu ze mną specjalistami w zakresie swoich zainteresowań. Po prostu interesujemy i zgłębiamy inne fragmenty kultury materialnej. Ale dlatego też uwagi o tym że poszukiwacze (tu generalizuję :-D ) mogą zastąpić czy uzupełnić archeologów na badaniach ratowniczych wydają mi się nieporozumieniem.
Jak poszukiwacz może zastąpić archeologa? Przecież na badaniach nie chodzi o poszukiwanie przedmiotów metalowych czy innych z okresów w których zazwyczaj się specjalizują. Nawet jeśli lubują się w średniowieczu czy Rzymie to jak bez warsztatu, metodyki mają przeprowadzić badania? I po co mieli by to robić? Badania mają na celu ochronić stanowisko przed zniszczeniem a nie wydobyć tylko zabytki. W znaczeniu archologicznym "przelać je na papier" - czyli zbadać, zmierzyć, zinwentaryzować, opracować, wyciągnąć wnioski, zabytki opracować, zakonserwować i przechować, a całość opublikować lub inaczej upowszechnić i ochronić przed niebytem.
Co do mojej fachowości to ocenę pozostawiam innym. Natomiast studenci o ile wiem nie narzekają na mnie :krzeslem:
Weteryna masz trochę racji :-D biję w protekcjonalny ton. Przepraszam nie miałem takiego zamiaru.
Natomiast dzielenie na my i wy następuje bez mego udziału. Integruję się z kim mogę :lol: :zdrowko:
Powyższe zdarzenie ilustrujące niewiedzę i szkodliwą w sumie działalność poszukiwaczy przytoczyłem nie dla podkreślenia różnicy w fachowości ale dla pokazania, że każdy zna się na swoim fachu i nie powinien sobie rościć prawa do tytułu omnibusa. Bez współpracy poszukiwacze nie powinni wychodzić w teren bo mogą niechcący coś zniszczyć. O niszczeniu śladów niearcheologicznych ale także cennych historycznie już kiedyś pisałem w innym wątku, więc nie będę do tego wracał.
Archeolodzy zwykle znają się na śladach "przeszłości archeologicznej" a poszukiwacze na przedmiotach z historii bliższej. I mogę spokojnie przyznać, że poszukiwacze są zwykle w porównaniu ze mną specjalistami w zakresie swoich zainteresowań. Po prostu interesujemy i zgłębiamy inne fragmenty kultury materialnej. Ale dlatego też uwagi o tym że poszukiwacze (tu generalizuję :-D ) mogą zastąpić czy uzupełnić archeologów na badaniach ratowniczych wydają mi się nieporozumieniem.
Jak poszukiwacz może zastąpić archeologa? Przecież na badaniach nie chodzi o poszukiwanie przedmiotów metalowych czy innych z okresów w których zazwyczaj się specjalizują. Nawet jeśli lubują się w średniowieczu czy Rzymie to jak bez warsztatu, metodyki mają przeprowadzić badania? I po co mieli by to robić? Badania mają na celu ochronić stanowisko przed zniszczeniem a nie wydobyć tylko zabytki. W znaczeniu archologicznym "przelać je na papier" - czyli zbadać, zmierzyć, zinwentaryzować, opracować, wyciągnąć wnioski, zabytki opracować, zakonserwować i przechować, a całość opublikować lub inaczej upowszechnić i ochronić przed niebytem.
Co do mojej fachowości to ocenę pozostawiam innym. Natomiast studenci o ile wiem nie narzekają na mnie :krzeslem:
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Weyssenburger 1514 r.