10-12-2011, 08:15
IRONRAT napisał(a):Twoja odpowiedź, do której się odniosłem, niestety była, dyplomatycznie mówiąc niezgodna z rzeczywistością.Chrzanić dyplomację, nie jesteśmy dziećmi.
W jaki sposób (zakładając, że nie ma oczywiście bezpośrednich świadków zajścia) udowodnić, że doszło do naruszenia stanowiska archeologicznego przez konkretną osobę? Zakładając, że gdzieś tam doszło do tego, to określenie, co stamtąd zniknęło będzie tylko przypuszczeniem i jedyny sposób powiązania przestępstwa z przykładowym złapanym, będzie polegało do domniemywaniu, lub mówiąc wprost - dopasowywaniu zdarzenia do człowieka - ergo, szukania kozła ofiarnego.
Przyznaję, odpływam nieco w bok, prawda. Ale nrg nie się nie odzywa w tym zakresie dyskusji więc trudno dociekać prawdy...