28-10-2009, 00:58
Toperza z pewnością nie boli utrata jednej boratynki, a głęboka beznadziejność całego pomysłu tej akcji.
Jedyne co jest tu do osiągnięcia - to przekazanie przez p. Ministra Kultury swojemu koledze z resortu spraw wewnętrznych listy właścicieli owych boratynek czyli listy potencjalnych posiadaczy wykrywaczy metali - do ewentualnego rozpracowania operacyjnego.
Pomysł z wysyłaniem boratynek jest tak beznadziejnie prosty i tak głęboko "chwytliwy", że wcale bym się nie zdziwił gdyby jego inspiracja wypłynęła właśnie z policji... Jeśli tak jest - pogratulować...
To nie o boratynkę chodzi. Nie mam jej jak pozyskać, ale poprosiłbym o nią kogoś znajomego gdyby jej wysłanie miało choć cień sensu. Ale nie ma. Nic się tym nie udowodni, ani nic nie zamanifestuje.
Nikt nie uwierzy, że wykopuje się tylko przedmioty tak małe i tak bezwartościowe - bo to przecież nieprawda. Tym bardziej nie udowodni się, że każdy kto przysłał boratynkę to porządny człowiek. Natomiast można powziąć uzasadnione podejrzenie, że boratynka trafiła do swego właściciela drogą nielegalnych - w myśl obecnego niedoskonałego prawa - poszukiwań.
A co ma sens?
Sens ma na przykład opracowanie projektu stosownej ustawy i zainteresowanie nim tak polityków jak i społeczeństwa. Ale do tego trzeba mnóstwo, mnóstwo pracy i niemałej wiedzy. I nie da się tego ulepić z piany ubitej na forach internetowych. Nawet gdy bita jest owa piana w jak najlepszej wierze.
Jedyne co jest tu do osiągnięcia - to przekazanie przez p. Ministra Kultury swojemu koledze z resortu spraw wewnętrznych listy właścicieli owych boratynek czyli listy potencjalnych posiadaczy wykrywaczy metali - do ewentualnego rozpracowania operacyjnego.
Pomysł z wysyłaniem boratynek jest tak beznadziejnie prosty i tak głęboko "chwytliwy", że wcale bym się nie zdziwił gdyby jego inspiracja wypłynęła właśnie z policji... Jeśli tak jest - pogratulować...
To nie o boratynkę chodzi. Nie mam jej jak pozyskać, ale poprosiłbym o nią kogoś znajomego gdyby jej wysłanie miało choć cień sensu. Ale nie ma. Nic się tym nie udowodni, ani nic nie zamanifestuje.
Nikt nie uwierzy, że wykopuje się tylko przedmioty tak małe i tak bezwartościowe - bo to przecież nieprawda. Tym bardziej nie udowodni się, że każdy kto przysłał boratynkę to porządny człowiek. Natomiast można powziąć uzasadnione podejrzenie, że boratynka trafiła do swego właściciela drogą nielegalnych - w myśl obecnego niedoskonałego prawa - poszukiwań.
A co ma sens?
Sens ma na przykład opracowanie projektu stosownej ustawy i zainteresowanie nim tak polityków jak i społeczeństwa. Ale do tego trzeba mnóstwo, mnóstwo pracy i niemałej wiedzy. I nie da się tego ulepić z piany ubitej na forach internetowych. Nawet gdy bita jest owa piana w jak najlepszej wierze.