Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Indiana Jones w realu- artykuł z Rzeczpospolitej
#1
"Rz: Czy w Polsce są skarby?

Wojciech Stojak: Dobre pytanie. Muszę na nie odpowiedzieć twierdząco. Inaczej wyszłoby na to, że my, poszukiwacze, jesteśmy lekko, albo nawet mocno, stuknięci. Przekonanie o istnieniu skarbu opiera się jednak tylko na wierze, zwłaszcza na początku poszukiwań. Tu trzeba sobie powiedzieć, co to jest skarb. Ja na przykład nie przytuliłbym do piersi kości dinozaura, a paleontolog tak. Nie wierzę też w szansę znalezienia wspaniałych skarbów archeologicznych, jak ten z drogocennymi klejnotami królewskimi, na który przed 20 laty trafiono przez przypadek w Środzie Śląskiej przy okazji budowania fundamentów pod nowy dom. Okazał się najstarszym ze skarbów średniowiecznych w Europie. Takie znaleziska rozpalają wyobraźnię. Jest ich jednak zbyt mało, by szukać ich regularnie.

W takim razie co robią polscy poszukiwacze?

Polujemy na skarby związane z drugą wojną światową. Dzielimy je na trzy grupy. Pierwsza to dobra kultury, które Niemcy próbowali wywieźć, a przedtem na wszelki wypadek schować. Przykładem są słynne skrytki Grundmana na Dolnym Śląsku. Prof. Grundman był konserwatorem prowincji dolnośląskiej. Pod koniec wojny wyznaczył 81 miejsc-składnic (79 na terenie późniejszej PRL i dwie w NRD) – w dworach, pałacach, plebaniach – gdzie Niemcy złożyli setki, jeśli nie tysiące, skrzyń z książkami, obrazami i innymi dobrami. Większość z nich została odnaleziona dzięki temu, że po wojnie pracownik Muzeum Narodowego Józef Gębczak znalazł we Wrocławiu zaszyfrowaną listę tych skrytek.
Ale ta lista urywa się na lipcu 1944 roku... Druga grupa to cenne przedmioty użytkowe ludności cywilnej. Na samym tylko Śląsku było 5 tys. dworów, zamków, pałaców. W nich broń, meble, porcelana, obrazy gromadzone przez śląskie rody przez setki lat. Ich właściciele, uciekając przed Sowietami, chowali je najczęściej gdzieś koło obejścia, w przydomowych ogrodach, zagajnikach. Do trzeciej grupy należą militaria. I to są najczęstsze znaleziska. Poszukiwaczami militariów wiele osób staje się dziś samoistnie, bo polując na porcelanę miśnieńską, najczęściej odkopuje się jednak łuski czy karabin. Potem szuka się informacji na ich temat w coraz lepszej literaturze i tak zostaje się kolekcjonerem zabytkowej broni.

Na jednej z konferencji Instytutu Badań Historycznych i Krajoznawczych podano informację, że w Polsce może być nawet 40 tysięcy aktywnych poszukiwaczy skarbów.

Te szacunki oparto na liczbie uczestników wyspecjalizowanych forów internetowych, czytelników branżowych magazynów i sprzedaży wykrywaczy metali. Nie wiadomo, ile z tych osób szuka regularnie i na poważnie, a ile idzie w niedzielę do lasu z wykrywaczem w jednej ręce, a koszykiem na grzyby w drugiej.

Prawdziwe poszukiwanie skarbów jest skrupulatnym dokładaniem kolejnych informacji, które zdobywa się nieraz przez wiele lat w bibliotekach i archiwach (dokumenty, fotografie, mapy, artykuły prasowe) i z relacji świadków. Jest mieszanką zabawy w historyka, detektywa i Indianę Jonesa. Rezultatem dociekań okazuje się najczęściej stary garnek z jedną srebrną łyżeczką w środku na osłodę.

Jak złapać trop?

Trzeba mieć oczy i uszy otwarte. Warto interesować się historią własnych okolic. W wielu miejscowych plotkach i legendach jest jakiś procent prawdy. Okazuje się, że gdy zaczynamy drążyć opowieść o tym, że ktoś kiedyś coś zakopał, to starsi ludzie wiele pamiętają. Ślad jest jeszcze ciepły.

Jak to się stało, że został pan poszukiwaczem? Szuka pan skarbów od 20 lat.

Dla większości z nas to realizacja chłopięcych marzeń. Niemal każdy chłopiec szuka skarbów z wypiekami na twarzy, gdy ma 12 – 15 lat. Potem się z tego wyrasta. Tak było i w moim przypadku. Ale w wieku 40 lat przeczytałem książki znanego polskiego poszukiwacza Włodka Antkowiaka: „Podziemia i wody kryją skarby” oraz „Skarby. Poszukiwania i poszukiwacze”. I całkowicie mi odbiło. Antkowiak założył MAP – Międzynarodową Agencję Poszukiwawczą zajmującą się m.in. rozwiązywaniem zagadek przeszłości. Mnie jednak pochłonęły te skarby, na istnienie których przytaczał dowody. Najpierw wyruszyłem trasą ok. 80 opisanych przez niego miejsc, które do dziś kryją tajemnice. Potem stworzyłem listę własnych we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku.

Znalazł pan coś cennego?

Ostatnio trochę broni, którą przekazałem do muzeum militariów w Świdnicy. Najważniejszym z moich skarbów są dokumenty poświadczające działalność batalionów AK w Bieszczadach nad Sanem. Gdy dowództwo AK w Warszawie wydało poszczególnym okręgom rozkaz przybycia na pomoc powstańcom, w kierunku stolicy ruszył też lwowski oddział AK. Nie przebił się oczywiście – został rozbity przez Sowietów. Dwa z jego batalionów zatrzymały się w Bieszczadach i broniły ludności polskiej przed UPA (Ukraińska Powstańcza Armia). Pisał o nich na podstawie relacji świadków prof. Jerzy Węgierski. Nie miał jednak żadnych dokumentów poświadczających prawdziwość zeznań. O papierach takich pamiętał jeden z żyjących jeszcze żołnierzy – Stanisław Cisek. Pokazał nam dom, w którym miała być zakopana skrzynka z dokumentami. Była pod podłogą. Z blachy cynkowej, zalutowana. Lutowanie puściło, wszystko zawilgotniało. Przełożyliśmy papiery do worka, by nie wyschły, bo wtedy nie można byłoby ich rozdzielić. Po segregacji i wysuszeniu ich kopie trafiły do profesora Węgierskiego, a oryginały do wrocławskiego Ossolineum.

Jakie emocje towarzyszą znaleziskom?

Większości wydaje się, że wyciąganie skrzynki z poszukiwanymi długo dokumentami odbywa się przy okrzykach radości. Tymczasem panowała wtedy niezwykła cisza. Ja nawet nie śmiałem głośno mówić. Wzruszenie ściskało za gardło.

Czy teraz też pan czegoś szuka?

Nieustannie. Jestem niespokojnym duchem. Na Dolnym Śląsku jest jeszcze dużo skarbów – ze 30, 40, 50 skrytek. Proszę mnie nie pytać, skąd to wiem. Po prostu wierzę, że one są. Ktoś je w końcu znajdzie."
Za:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.rp.pl/artykul/82677,222519_Indiana_Jones_w_realu_.html">http://www.rp.pl/artykul/82677,222519_I ... ealu_.html</a><!-- m -->
Tutaj przynajmniej nie są ukazani jako rabusie...
:::Bez ciemności nie ma snów:::
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Indiana Jones w realu- artykuł z Rzeczpospolitej - przez Unicorn - 06-12-2008, 12:07

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości