Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czym dla mnie jest kontekst?
#1
ponieważ szykował mi się wielki offtop, zakładam osobny wątek i proszę o wyrozumiałość, jeśli komuś wsadzę kij w oko.

Szanowny Dr. No.



Kontekst to zwykła wymówka. Zaraz się wytłumaczę.

Nie. Fakt. To jest istota podłoża/otoczenia fantu. Nie mam co do tego wątpliwości. Ale mam wątpliwości co do traktowania kontekstu jako "wycieraczki archeologów" na wszelkie znaleziska, jakie trafiają do publicznej wiadomości z dowolnego powodu. Za granicą prawo jest inne i jakoś środowisko archeologiczne nie lamentuje, że ludzie znajdują zabytkowe rzeczy, wykopując je z ziemi, ale cieszą się, że trafiają one do muzeów, bądź pod ich nadzorem trafiają do obrotu na wolny rynek. Tylko u nas traktuje się cały kraj jak jedno potencjalne stanowisko archeologiczne i każde wbicie szpadla w ziemię, to naruszenie "kontekstu". Zwłaszcza na polach dawnych bitew z XX wieku, gdzie ziemia zryta pociskami do wielu metrów w głąb - też jako kontekst jest traktowana, chociaż szurnąłem tam nogą i podniosłem łuskę od mausera i z tą łuską policja nakrywa mnie i robi się z tego aferę o nielegalne poszukiwania archeologiczne. Tyle teoretyzowania.

Jak domorosły poszukiwacz może być posądzany o nielegalne poszukiwania archeologiczne(?!), skoro nie jest archeologiem?!
Równie dobrze można by posądzić mnie, że mając działkę rekreacyjną na dawnym wysypisku śmieci, w potrzebie wydobycia (na budowę domku) piasku - spod tej warstwy - wykopałem kilka monetek, ceramik i innych drobiazgów - posądzić o nielegalne poszukiwania archeologiczne - bo naruszam kontekst?
Niech to będą nielegalne poszukiwania, ale na litość boską - nie archeologiczne!
Ostatnio czytałem, jak pięciu podpitych osiłków dostało wycisk od jednego trzeźwego faceta, bo mieli pecha, że trafili na karatekę. Czy ów karateka był opisany, jako zawodnik biorący udział w nielegalnych walkach karate?
Nie. Zwykła bójka, z interesującym wynikiem. I tyle.

Kontekst - w Polsce - to wycieraczka dla muzeów, którym żal ściska pięści, że nie mają kasy na prace w terenie i który zwiera ich szeregi we wspólnym dążeniu do wieszania wszystkich tych, którzy chodzą z własnej inicjatywy. Za własne pieniądze, poświęcając niejednokrotnie masę czasu na poznawanie historii regionu, ślęczenie z nosem przed monitorem wertując zasoby sieci. Oraz tych, którzy robią to tylko dla rozrywki, mając za nic wszelkie reguły.
Wrzuca się nas do jednego wora, robiąc przestępami nakrytymi na nielegalnych poszukiwaniach archeologicznych!

Kiedyś chciałem namówić panie archeolożki (nie ma chyba takiej formy, ale niech mi będzie) z mojego muzeum, by spróbować zrealizować ich plan działań - w wolnym czasie. W ich wolnym czasie. Po godzinach ich pracy. W weekend. Wyobrażasz sobie ich nieme zaskoczenie, że w ogóle coś takiego zaproponowałem? Że jak? Po godzinach? W sobotę? Czy ja się dobrze czuję?
Nic na głos - same piorunujące spojrzenia.
A rzecz miała dotyczyć małej odkrywki na ich własnym terenie - w dawnym ogrodzie za budynkiem muzeum.
Nie ma kasy - to nie ma roboty. I nie ma własnej inicjatywy. Bo nie. I już. I kropka.
Wszystko legalnie, z papierkową otoczką, dało by się nawet załatwić za darmo paru ludzi do pomachania łopatami na początek wykopków.
Ale nie.
Reakcja zerowa.
Jak nie, to nie. Przestałem o tym rozmawiać.
Tkwicie sobie wy, archeolodzy w tej skorupce i dobrze wam. A może i nie dobrze, ale co możecie zrobić... A raczej - czego nie możecie, bo by to wywróciło całą waszą egzystencję pracy - do góry nogami.

Był tu, na stronach forum, poruszany m. in. temat z większego projektu, aby wszelkie plany archeologiczne - stanowiska istniejące i planowane - upublicznić.
Była by wtedy podstawa do wieszania ludzi na słupach - wlazł z łopatą tam, gdzie nie wolno, chociaż miał możliwość zapoznania się z rejonami, które należy omijać. A tak? Idę przez kraj palcem po mapie jak po polu minowym. Wybuchnie? No, dziś nie wybuchło... kolejny przeżyty dzień za mną.
Skąd ludzie wiedzą, że w tę uliczkę, z tej strony nie wolno wjeżdżać? A no stąd, że stoi znak zakazu wjazdu. Wiedzieli by o tym, gdyby znaku nie było?
I nie wjeżdżają. Pewnie kiedyś, kiedy te znaki dopiero wdrażano - mało kto się niemi początkowo przejmował - i bywały wypadki. Ale z czasem przyzwyczajono się do nich i się przestrzega. Nie każdy, nie wszędzie, nie zawsze - ale nie jest to przypadkowość w proporcjach pół na pół. To nieliczne przypadki na tle całości ruchu drogowego.
Skąd więc to przekonanie, że jeśli coś się zmieni w prawie archeologicznym - to nikt nie będzie tego przestrzegał? Że nasili się jeszcze to złe zachowanie?
Początkowo - być może się nasili. Ale z czasem ludzie to zaakceptują, bo taka jest nasza natura. Również jako mentalność Polaków. Skoro pozwolono, to szanujmy to, bo nam jeszcze zabiorą...
Odsetek szkodników zawsze będzie. Nie uniknie się tego. Ale to nadal będzie tylko odsetek.
Nie wierzę, żeby nagle cały naród ruszył z łopatami w pola.

Kontekst - to zwykła wymówka. Nic więcej.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Czym dla mnie jest kontekst? - przez Xanadu - 16-10-2011, 22:20
Re: Czym dla mnie jest kontekst? - przez GĄSIOR - 16-10-2011, 23:04
Re: Czym dla mnie jest kontekst? - przez Xanadu - 17-10-2011, 00:49
Re: Czym dla mnie jest kontekst? - przez Dr No - 17-10-2011, 12:20
Re: Czym dla mnie jest kontekst? - przez krzysiek1 - 17-10-2011, 19:59
Re: Czym dla mnie jest kontekst? - przez IRONRAT - 17-10-2011, 20:21
Re: Czym dla mnie jest kontekst? - przez Domin - 17-10-2011, 20:27
Re: Czym dla mnie jest kontekst? - przez limp83 - 17-10-2011, 21:46
Re: Czym dla mnie jest kontekst? - przez Dr No - 17-10-2011, 23:44
Re: Czym dla mnie jest kontekst? - przez Xanadu - 17-10-2011, 23:51
Re: Czym dla mnie jest kontekst? - przez Xanadu - 12-11-2011, 17:09
Re: Czym dla mnie jest kontekst? - przez resty - 12-11-2011, 22:13

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości