12-10-2019, 22:28
Nurtuje mnie pewna sprawa. Otóż jeśli chodzi o włókiennictwo to w Łodzi można powiedzieć że było wszystko. Z jednym wyjątkiem. Nie było lnu, czy raczej technologii lnu. Pracowałem w kilku zakładach trochę się pytałem ale o lnie nie slyszałem. To znaczy szedł len na przykład gdzieś na tkalni ale na maszynach do tego nieprzystosowanych. W każdym razie nie było czegoś takiego jak Żyrardów. A teraz mamy Szlezyng założony jako osada lniarzy. I mamy Scheiblera który się wywodził z belgijskiego Vervier, które było ośrodkiem lniarskim ale Scheibler założył w Łodzi bawełnę. Czy zatem istniało jakieś gentlemen agremens mikędzy Łodzią a na przykład Żyrardowem że jedni drugim nie wchodzą w paradę? Ciekawe. Poza tym dlaczego len zniknął z Łodzi, przecież był? I kolejna sprawa jeśli chodzi o tych lniarzy ze Szlezynga to czy oni uprawiali len? Po drugiej stronie Rydza Smigłego są słabo zabudowane obszary, czy tam były kiedyś poletka lniarzy?