Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zarty o wojsku
#16
Nie wiem czy to dowcip, w każdym razie usłyszałem to od pewnego Ukraińca:
"Wojsko to dobra szkoła życia
najlepiej przejść ją zaocznie"
Pozdr MJ

[ Dodano: 14 Grudzień 2006, 08:21 ]
Nie wiem czy to dowcip, w każdym razie usłyszałem to od pewnego Ukraińca:
"Wojsko to dobra szkoła życia
najlepiej przejść ją zaocznie"
Pozdr MJ
Odpowiedz
#17
Zawsze mnie zniewalał stary dowcip o niszczycielu brytyjskim i okręcie podwodnym. Kapitan niszczyciela melduje admirałowi, że właśnie zatopił uboota.
- Czy były na powierzchni plamy ropy i szczątki?
- Nie, sir.
- No więc nie zatopiliście okrętu podwodnego.
- Ależ, sir...
- Nie zatopiliście! Skoro nie było plam...
- Ale, sir...
- Bez dyskusji!
- Tak jest, sir. Mam jeszcze jedno pytanie.
- Słucham.
- W takim razie co zrobić z jeńcami?

***
Czapajew z Pietką znaleźli się w okrążeniu. Pietka schował się we wsi pod koryto. Czapajew narzucił na siebie walającą się psią skórę i zaczął krążyć na czworakach wokół ogniska białych. Ci karmili „psa” kostkami cukru i przy każdej zarykiwali się ze śmiechu. Potem odjechali. Pietka wylazł spod koryta.
Czapajew:
- Uf, udało się. Tylko dlaczego oni się tak śmiali przy tym cukrze?
- Bo założyliście skórę tył na przód, towarzyszu Czapajew...

***
- Ile trzeba, żebyście się nauczyli pilotażu?
- Osiem do dziesięciu.
- Dni? Tygodni?
- Samolotów...
Odpowiedz
#18
Ooooo dopiero teraz zauważyłem temat !
PORUCZNIK RŻEWSKI to legenda ... kultowa postać wśród wszelkich rekonstruktorów ... Wink
Zacytuję parę Smile



W dniu urodzin Rżewskiego Natasza Rostowa zaprosiła go do siebie zdradzając, że ma dla niego prezent.
Gdy znaleźli się sami, zrzuciła suknię i stanęła przed Rżewskim naga, ozdobiona tylko kokardką w intymnym miejscu.
Rżewski zawijając rękaw zapytał:
- Głęboko on?
* * * * *

Porucznik Rżewski wyszedłszy na ganek, wskoczył na siodło i pocwałował majdanem, aż się kurz za nim podnosił.
Przecwałowawszy dwie wiorsty zatrzymał się:
- Job twoju mać, a koń gdzie?!
Zwymyślawszy się od ostatnich pogalopował z powrotem.

* * * * *

- Poruczniku, czy lubi pan romanse? - zapytała Natasza Rostowa Rżewskiego w czasie spaceru.

- O tak, madame, zwłaszcza te z wprowadzeniem!

* * * * *

Poruczniku, czy w młodości miał pan jakieś hobby ?
- Nawet dwa. Polowanie i kobiety.
- O, to ciekawe. Na co pan polował ?
- Na kobiety...

* * * * *

- Poruczniku, spał pan ze mną, a dziś nawet nie chce się przywitać ?
- Madame, kopulacja to jeszcze nie powód do znajomości...

* * * * *

Jedzie Natasza z porucznikiem w jednym przedziale. Porucznik czyta gazetę, Natasza bezskutecznie usiłuje zwrócić na siebie jego uwagę.
- Poruczniku, jak nazywa się kamień w pańskim pierścionku ?
- Ech, Nataszko... jakoś mi się dziś nie chce...


* * * * *

- Uratowałem dziś kobietę przed gwałtem - mówi porucznik.
- Wspaniale! Jak pan to zrobił ?
- Wytłumaczyłem, że po dobroci będzie lepiej....


* * * * *

Porucznik i Natasza płyną razem w łódce.
- Nataszko czy jechała pani kiedy gołymi jajami po rżysku ?
- Nie..., a co ?
- E... nic.... tak tylko chciałem rozmowę podtrzymać...

* * * * *

Bal w kasynie. Zauważono brak Rżewskiego.
- Kornet! A gdzie to pan porucznik ?
- Powiedział, ze wpadnie za dwie godziny jak da radę....
- A jak nie da ?
- To za 10 minut....

* * * * *

- Poruczniku, podobno w młodości był pan członkiem Towarzystwa Naukowego?
- Ech, madame... młodość... członkiem tu, członkiem tam...

* * * * *

- Poruczniku , jest pan tu zaledwie trzy dni a już wszystkie nasze kobiety o panu mówią. Jak pan to robi ?
- Zwyczajnie. Podchodzę do damy i pytam: Madame, czy mogę panią zgwałcić ?
- Ależ poruczniku ! Za to można po pysku....
- No tak, najpierw po pysku, a potem się gwałci....
Porucznik Rżewski ubierając się na bal wkłada do prawej kieszeni spodni banana.
- Na co wam banan w spodniach, poruczniku ? - pytają go.
- Ot, cóż...zatańczę z jakąś damą ona przylgnie do mnie, poczuje banana i przesunie się tak by przytulić się z drugiej strony....I tuśmy jej czekali!!!

* * * * *

Porucznik Rżewski rozmawiał z Nataszą Roztową. W pewnym momencie poprosił o wybaczenie i wyszedł. Po chwili wrócił cały mokry.
- Deszcz? - spytała Natasza Roztowa.
- Nie, wiatr...

* * * * *

Porucznik Rżewski tańczy z Nataszą Roztową.
- Poruczniku, niezbyt ładnie pan pachnie - zwraca uwagę dama - chyba ma pan brudne skarpetki. Proszę natychmiast wyjść stąd i je zdjąć!
Porucznik po kilku minutach powrócił i znowu tańczy z Nataszą.
- Panie poruczniku, ciągle pan źle pachnie - dama wyraźnie się niecierpliwi - nie zdjął pan?!
- Ależ zdjąłem! - Broni się porucznik Rżewski eleganckim ruchem wydobywając skarpetki spod munduru.

* * * * *

Madmoiselle - spytał raz porucznik Rżewski na balu - do czego służy wycięcie w pani rękawiczce?
- Aby mężczyźni mogli ucałować moją rączkę...
- Teraz wiem, do czego służy rozcięcie w moim szynelu!

* * * * *

Pewnego razu w pociągu porucznik Rżewski zdjął skarpety i powiesił na wieszaku.
- Czy pan, panie poruczniku - spytał go współpasażer - wymienia czasami skarpetki?
- Z góry uprzedam - tylko na wódkę!

* * * * *

Porucznik Rżewski dowiedział się, iż aby poznać dziewczynę, trzeba do niej swobodnie podejść, porozmawiać o pogodzie i przedstawić się.
Pewnego razu spotkał śliczną dziewczynę spacerującą z pudelkiem. Podszedł więc, z całej siły kopnął pieska i rzekł:
- Nisko leci. Chyba na deszcz... Nawiasem mówiąc, niech pani pozwoli się przedstawić: Porucznik Rżewski jestem!

--------------
Natasza podchodzi na balu do Rżewskiego.
- Poruczniku, zapomniałam swego nowego kapelusza. Czy pójdzie pan ze mną do pokoju? Albowiem kapelusz leży na szafie. Najpierw więc mnie pan podniesie za biodra, a później opuści. A jak się nie uda: to znów podniesie i opuści.
- Ech ta dzisiejsza młodzież... - westchnął Rżewski. - A nie lepiej normalnie? Na łóżku?

* * *
Natasza tańczy na balu z oficerami.
- Jajcew, ma pan kurz na mundurze - mówi złośliwa Rostowa.
Kapitan wybiega i strzela sobie w durny łeb.
- Bezuchow, ma pan zakurzone spodnie.
Major wybiega i strzela sobie w łeb.
- Rżewski ma pan kurz na butach.
- To nie kurz, to gówno. Jak przyschnie to samo odpadnie.

* * *

Rżewski umówił się na nocną schadzkę w hotelu. Dama, przez baczenie na swą reputację rzecze:
- Poruczniku, widzę was o północy. Tylko na Boga, zdejmijcie buty...
Noc. Ba, północ. Hotel śpi. Nagle stukot jak cholera. Z pokoju, w peniuarze tylko odziana wybiega dama:
- Rżewski, co to znaczy?! Miał pan iść boso...
- Buty mam w rękach - odpowiada porucznik.
- O co to tak stuka?!!
- Ostrogi.
---------------------

***
Towarzystwo na balu zabawia się rozmową:
- Drodzy państwo, proszę odgadnąć moją zagadkę, dodam, że bardzo pikantną - Natasza zabiera głos - co to jest: czarne i można o to rozbić jajko?
- Siodło! - wyrywa się Rżewski.
- Fuj, co za chamstwo - oburzają się damy - to oczywiście patelnia!
- No, no, no - prawda - rzecze Rżewski głęboko się zamyślając - patelnią po jajcach... naprawdę pikantne...i kto tu jest chamem...?
***
- Poruczniku, proszę opowiedzieć o wojnie... Pan widział różne straszne rzeczy...
- A tak szanowne panie...Wojna to straszna rzecz. Najbardziej utkwiło mi w pamięci, to kiedy przejeżdżałem przez spaloną przez Francuzów wieś: Z jednej z rozwalonych chat dobiegł mnie płacz... Znalazłem tam biedną dziewczynkę, taką w Pani wieku, Nataszo.... Nie jadła od tygodnia i prosiła mnie zaklinając na wszystko o okruszynę chleba.... Wtedy moje dusza nie wytrzymała....płakałem....je**łem i płakałem....
***
Telefon do Rżewskiego.
- Dzisiaj będę sama w domu, rodzice wyjeżdżają na wieś... - szepce zmysłowo Natasza.
- Służba zostaje, nie ma się czego bać - odpowiada porucznik.
- Przystawię drabinę do okna, żeby można było wejść...
- Trzeba uważać na złodziei...
- Idioto, przyjdziesz do mnie w nocy się po*ruchać czy nie?!
- Aluzję zrozumiałem - będę o 22.00.
***
Na balu Rżewski podchodzi do Nataszy.
- Opowiem pani taki dowcip, że ze śmiechu odpadną pani cycki.
Rostowa zaczerwieniła się i aż ją zatkało. Porucznik zerknął na nią raz, drugi...
- Hmm.... Widzę, że ten dowcip już pani opowiadałem.
***
Pewnego wieczoru porucznik Rżewski spotkał się w restauracji z pułkownikiem.
- Poruczniku - rzekł pułkownik - widzę, że pan często chodzi do restauracji. Prawie codziennie. Mnie zawsze brakuje pieniędzy...
- A co pan robi z pensją, panie pułkowniku?
- Wszystko oddaję żonie. A ona na hulanki nie chce dawać...
- Nie umie pan postępować z kobietami, panie pułkowniku. Kiedy nie chce dać pieniędzy, niech pan podejdzie do niej od tyłu, pocałuje w szyję, delikatnie weźmie w ramiona. Na pewno da.
Pułkownik wraca do domu i robi tak, jak mu powiedział porucznik. Podszedł od tyłu do żony, objął ją i pocałował w szyję. Żona przeciągnęła się z rozkoszą i mówi:
- Co, poruczniku, znowu skończyły się pieniążki?
***
Jak pan znajduje moje piersi, poruczniku? - zapytała Natasza Rostowa kokieteryjnie.
- Z trudem, madam - jak zwykle po żołniersku zwięźle odpowiedział Rżewski.

---------------------

Natasza pyta Rżewskiego
-Poruczniku ,a czy umie pan grać na gitarze?
-Umiem
-A na kontrabasie?
-Umiem
-A na pianinie?
-Oczywiście też potrafię
-A na harfie?
-Na harfie nie ,karty przelatują miedzy strunami

***
Rżewski z Nataszą spacerują po parku. Słoneczko, ptaszki śpiewają, po jeziorze pływają łabędzie.
- Poruczniku, jaka wspaniała chwila... Nigdy nie chciał pan być takim łabędziem? Pływać majestatycznie po wody toni...
- No co pani, mademoiselle?! Całe życie z gołą dupą w zimnej wodzie?

***
Balkon, zachodzi słońce, cieplutki wietrzyk... Stoi Natasza i Rżewski. Piją szampana.
- Poruczniku, czyż szampan to nie najswspanialszy turnek? W tych maleńkich bąbelkach odbija się cały spokój tego świata...
- Ja też lubię szampana, Nataszo. Piwa nie lubię, bo po piwie pierdzę.

***
- Rżewski, wasz pułkownik taki mądry, przystojny, a wziął sobie za żonę karlicę. Jak to tak...?
- Z całego zła tego świata,pułkownik wybrał to najmniejsze.

***
- Pierre, pan jest mniej inteligentny niż Scherlock Holmes i mniej sympatyczny niż dr Watson.
Pierre się wkurwił i się zastrzelił.
Natasza tańczy z Andriejem Wołkowskim.
- Andriej, pan jest mniej inteligentny niż Scherlock Holmes i mniej sympatyczny niż dr Watson.
Andriej się wkurwił bardzo i się zastrzelił.
Natasza tańczy z Rżewskim.
- Poruczniku, pan jest mniej inteligentny niż Scherlock Holmes i mniej sympatyczny niż dr Watson.
- Ale za to rucham niczym pies Baskerville'ów.

***
W powozie jadącym z Moskwy do Petersburga siedzą Natasza Rostova, Pierrre Bezuchov i oczywiście, porucznik Rżewski. Porucznik, siedząc naprzeciwko dwójki towarzyszy drzemie beztrosko pochrapując, natomiast Pierre i Natasza prowadzą rozmowę:
- Och Pierre, dopiero wyjechaliśmy, jeszcze taka daleka droga, a ja już czuję się jedną nogą w Petersburgu, ale drugą jeszcze w Moskwie-derevuszkie... rozmarzonym głosem szepcze Natasza.
- Nataszo, chciałbym znaleźć się gdzieś pośrodku....na przykład w Wołogdzie..... filuternie mruga Bezuchov.
- Byłem tam nieraz.... budząc się mruczy Rżewski okropna dziura..... śmierdząca i brudna....

--------------------

Porucznik Rżewski spaceruje z Nataszą po lesie. Jako, że porucznik coś milkliwy, Natasza próbuje podjąć konwersację :
- Niech pan popatrzy, poruczniku, jak tu cudownie - las szumi, ptaszki śpiewają .
- A propos ptaszków - ożywił się Rżewski - kornetowi Obłońskiemu
mieści się na chuju pięć drozdów i trzy wróble!
- Poruczniku! Fuj! Jaki pan... prostolinijny! - spłoniła się Natasza.
- A propos prostolinijny - jak kornet Obłoński krowę jebał, to jej się rogi wyprostowały!
- Boże, poruczniku, niech pan natychmiast przestanie! Pan ma w głowie próżnię !
- A propos próżni - jak Obłoński chuja z krowy wyciągał, to stóg siana pyskiem zassała!

------------------

Na carskim dworze odbywało się przyjęcie. Za suto zastawionym stole (pełnym półmisków, swiec) siedzą panowie w perukach i kobiety w wielkich rozdekoltowanych sukniach. Trwa impreza, gra orkiestra. Nagle huk. Wpada kopiąc w drzwi porucznik Rżewski. Był jednak troche w nietypowej sytuacji. Miał opuszczone gacie i trzymał przy tyłku sedes. Doczłapał do stołu, przy którym zasiadł obok ucztujących dam i panów. Oddawał się czynności opróżniania, w pewnym momencie wyciągnął papierosa i zaczął palić. Wtedy się zorientował, że wszyscy na niego dziwnie patrzą. Więc się spytał:
- Coś nie tak? Aha..... rozumiem..... Palić nie wolno?!?!....

-----------------

Porucznik Rżewski został zaproszony wraz ze swoimi kadetami na wystawny bal w dworze wielce szacownej i egzaltowanej pani.
Porucznik przed imprezą pouczył żołnierzy - ludzi nieobytych, bo wychowanych w koszarach - o podstawowych zasadach dobrego wychowania, kazał nawet im się umyć.
Zaczyna się impeza, a szanowna gospodyni roznosi po salonie świece i je od razu zapala. Obsadziła już wszystkie kandelabry i nagle w ręce została jej ostatnia świeca.
- Oh Mon Dieu, gdzie ja ją teraz wsadzę - martwi się głośno.
Rżewski podrywa się gwałtownie i syczy w stronę kadetów.
- WSZYSCY MILCZEĆ !!!

-------------------

Rżewski i Natasza jadą sobie w kolasce. Wtem jeden z koni puścił przeciągłego i głośnego bąka.
- O Boże! - wyszeptała zmieszana Natasza.
- Nathalie, to było doprawdy niepotrzebne! Gdyby pani milczała, pomyślałbym, że to koń!

**************

Rżewski z Rostową przechadzają się po parku.
- Echhhh... – wzdycha Natasza. – To właśnie tutaj przeminęły najlepsze lata mojej młodości. Jak ja tu często przychodziłam... Siadałam na tej ławeczce i... Oj, oj, jeśliby drzewa umiały mówić... Na przykład ta topola. Zgadnijcie poruczniku co by opowiedziała?
- Niewątpliwie ta topola, madame, powiedziałaby, że jest dębem.

**************

Rżewskiego zesłali za kolejne bezeceństwa do garnizonu na zapadłej prowincji.
A tam - choć się zabij - z osób płci żeńskiej same matrony.
Na balu garnizonowym wszakże czujne oko porucznika wreszcie wypatrzyło apetyczną dziewuszkę w odpowiednim wieku. Zaraz też ją do tańca zaprosiwszy rzucił Rżewski mimochodem:
- Pozwolę sobie odwiedzić panią, madam, dziś o północy, byś pani poznała, jak je*ią huzarzy.
- Cham, nachał! - panienka uciekła spiekłszy raka, nie omieszkawszy uprzednio dać Rżewskiemu po pysku.
Zaraz też pobiegła do taty, generała, bo okazała się być córką komendanta garnizonu, by się pożalić:
- Papa, ten podlec Rżewski powiedział, że przyjdzie dziś do mnie o północy i... Tu wstyd nie pozwolił jej dokończyć, generał wszakże znając reputację porucznika domyślił się celu zapowiedzianej wizyty z łatwością.
- Nic się nie martw córeczko, zaczaję się na łapserdaka z naganem, wtedy pozna, że nie może sobie na takie rzeczy pozwalać z generalską córką.
Kiedy nadeszła północ generał skrył się z naganem w garści w szafie w sypialni córki.
Równo z wybiciem północy do sypialni wpadł Rżewski z oddziałem huzarów i zakomenderował:
- Dwóch do kuchni, dwóch pod drzwi wejściowe, dwóch na balkon, dwóch do szafy! - sam zaś dał susa do łóżka generałowej córki.
Następnego ranka, kiedy już Rżewski z oddziałem oddalił się, spłonione dziewczę wykrztusiło do taty, który wreszcie mógł wyjść z szafy:
- Co za mężczyzna, co za kochanek!
- Ha, furda! Co tam mężczyzna, co tam kochanek! Co za dowódca!

---------------

Siedzi Rżewski, coś pisze... Wchodzi pułkownik:
- Cóż to pan pisze, panie poruczniku?
- Hymn pułku tworzę.
- Doprawdy? Pozwól pan spojrzeć... Toż to same bluźnierstwa!
- Jakże same bluźnierstwa? O, w drugiej linijce - słowo "sztandar!


* * * * *

Bracia oficerowie przechwalają się w kasynie przewagami u dam:
- Ha, nie dalej jak w zeszłym tygodniu posiadłem dziewiętnastolatkę! Sam miód, powiadam wam panowie! - powiada jeden.
- Ach, to jest nic, ja onegdaj posiadłem szesnastolatkę! Raj, powiadam, panowie, raj!
- rzecze drugi.
- A ja wczoraj posiadłem trzylatkę - przelicytował wszystkich Rżewski.
- Jej-Bohu, poruczniku, co też pan mówi, jak pan mógł?! - oburzyli się bracia oficerowie.
- Jak to - jak mogłem? Normalnie, rozsiodłałem ją i ją posiadłem.

* * * * *

Żenię się z Natalią Rostową! - oznajmił Rżewski niespodziewanie kolegom oficerom.
- Co też pan, poruczniku, toż ona mężatka! Za Pierre’a Bezuchowa wydana!
- Ot figlarka, ilem razy ją je*ał, zawsze ktoś za ścianą chrapał. - Niedźwiedź, mówiła, oswojony

* * * * *

Porucznik posyła ordynansa, Wanię, do gospody po gorzałkę.
- Kiedy wszystkiego 10 kopiejek gotówki nam się ostało, Wasze błagarodje - zaoponował Wania.
- No to sobie weź te 10 kopiejek - błysnął hojnością porucznik. - Albo nie, kup za to duży arkusz papieru, narysuj na nim dupę i powieś go w oknie!
- Po co, za pozwoleniem, Wasze błagarodje? - zdziwił się Wania.
- A widzisz - będzie ktoś przechodził, zobaczy, to oczywiście zajdzie, żeby zapytać, czemu dupa w oknie wisi. A ja, dla podtrzymania rozmowy, poślę go do gospody po gorzałkę.
--------------

Za butelką wódki w paryskiej restauracji siedzą Rżewski i Golicyn. Orkiestra zaczyna grać "Emigranckie tango"...
- Ech...jaka tęsknota - wzdycha Rżewski - tak by się chciało choćby zaraz wskoczyć na scenę i nasrać w ten biały fortepian...
- Ni można drogi panie, to nie Rosja - smutno odpowiada Golicyn - Francuzi nie zrozumieją , swołocze...


A propos śpiewu ptaków - wtrąca porucznik Rżewski. - Posadziłem ją na fortepian... i jak nie wsadzę ptaka... a ona jak nie zaśpiewa...


Rżewski z kniaziem Golicynem postanowili zrobić zawody. Kto więcej kobiet zadowoli w ciągu nocy. Wynajęli dwa pokoje w boordelu i ustalili, że każdy stosunek zaznaczą kreską na ścianie.
Rano wpada porucznik do pokoju Golicyna. Patrzy na ścianę - tam trzy kreski...
- Sto jedenaście... brawo książe! Prawie cztery razy lepiej ode mnie!

-----------------
Poszedł sobie por. Rżewski na Bal. Patrzy, a tu same stare generałowe, no po
>prostu dramat! Nagle wchodzi jakiś generał z córką. I to jaką, sam smak!
>Miała cudne ....... ..... ...... (Urząd Kontroli Publikacji...) ....
>
>Podchod i mówi:
>
>-Dziś musisz być moja, o 10 wieczorem przychodzę i będziem się kochać do
>rana!
>
>Przerażopna dziewczyna poskarżyła tacie, ale tem mówi że spoko i on tego
>jebakę załatwi.
>
>O 10 dziewczyna była w łóżku a generał schował się w szafie z szablą, coby
>miał czym obcinać.
>
>O 10.05 z kopa otwierają się drzwi, wpada Rżewski i 6 dragonów:

-2 na balkon, 2 pod szafę, 2 zostaje pod dżwiami! - i zabiera się za pannę.

Rano wynosi się ze swoimi ludźmi, panna przeciąga się, otwiera szafę i mówi:

- Wiesz tatko, ten Rżewski to dopiero kochanek...

- A jaki dowódca !

-------------------







Parę nie Rżewskich Wink

- Nowak, kim jesteś w cywilu?
- W cywilu - panie sierżancie - to ja jestem PAN NOWAK.

i inne:

Strzelcowi Kowalskiemu zmarła matka. Kapitan zleca kapralowi, by w jakiś delikatny sposób przekazał smutną wieść żołnierzowi. Kapral robi zbiórkę plutonu.
- Strzelcy, którym zmarła matka... trzy kroki wystąp!
Wystąpiło kilku.
- Strzelec Kowalski, dwa dni paki za niewykonanie rozkazu!

- Czemu ten pluton tak krzywo stoi?!? - pieni się kapral.
- Bo ziemia jest okrągła - mówi jeden z żołnierzy.
- Kto to powiedział?!?!
- Kopernik.
- Kopernik wystąp!
- Przecież umarł.
- Czemu nikt mi o tym nie zameldował?

Na komisji wojskowej pytaja poborowego:
- Do you speak English?
- Hee???
Pytaja nastepnego:
- Do you speak English?
- Hee???
I nastepnego:
- Do you speak Eglish?
- Yes, I do.
- Hee???

Odbywa się musztra. Żołnierze stoją w szeregu. Kapral daje komendę:
- Prawą nogę do góóóóóry podnieść!
Kowalskiemu się pomyliło i podniósł do góry lewą nogę. Kapral patrzy się wdłuż szeregu i krzyczy:
- Co za dureń podniósł obie nogi?!

Kapral pyta szeregowca:
- Z czego zrobiona jest lufa karabinu?
- Ze stali.
- Dobrze.A z czego zrobiony jest zamek karabinu?
- Też ze stali
- Źle.
- Dlaczego źle?
- Spojrzcie sami, szeregowy, co tu w książce napisali: "Zamek zrobiony jest z tego samego materiału"

Sierżant wyjaśnia żołnierzom prawo ciążenia:
- Jeśli rzucimy kamien do góry, to musi spaść z powrotem, zrozumiano?
- A co będzie, obywatelu sierżancie, jeśli kamień spadnie do wody?
- Nie zadawajcie głupich pytań, szeregowy Kowalski. Jesteście w artylerii, a nie w marynarce!

Podczas zbiórki kompanii kapral mówi do żołnierzy:
- Ci, co znają się na muzyce - wystąp!
Z szeregu występuje czterech.
- Pójdziecie do kapitana. Trzeba mu wnieść pianino na ósme piętro.

Kapral szkoli szeregowców:
- Woda wrze w temperaturze 90 stopni.
- A nas uczono w szkole, ze woda wrze w temperaturze 100 stopni!
- Niemożliwe! - mówi kapral sprawdzając coś w swoim notesie.
- Tak, macie racje. Woda wrze w temperaturze 100 stopni, a 90 stopni to kąt prosty!

Z pamiętnika partyzanta (albo rekonstruktora):
"...poniedziałek - goniliśmy Niemców po lesie.
...wtorek - Niemcy gonili nas po lesie.
...środa - przyszedł leśniczy i wygonił nas z lasu..."

Na ćwiczenia wojskowe rezerwistów powołano znanego profesora. W kancelarii sierżant pyta:
- Czy chodził pan do szkoły?
- Tak. Skończyłem podstawówkę, potem liceum, następnie dwa fakultety na studiach, potem doktorat...
- Dosć! - przerywa sierżant. - Zapiszcie, kapralu, że umie czytać.


- Cześć tato, wróciłem!!!
Ojciec siedzący przed komputerem, nie odrywając wzroku od
monitora pyta:
- A gdzieś ty był?
- W wojsku tato...
Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
i dymi mgłą katyński las (...)
Odpowiedz
#19
Wnuczek przysyła babci małą paczkę z wojska. Babcia otwiera pudełko, a w środku granat i mała karteczka. Babcia wyciąga ją i czyta:
"Kochana babciu, jak pociągniesz za kółeczko, to dostanę przepustkę na trzy dni".
Odpowiedz
#20
Zasuwa trasą dwoch rosyjskich biathlonistów. Nagle jeden zrywa karabin z pleców, skręca w krzaki i krzyczy: - Wasia! Osłaniaj!

[ Dodano: 19 Grudzień 2006, 11:43 ]
Nie o wojsku, ale się uśmiechnąłem:
1917 rok. Piotrogród. Na samochód pancerny włazi Lenin:
- Towarzysze!
- Lennon! Lennon! - skanduje tłum.
- Towarzysze, jestem Lenin, nie Lennon! Le-nin!
- Lennon!!! Lennon!!!!
- No dobra, ch... z wami. IMAGINE.....
Odpowiedz
#21
Dawno nie byłem na rosyjskich stronach z dowcipami. Dziś znalazłem taki.
Komisja poborowa.
- Gdzie chcecie slużyć?
- Chcę do lotnictwa.
- Nie da rady. Macie za wysokie ciśnienie.
- To do obrony przeciwlotniczej!
- Dlaczego?
- Jak ja nie mogę latać, to żaden inny ch... też nie będzie!
Odpowiedz
#22
Stoi kolejka w kantynie kancelarii rzesz, karnie stoją goebels, himler, borman
-a tu wchodzi stirlitz i podchodzi bez kolejki
-wszystcy zdziwieni bo skąd mogli wiedziec że bohaterów Związku radzieckiego kolejki nie obowiązują
[Obrazek: belka.png]
Odpowiedz
#23
PRAWDZIWA ROZMOWA NAGRANA NA MORSKIEJ CZĘSTOTLIWOŚCI ALARMOWEJ CANAL 106, NA WYBRZEŻU FINISTERRA (GALICJA) POMIĘDZY HISZPANAMI A AMERYKANAMI
16 PAŹDZIERNIKA 1997 ROKU

Hiszpanie: (w tle słychać trzaski) Tu mówi A-853, prosimy, zmieńcie kurs o 15 stopni na południe, by uniknąć kolizji...
Płyniecie wprost na nas, odległość 25 mil morskich.

Amerykanie: (trzaski w tle) Sugerujemy wam zmianę kursu o 15 stopni na północ, by uniknąć kolizji.

Hiszpanie: Odmowa. Powtarzamy: zmieńcie swój kurs o 15 stopni na południe, by uniknąć kolizji...

Amerykanie: (inny głos) Tu mówi kapitan jednostki pływającej Stanów Zjednoczonych Ameryki. Nalegamy, byście zmienili swój kurs o 15 stopni na północ, by uniknąć kolizji.

Hiszpanie: Nie uważamy tego ani za słuszne, ani za możliwe do wykonania.
Sugerujemy wam zmianę kursu o 15 stopni na południe, by uniknąć zderzenia z nami.

Amerykanie: (ton głosu świadczący o wściekłości) Tu mówi kapitan Richard James Howard, dowodzący lotniskowcem USS Lincoln marynarki
wojennej Stanów Zjednoczonych; drugim co do wielkości okrętem floty amerykańskiej. Eskortują nas dwa okręty pancerne, sześć niszczycieli, pięć krążowników, cztery okręty podwodne oraz liczne jednostki wspomagające. Udajemy się w kierunku Zatoki Perskiej w celu
przeprowadzenia manewrów wojennych w obliczu możliwej ofensywy ze strony wojsk irackich.
Nie sugeruję... ROZKAZUJĘ WAM ZMIENIĆ KURS O 15
STOPNI NA PÓŁNOC! W przeciwnym razie będziemy zmuszeni podjąć działania konieczne by zapewnić bezpieczeństwo temu okrętowi, jak również siłom koalicji. Należycie do państwa sprzymierzonego,
jesteście członkiem NATO i rzeczonej koalicji. Żądam natychmiastowego posłuszeństwa i usunięcia się z drogi!

Hiszpanie: Tu mówi Juan Manuel Salas Alcántara. Jest nas dwóch. Eskortuje nas nasz pies, jest też z nami nasze jedzenie, dwa piwa i kanarek, który teraz śpi. Mamy poparcie lokalnego radia La Coruna i morskiego kanału alarmowego 106. Nie udajemy się w żadnym kierunku i mówimy do was ze stałego lądu, z latarni morskiej A-853 Finisterra, z wybrzeża Galicji. Nie mamy gównianego pojęcia, które miejsce zajmujemy
w rankingu hiszpańskich latarni morskich. Możecie podjąć wszelkie słuszne działania, na jakie tylko przyjdzie wam ochota, by zapewnić bezpieczeństwo waszemu zasranemu okrętowi, który za chwilę rozbije się
o skały; dlatego ponownie nalegamy i sugerujemy wam, iż działaniem najlepszym, najbardziej słusznym i najbardziej godnym polecenia będzie zmiana kursu o 15 stopni na południe, by uniknąć zderzenia z nami.

Amerykanie: OK. Przyjąłem, dziękuję.
Odpowiedz
#24
- Iwanow, znowu wyrobiliście się na zbiórkę jako ostatni. Dwie służby poza kolejnością!
- Towarzyszu lejtenancie, a logika? Przecież to logiczne, że ktoś musi być ostatni.
- Logika jest taka, że ktoś musi obrać ziemniaki w kuchni!
***
Stołówka w jednostce.
- Towarzyszu lejtenancie, ja ze skargą. To niejadalne. proszę spróbować samemu.
- O co wam chodzi? Zwyczajna zupa.
- A jak zaproponowalem to samo sierżantowi, to powiedział, że kawa...
Odpowiedz
#25
-Szeregowy Kowalski!
-Na rozkaz!
-Braliście dzisiaj prysznic?
-Nie, nie brałem! Panie Kapralu dlaczego jak coś zginie to zawsze jest na mnie?

Pozdr MJ
Odpowiedz
#26
autentyk. Obóz wojskowy studentów w Trzebiatowie, rok 1969. Nocy alarm. Zbiórka przed namiotami. Kontrola, czy wojsko zabrało wszystko, co niezbędne na wojnie - hełmy, koce, menażki, zapasowe onuce, saperki itp.
- Pokazać igłę z nitką! - komenderuje dowódca plutonu.
Konsternacja. Cisza.
- No? Kto ma igłę z nitką?
- Ja! - rozlega się pojedynczy głos.
- Chociaż jeden, k... Wystąp! Udzielam wam pochwały przed frontem plutonu...zaraz, zaraz... A GDZIE MACIE KARABIN???
Odpowiedz
#27
a teraz innej beczki


Załączone pliki Miniatury
   
cyt:"Ależ Hans, pamiętaj że jestem twoim przyjacielem." (Bruner) odc. 14, pt.: "Edyta"
Odpowiedz
#28
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.joemonster.org:80/filmy/3689/za-co-kochamy-francuska-armie">http://www.joemonster.org:80/filmy/3689 ... uska-armie</a><!-- m -->

... tylko że widziałem podobne zachowanie się PPK Malutka w Drawsku , także nie tylko francuzi potrafią się bawić ;-)
sac
Odpowiedz
#29
Izraelski żołnierz, który dopiero co się zaciągnął idzie do dowódcy i prosi o 3 dni przepustki.

- Co?? odpowiada dowódca.
Oszalałeś. Dopiero co wstąpiłeś do wojska i już chcesz przepustkę. No dobra. Dostaniesz, ale musisz na nią zasłuzyć, czymś się wyróżnić.

Następnego dnia, żołnierz zjawia się, prowadząc arabski czołg. Dowódca, oniemiały gratuluje mu i daje 3 dni wolnego. Na odchodnym pyta go jeszcze.

- Powiedz mi tylko, jak zdobyłeś ten czołg.

-Panie majorze. To było tak. Wskoczyłem do czołgu i pojechałem w kierunku granicy z Arabami. Jadę, patrzę, a po ich stronie czołg. Ja wywiesiłem białą flagę. On wywiesił białą flagę. No to się go pytam, czy chciałby dostać 3 dni urlopu. No to się wymieniliśmy czołgami.

Ironrat
Odpowiedz
#30
Kompania kobieca. Sierżant:
- Szeregowa Iwanowa, zapamiętajcie sobie: wartownik na warcie ma krzyczeć „Stój! kto idzie?!”, a nie: „Nie podchodź, bo będę krzyczeć!”
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości