10-03-2012, 15:24
Ogólnie z Waszych postów wnioskuje że źle zrobiłem przyznajac się do chodzenia z wykrywką, ale wtedy to wszystko wydawało mi się jakimś absurdem który rozejdzie się po kościach. Teraz widzę że jest inaczej. W rozmowie z Panią Prokurator nie było mowy o stanowiskach archeo, tylko o sam fakt posiadania zabytków. Wszystkie rzeczy zarekwirowane mi to zabytki, wycenione katalogowo, np. nieczytelne boratynki na 5 złotych za sztukę. Dla uczciwosci napiszę że niektóre monety zostały okreslone jako bezwartosciowe. Nie wiem jak z innymi rzeczami bo nie wnikałem. Dla mnie nalepiej by było żebym miał gwarancję że jeśli zapłacę im kasę, to oddadzą mi wszystko. Fibulę niech dadzą do muzeum w Bełchatowie i na tym koniec. No i bez zawiasów oczywiście. Ale to nie przejdzie. Dzięki Waszej motywacji będę walczył. Chciałbym Wam kiedyś napisać że dobrze wszystko się dla mnie skończyło, kończąc jednocześnie ten tasiemcowy wątek.