26-07-2007, 00:25
To kolejny głos w dyskusji która jak dotąd nie ma końca.
Artykuł pokazuje poszukiwaczy jakimi ja chciałem ich widzieć i chyba nadal widzę. Pokazuje też problem niezrozumienia ich pasji przez otoczenie i naukowców ale także niezrozumienia przez poszukiwaczy istoty problemu ochrony zabytków i wpływu jaki wywierają lub mogą wywierać na ślady zapisane w ziemi.
Osobiście - w innym temacie już się wypowiadałem - jestem zwolennikiem umożliwienia poszukiwań wszystkim, którzy spełnią pewne minimalne warunki, przede wszystkim przyswojenie podstawowej wiedzy z zakresy ochrony zabytków oraz zrozumienie potrzeby ochrony i upowszechniania znalezisk.
Artykuł pokazuje poszukiwaczy jakimi ja chciałem ich widzieć i chyba nadal widzę. Pokazuje też problem niezrozumienia ich pasji przez otoczenie i naukowców ale także niezrozumienia przez poszukiwaczy istoty problemu ochrony zabytków i wpływu jaki wywierają lub mogą wywierać na ślady zapisane w ziemi.
Osobiście - w innym temacie już się wypowiadałem - jestem zwolennikiem umożliwienia poszukiwań wszystkim, którzy spełnią pewne minimalne warunki, przede wszystkim przyswojenie podstawowej wiedzy z zakresy ochrony zabytków oraz zrozumienie potrzeby ochrony i upowszechniania znalezisk.
"[gdy zaś przyjech]al przed pyeć źssyadl krol y [spojrzał] w pyeć a Mar[chołt leżał na twarzy u pr]ogu y spu[ściwszy spodnie, pokazywał mu] rzyć iay[ca."
Weyssenburger 1514 r.
Weyssenburger 1514 r.