22-09-2006, 20:59
Po dość dobrze już zagospodarowanym schronie kolejowym w Konewce, przyszła kolej na podobny, można powiedzieć, bliźniaczy schron obok stacji kolejowej w Jeleniu, w gm. Tomaszów.
Sprawy wziął w swoje ręce Juliusz Szymański, ten sam, który gospodarzy w Konewce. Znalazł sojusznika w osobie Marcina Szymańskiego (zbieżność nazwisk przypadkowa) tomaszowianina, tak jak i on zapaleńca na punkcie fortyfikacji.
Obiekt w Jeleniu zastali w gorszym stanie niż ten w Konewce. Złodzieje złomu wyszabrowali wszystko, co było do wyrwania, wymontowania i wycięcia. Schron kolejowy w Jeleniu dłużej pozostawał bez opieki, dostępny dla wszelkiej maści wandali i złodziei. Nowi gospodarze, bo tak ich można nazwać, postanowili zagospodarować schron do celów turystycznych, tak jak w Konewce. Zaczęli od usunięcia śmieci, oznaczenia miejsc niebezpiecznych we wnętrzu. Na zewnątrz umieścili tablice informacyjne i ostrzegawcze.
Do współpracy pozyskali grupę miejscowej młodzieży, która pomaga we wstępnych pracach porządkowych. Juliusz Szymański załatwił formalności związane z dzierżawą schronu z Nadleśnictwem w Smardzewicach, ponieważ schron jest usytuowany na terenie Lasów Państwowych. Dostał też „błogosławieństwo” od wójta gminy tomaszowskiej Ignacego Niedziałkowskiego, który jest rad, że bunkier będzie miał gospodarza, a gminie przybędzie atrakcja turystyczna o dużej skali. Promocja bunkra będzie też promocją gminy.
Roboty do wykonania jest huk. Po pierwsze trzeba rozpropagować obiekt w mediach (foldery już są), rozmieścić tablice informacyjne na drogach dojazdowych (jedna już jest). Trzeba też zamknąć obiekt wrotami na głównym wejściu i drzwiami na bocznych. W planie jest oczyszczenie torowiska wewnątrz tunelu.
Jest zamysł i obietnica jednego z mieszkańców Jelenia uruchomienia drezyny, która woziłaby turystów wewnątrz 355-metrowego tunelu. Problemem do rozwiązania jest oświetlenie wewnętrzne, na początek najprawdopodobniej z agregatu prądotwórczego. Wszystko to pociąga za sobą ogromne koszty, na które nie stać hobbystów zapaleńców, ale jak chcieć to móc i Szymańscy dopną swego. Ważne jest pozyskanie sojuszników, może z kręgu surwiwalistów, wspinaczy skałkowych (którzy już wykorzystywali schron do swoich celów), może tomaszowska organizacja „Strzelec” zechce korzystać z bunkra i okolic do treningów i ćwiczeń?
Schron kolejowy w Jeleniu leży na oznakowanym zielonym szlaku turystycznym długości 58 km. Rozpoczyna się w Tomaszowie, a kończy w Luboczy, w gm. Rzeczyca. Na tym szlaku są bunkry poniemieckie na tzw. linii Pilicy, jest carski trakt z Jelenia do Spały, są oba schrony kolejowe w Jeleniu i Konewce, są rezerwaty przyrody i pełne folkloru wsie naszego powiatu. Już teraz, każdego dnia schron odwiedza sporo turystów czy zwykłych wycieczkowiczów. Mogą korzystać z usług przewodnickich, wysłuchać historii obiektu, wypożyczyć latarki i kupić foldery i książki o schronach zwanych „Anlage Mitte”.
Ale to jeszcze nie wszystko. Panowie Szymańscy będą starali się rozwikłać tajemnice, które ciągle otaczają schron w Jeleniu. Są hipotezy, domysły, przypuszczenia, ale brak konkretów i materialnych dowodów. Z Szymańskimi nawiązał współpracę bełchatowski radiesteta, Edward Sarowski, który co by nie sądzić o radiestezji, ma osiągnięcia i może być pomocny w ustaleniu pewnych hipotez. Badania takie są potrzebne. Obecnie robione są przy pomocy wykrywaczy metali, a przydałyby się urządzenia o lepszych parametrach, takie jak georadary. Jest czego szukać, bo na przykład już ustalona duża moc zasilania energetycznego z trzech różnych źródeł (kabel podziemny z Tomaszowa a konkretnie z byłego Wistomu, agregaty w obiektach pomocniczych i turbina) znacznie przekraczają potrzeby samego schronu, starczałyby na 10-tysięczne miasto.
Podobnie jest z wodą ze studni głębinowych obok obiektu. Zbiorniki wody są za duże jak na sam schron. To samo dotyczy systemu wentylacji. Wiadomo, że bunkier posadowiony jest nad skałą (25 m od powierzchni). Czy tę skałę Niemcy drążyli, by zbudować tam jakieś pomieszczenia? Wypłynęła też stara i ciekawa sprawa odnalezionych kilkadziesiąt lat temu dużej ilości ludzkich szkieletów odkrytych pod warstwą ziemi przy budowie bocznicy i placu składowego pod drewno z wyrębu lasów obok torowiska kolejowego. Wtedy prokurator, na podstawie rozmów z mieszkańcami Jelenia doszedł do wniosku, że to szczątki żołnierzy niemieckich poległych w styczniowej ofensywie Armii Czerwonej w 1945 r. zebrane z okolicy i tam właśnie zakopane (bo nie pochowane).
Zebrano je wtedy do jednej skrzyni i zakopano gdzieś w okolicy tak, że dwa, trzy lata temu nie mogły ich znaleźć ekipy z niemieckiej fundacji „Pamięć”, zbierające szczątki poległych, by pochować na zbiorowym cmentarzu w Siemianowicach Śląskich.
Obecnie odżyła hipoteza, że mogły to być szczątki Włochów zatrudnionych przy budowie obiektów wojskowych, a następnie zamordowanych przez Niemców, by nie ujawnili tajemnic związanych z nieznanymi nam, nie odkrytymi częściami budowli.
Czy ty wszystko uda się hobbystom zapaleńcom ustalić i rozwikłać? Trzeba im tego życzyć, a obecnie podziwiać za ich pasje
artykuł Tit
pzdr MDM
PS. Ulżyło mi bo lubie byc erotomanką heheheh . zmiesciłam się w ilosci postów ;-)
Sprawy wziął w swoje ręce Juliusz Szymański, ten sam, który gospodarzy w Konewce. Znalazł sojusznika w osobie Marcina Szymańskiego (zbieżność nazwisk przypadkowa) tomaszowianina, tak jak i on zapaleńca na punkcie fortyfikacji.
Obiekt w Jeleniu zastali w gorszym stanie niż ten w Konewce. Złodzieje złomu wyszabrowali wszystko, co było do wyrwania, wymontowania i wycięcia. Schron kolejowy w Jeleniu dłużej pozostawał bez opieki, dostępny dla wszelkiej maści wandali i złodziei. Nowi gospodarze, bo tak ich można nazwać, postanowili zagospodarować schron do celów turystycznych, tak jak w Konewce. Zaczęli od usunięcia śmieci, oznaczenia miejsc niebezpiecznych we wnętrzu. Na zewnątrz umieścili tablice informacyjne i ostrzegawcze.
Do współpracy pozyskali grupę miejscowej młodzieży, która pomaga we wstępnych pracach porządkowych. Juliusz Szymański załatwił formalności związane z dzierżawą schronu z Nadleśnictwem w Smardzewicach, ponieważ schron jest usytuowany na terenie Lasów Państwowych. Dostał też „błogosławieństwo” od wójta gminy tomaszowskiej Ignacego Niedziałkowskiego, który jest rad, że bunkier będzie miał gospodarza, a gminie przybędzie atrakcja turystyczna o dużej skali. Promocja bunkra będzie też promocją gminy.
Roboty do wykonania jest huk. Po pierwsze trzeba rozpropagować obiekt w mediach (foldery już są), rozmieścić tablice informacyjne na drogach dojazdowych (jedna już jest). Trzeba też zamknąć obiekt wrotami na głównym wejściu i drzwiami na bocznych. W planie jest oczyszczenie torowiska wewnątrz tunelu.
Jest zamysł i obietnica jednego z mieszkańców Jelenia uruchomienia drezyny, która woziłaby turystów wewnątrz 355-metrowego tunelu. Problemem do rozwiązania jest oświetlenie wewnętrzne, na początek najprawdopodobniej z agregatu prądotwórczego. Wszystko to pociąga za sobą ogromne koszty, na które nie stać hobbystów zapaleńców, ale jak chcieć to móc i Szymańscy dopną swego. Ważne jest pozyskanie sojuszników, może z kręgu surwiwalistów, wspinaczy skałkowych (którzy już wykorzystywali schron do swoich celów), może tomaszowska organizacja „Strzelec” zechce korzystać z bunkra i okolic do treningów i ćwiczeń?
Schron kolejowy w Jeleniu leży na oznakowanym zielonym szlaku turystycznym długości 58 km. Rozpoczyna się w Tomaszowie, a kończy w Luboczy, w gm. Rzeczyca. Na tym szlaku są bunkry poniemieckie na tzw. linii Pilicy, jest carski trakt z Jelenia do Spały, są oba schrony kolejowe w Jeleniu i Konewce, są rezerwaty przyrody i pełne folkloru wsie naszego powiatu. Już teraz, każdego dnia schron odwiedza sporo turystów czy zwykłych wycieczkowiczów. Mogą korzystać z usług przewodnickich, wysłuchać historii obiektu, wypożyczyć latarki i kupić foldery i książki o schronach zwanych „Anlage Mitte”.
Ale to jeszcze nie wszystko. Panowie Szymańscy będą starali się rozwikłać tajemnice, które ciągle otaczają schron w Jeleniu. Są hipotezy, domysły, przypuszczenia, ale brak konkretów i materialnych dowodów. Z Szymańskimi nawiązał współpracę bełchatowski radiesteta, Edward Sarowski, który co by nie sądzić o radiestezji, ma osiągnięcia i może być pomocny w ustaleniu pewnych hipotez. Badania takie są potrzebne. Obecnie robione są przy pomocy wykrywaczy metali, a przydałyby się urządzenia o lepszych parametrach, takie jak georadary. Jest czego szukać, bo na przykład już ustalona duża moc zasilania energetycznego z trzech różnych źródeł (kabel podziemny z Tomaszowa a konkretnie z byłego Wistomu, agregaty w obiektach pomocniczych i turbina) znacznie przekraczają potrzeby samego schronu, starczałyby na 10-tysięczne miasto.
Podobnie jest z wodą ze studni głębinowych obok obiektu. Zbiorniki wody są za duże jak na sam schron. To samo dotyczy systemu wentylacji. Wiadomo, że bunkier posadowiony jest nad skałą (25 m od powierzchni). Czy tę skałę Niemcy drążyli, by zbudować tam jakieś pomieszczenia? Wypłynęła też stara i ciekawa sprawa odnalezionych kilkadziesiąt lat temu dużej ilości ludzkich szkieletów odkrytych pod warstwą ziemi przy budowie bocznicy i placu składowego pod drewno z wyrębu lasów obok torowiska kolejowego. Wtedy prokurator, na podstawie rozmów z mieszkańcami Jelenia doszedł do wniosku, że to szczątki żołnierzy niemieckich poległych w styczniowej ofensywie Armii Czerwonej w 1945 r. zebrane z okolicy i tam właśnie zakopane (bo nie pochowane).
Zebrano je wtedy do jednej skrzyni i zakopano gdzieś w okolicy tak, że dwa, trzy lata temu nie mogły ich znaleźć ekipy z niemieckiej fundacji „Pamięć”, zbierające szczątki poległych, by pochować na zbiorowym cmentarzu w Siemianowicach Śląskich.
Obecnie odżyła hipoteza, że mogły to być szczątki Włochów zatrudnionych przy budowie obiektów wojskowych, a następnie zamordowanych przez Niemców, by nie ujawnili tajemnic związanych z nieznanymi nam, nie odkrytymi częściami budowli.
Czy ty wszystko uda się hobbystom zapaleńcom ustalić i rozwikłać? Trzeba im tego życzyć, a obecnie podziwiać za ich pasje
artykuł Tit
pzdr MDM
PS. Ulżyło mi bo lubie byc erotomanką heheheh . zmiesciłam się w ilosci postów ;-)