Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Polskie Skrzydła w obronie łódzkiego nieba - 1939
#16
Co to za "Dzwonek" ? To ppor. pil. Jan Dzwonek (to jego nazwisko !). Był ranny, leżał w różnych szpitalach, aby uniknąć obozu jenieckiego ukrywał się pod nazwiskiem Jasiński. Po wojnie związany lotniczo najpierw z Krakowem potem z Łodzią.
Odpowiedz
#17
(11-02-2016, 14:36)Diafragma napisał(a): Co to za "Dzwonek" ? To ppor. pil. Jan Dzwonek (to jego nazwisko !). Był ranny, leżał w różnych szpitalach, aby uniknąć obozu jenieckiego ukrywał się pod nazwiskiem Jasiński. Po wojnie związany lotniczo najpierw z Krakowem potem z Łodzią.

A gdzie można przeczytać o jego losach po wrześniu 1939r oraz po II wojnie światowej?
Odpowiedz
#18
Tutaj znajdziesz trochę informacji o ppor. Janie Dzwonku - http://www.polishairforce.pl/dzwonek.html
"Bóg walczy po tej stronie, która ma lepszą artylerię" - Napoleon Bonaparte
Scale Model Warehouse Poland smwarehouse.pl
Odpowiedz
#19
Jutro 4 września. Tradycyjnie  jak co rok odwiedzę lotnisko w Kucinach. Dla tych co nie znają historii tego miejsca przytaczam fragment opracowania " II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików" rozdział " Historia lotniska Kuciny - Dzierżanów " opracowany przez Panią Serafinę Domańską:
"...Do wybuchu wojny przygotowano 24 tajne
lotniska operacyjne, w tym lotnisko w Kucinach.
1 września 1939 r. X Dywizjon Bombowy stacjonował na
lotnisku Ułęż. W pierwszych dniach wojny nie użyto do działań
bojowych dywizjonów wyposażonych w ,,Łosie", czekały w obwodzie
na rozkaz Naczelnego Dowództwa. Dopiero w wyniku próśb
dowódcy Armii ,,Łódź" gen. Juliusza Rómmla Naczelne Dowództwo
Lotnictwa nakazało bombardowanie w dniu 4 września 1939 r. siłami
Brygady Bombowej niemieckiego XVI Korpusu Pancernego na
obszarze Radomsko - Kamieńsk. Ostatecznie część sił brygady
użyto na kierunku Wieluń. To zadanie otrzymał X Dywizjon
Bombowy, z rozkazem do przebazowania na polowe lotnisko
Kuciny.
W niedzielę 3 września 1939 r. wczesnym rankiem na
polowe lotnisko Kuciny - Dzierżanów (kryptonim - ,,Pszenica'')
przybył dowodzony przez ppłk. pil. Józef Werakso X Dywizjon
Bombowy kryptonim ,,Sęp" w składzie: 11 (211) Eskadra Bombowa,
- 76 -
kryptonim - ,,Skowronek", dowódca kpt. pil. Franciszek Omylak -
dziewięć ,,Łosi", jeden „Fokker”,
12 (212) Eskadra Bombowa, kryptonim - ,,Wróbel'', dowódca kpt. pil.
Stanisław Taras - Wołkowiński - osiem ,,Łosi", jeden „Fokker”.
Fokker 3m
Lotnisko porośnięte było wybujałym łopianem, posiadało
grząskie i miejscami podmokłe podłoże. Było mało przydatne dla
,,Łosi", które mogły zabierać tylko 8 bomb po 100 kg (PZL P-37 B
,,Łoś'' mógł zabrać ładunek bomb o masie do 2595 kg i przewidziany
do użycia na stałych lotniskach). W pobliżu tego lotniska znajdował
się niewielki las, miejsce ukrycia samolotów i sprzętu X dywizjonu.
Personel techniczny ulokował się w pobliskim majątku Dzierżanów.
Oprócz złych warunków terenowych bardzo istotną wadą lokalizacji
lotniska było położenie wśród nieprzychylnej polskim lotnikom
ludności niemieckiej zamieszkującej sąsiednie wsie. Lotnikom
wysłanym z plutonu zaopatrzenia niemieccy koloniści odmówili
nawet sprzedania produktów żywnościowych.
Dwa „Fokkery” przywiozły sprzęt i mechaników. Dywizjon
otrzymał rozkaz rozpoznania rejonu Radomsko - Częstochowa,
który wykonała załoga z 11 Eskadry w składzie: por. obs. Zdzisław
- 77 -
Górniak, plut. pil. Roman Bonkowski, kpr. strz. Józef Puchała,
kpr. strz. Aleksander Zajdler. W rejonie Kłobucka dostrzegli długą
zmotoryzowaną kolumnę nieprzyjacielską przemieszczającą się
z czołgami. Por. Górniak po naniesieniu rozpoznawczych celów
i kierunku marszu niemieckich oddziałów dał rozkaz powrotu.
Samolot wylądował bezpiecznie. Wszyscy oczekiwali rozkazu
bombardowania. Samolot por. Górniaka przygotowano pośpiesznie
do ponownego lotu. Po przeszło godzinie kpt. obs. Marian Dydziul -
oficer operacyjny X dywizjonu, poinformował na krótkiej odprawie,
że rozkaz pogotowia startowego odwołano.
W poniedziałek 4 września 1939 r. od rana rozpoczęły się
działania bojowe, zadaniem dywizjonu było bombardowanie
niemieckiego XVI Korpusu Pancernego. Był to dzień największego
wysiłku bojowego ,,Łosi" w czasie kampanii wrześniowej. Wczesnym
rankiem po odprawie wystartowała załoga w składzie: por. obs.
Zdzisław Górniak, pil. plut. Roman Bonkowski, kpr. strz. rtg. Józef
Puchała, kpr. strz. Aleksander Zejdler z 11 Eskadry na ,,Łosiu"
72.18 zabierając 4 bomby 100 kg. Załoga przeprowadziła
rozpoznanie w rejonie Wielunia, następnie zbombardowała
i ostrzelała z broni pokładowej niemiecką kolumnę pancerną.
Samolot silnie ostrzelany z ziemi został ciężko uszkodzony.
Maszynę zaatakowały nadlatujące trzy „Messerschmitty Bf109”,
tylny strzelec zestrzelił jednego z nich, który dymiąc zwalił się na
ziemię. Pozostałe dwa odstąpiły od ataku, jednak uszkodzony ,,Łoś"
musiał lądować na polu. W walce zginął kpr. strz. rtg. Józef Puchała,
ciężko ranny por. obs. Zdzisław Górniak zmarł, zwłoki lotników
przewieziono do majątku Gieczno gmina Rogoźno. Uratowali się pil.
plut. Roman Bonkowski i kpr. strz. Aleksander Zajdler.
Na rozpoznanie rejonu Radomsko - Częstochowa poleciała
załoga w składzie: por. obs. Franciszek Jakubowski, por. pil.
Wacław Butkiewicz, kpr. strz. Andrzej Reiss, kpr. strz. Tadeusz
Szczepański. Rejon Kalisza rozpoznała załoga w składzie: por. obs.
- 78 -
Tadeusz Dymek, plut. pil. Franciszek Zaręmba, kpr. strz. Tadeusz
Egierski i kpr. strz. Władysław Graczyk.
Po analizie meldunków dywizjon rozpoczął starty na wyprawę
bombową. Poprowadził ją kpt. obs. Franciszek Omylak. Starty
maszyn następowały kluczami co 20 minut, by przedłużyć nękanie
nieprzyjaciela i utrudnić mu posuwanie się naprzód. Celem były
niemieckie kolumny pancerne posuwających się z Wielunia na
Szczerców i z Wielunia na Widawę. W pierwszej fazie udział wzięło
osiem samolotów z 11 Eskadry. Po dwóch godzinach na
bombardowanie tego samego celu wystartowało sześć ,,Łosi" z 12
Eskadry.
Bombardowania były celne i skuteczne. Samoloty po
bombardowaniu, lecąc na niskim pułapie, atakowały niemieckie
kolumny pancerne z broni pokładowej. Było to działanie brawurowe,
nierozważne i nieopłacalne - samoloty tak atakując doznawały
dużych uszkodzeń od intensywnego ognia obrony i wymagały
później dużych napraw. Takich wyczynów zabraniał również
regulamin. Po wykonaniu zadania pierwszy klucz powrócił na
lotnisko bez strat.
Załoga kpt. obs. Jana Balińskiego po uzupełnieniu paliwa
i ładunku bomb wystartowała, by zniszczyć odbudowany przez
Niemców most na Warcie pod Rychłocicami. Zadanie wykonano,
zniszczono most wraz z przejeżdżającą przez niego kolumną
samochodową.
W drodze powrotnej drugi klucz 12 Eskadry, który
bombardował niemieckie kolumny pancerne na trasie Radomsko –
Kamieńsk, został zaatakowany przez osiem „Meserschmittów
Bf109D” z 1/ZG2 nad wsią Ślazkowice koło Pabianic. Prowadzący
,,Łoś'' 72.43 atakowany przez trzy „Messerschmitty” stanął
w płomieniach i rozbił się koło Dłutowa. Zginęła cała załoga por. obs.
Żukowskiego, sierż. pil. Józef Siwik, kpr. Władysław Kramarczyk,
kpr. Aleksander Stempowski. Drugi „Łoś 72.16” również spłonął,
- 79 -
uratowali się skacząc ze spadochronem kpr. Danielak i kpr. strz.
Konstanty Gołębiowski. Załoga zestrzeliła jednego „Messerschmitta
Bf109”. Ppor. pil. Mazak i ppor. obs. Kazimierz Dzik pozostali
w płonącej maszynie lądując bez podwozia na las. Poparzonych
lotników z samolotu wyciągnęła straż leśna. Następnie odwieziono
ich do szpitala w Pabianicach. Trzeci lecący w tyle „Łoś 72.91”
podzielił los poprzedników. Z załogi uratował się tylko kpr. pil.
Kazimierz Kaczmarek, który skoczył ze spadochronem, niestety,
dostał się do niewoli niemieckiej. Polegli por. obs. Mieczysław
Bykowski, kpr. Marian Gargol, kpr. Lucjan Zimmerman.
Po południu załoga por. obs. Tadeusza Dymka z 12 Eskadry
wykonała lot rozpoznawczy na trasie Bełchatów – Kamieńsk –
Radomsko – Gidle – Włoszczowa – Łopuszno – Kielce – Końskie –
Przedbórz – Radomsko, a por. obs. Jakubowskiego, która dopiero
wróciła z bombardowania i zrobiła rozpoznanie na bliskim zapleczu
frontu. O 1400 bombowce por. obs. Dymka i por. obs. Lekszyckiego
wystartowały na zadanie bojowe.
Już o 1415 lotnisko Kuciny - Dzierżanów zostało wykryte
przez Niemców i było bombardowane przez He111H z 2 Sttaffel, I./k
53. Zniszczony został skład paliwa i bomb. Czarny słup ognia zawisł
nad lotniskiem. Płomienie ogarnęły lasek, w którym ukryty był sprzęt
pomocniczy i samoloty. Ugaszono pożar i zajęto się rannymi.
Ciężko ranny kpt. pil. Stanisław Taras - Wołkowiński został
odwieziony do szpitala w Łodzi. Oprócz niego rannych zostało kilku
lotników z kompanii obsługi. Dowództwo 12 Eskadry objął kpt. obs.
Jan Baliński. Wybuchająca do wieczora amunicja zwiększyła
zamieszanie i obniżyła morale obsługi. Udało się ugasić pożar lasu
i zebrać sześć niekompletnych załóg 11 Eskadry (12 Eskadry nie
było wtedy na lotnisku). Ppłk. Werakso rozkazał przelecieć na
lotnisko Drwalew koło Grójca. W drodze na nowe lotnisko cztery
załogi dostały zadanie bombardowania tych samych celów co
rankiem. Dwie pozostałe zaatakowały pozycje karabinów
- 80 -
maszynowych we wsi Trupianka koło lotniska Kuciny - Dzierżanów,
z której ostrzeliwano startujące ,,Łosie''. Z trzech załóg 12 Eskadry
wykonujących zadania bojowe w czasie, gdy bombardowano
Kuciny, powróciły dwie: por. Tadusza Dymka i por. Franciszka
Jakubowskiego.
Bombowiec trzeci nr fabr. 72.111 uszkodzony przez ogień
obrony przeciwlotniczej oraz zaatakowany przez dwa
„Messerschmitty Bf109” w rejonie Pabianic, zapalił się w powietrzu.
Kpr. Władysław Wojdat został zabity w walce, por. obs. Jan
Kazimierz Lekszycki wyskoczył ze spadochronem zbyt nisko
i poniósł śmierć na miejscu. Ranny ppor. pil. Michał Ostrowski wraz
z również rannym ostrzeliwującym się myśliwcami kpr. strz.
Stanisławem Wrzeszczem, zdołał wylądować bez podwozia koło wsi
Wygiezów. Obu lotników z płonącego samolotu wyciągnęła
miejscowa ludność i przetransportowała do szpitala.
O godzinie 1600 lotnisko Kuciny - Dzierżanów zostało
zbombardowane ponownie przez 9 He111H z 2./KG 53. Zniszczone
zostały dwa ,,Łosie" z 12 Eskadry, P-37B 72.40,72.41, ranny został
kpr. pil. Jan Liszewski z 11 Eskadry.
Na lotnisku Kuciny - Dzierżanów na noc pozostały tylko trzy
,,Łosie": dwa z 12 Eskadry, jeden z nich miał przestrzeloną ramę
silnika i nie nadawał się do lotów bojowych, drugi nowo przybyły
jako uzupełnienie P-37A 72.12 i jeden z 11 Eskadry, który wymagał
naprawy. Części do napraw dostarczył wieczorem z lotniska Ułęż
transportowy „Fokker”.
W pierwszym dniu intensywnego działania wszystkimi
samolotami X Dywizjon Bombowy wykonał 26 lotów bojowych
(piętnaście 11 Eskadra i jedenaście 12 Eskadra), w tym trzy na
rozpoznanie, zrzucając ok. 21,5 tony bomb. Stracono bezpowrotnie
siedem ,,Łosi'' (jeden z 11 Eskadry i sześć z 12 Eskadry), z czego
pięć zestrzeliły myśliwce. Polscy lotnicy w walkach powietrznych
zniszczyli dwa „Messerschmitty Bf109”.
- 81 -
W nocy niemieccy dywersanci ostrzelali z broni maszynowej
lotnisko i kwatery personelu zmuszając lotników do okopania się
i ciągłego czuwania.
Agenci ,,V kolumny" prawdopodobnie przesyłali też meldunki
radiowe o stacjonowaniu na ich terenie dywizjonu polskiego. W nocy
przygotowano pozostałe samoloty do odlotu z niefortunnie
wybranego lotniska.
5 września 1939 r. X Dywizjon Bombowy na lotnisku Kuciny -
Dzierżanów posiadał:
11 Eskadra Bombowa - jeden ,,Łoś",
12 Eskadra Bombowa - dwa ,,Łosie" i jeden „Fokker”.
O godz. 500 samoloty rozpoczęły starty pojedynczo. Jeden
z ,,Łosi" P-37A 72.12, pilotowany przez or. Ignacego Szponarowicza
musiał zawrócić z braku paliwa, ponieważ w ferworze walki
z dywersantami i pośpiechu zapomniano go zatankować. Podczas
lądowania został uszkodzony. Był już niezdolny do ponownego lotu.
W tym czasie pojawił się rozpoznawczy Do17 i prawdopodobnie
jego meldunki radiowe sprowadziły w ten obszar „Messerschmitty
Bf110” z I./ZG 76 2. Sttaffel dowodzonej przez olt. Wolfganga
Falcka. O godz. 509 wystartował „Fokker f-VII(B) 3m” z załogą:
kpt. obs. Jan Baliński, plut. pil. Julian Pieniążek, kpr. mech. Stefan
Gadomski, kpr. mech. Bolesław Szczepański z zadaniem przelotu
na lotnisko Ułęż. W chwili ich startu lotnisko zostało zaatakowane
przez dziesięć „Messerschmittów Bf110”, z których trzy podjęły
pościg za startującym samolotem ,,Fokker". Do bezbronnego
„Fokkera” strzelali wszyscy niemieccy piloci. Samolot został
uszkodzony i przewrócił się na plecy, mimo to pilotowi udało się
sprowadzić go na ziemię niedaleko wsi Puczniew. Lotnicy wyczołgali
się z rozbitego i nadal ostrzeliwanego „Fokkera”. Po odlocie
„Messerschmittów” wyciągnęli ciężko rannego kpt. obs. Jana
Balińskiego, dowódcę 12 Eskadry Bombowej, który zmarł w drodze
- 82 -
do szpitala w Łodzi. Lekko ranny został pilot plut. Julian Pieniążek
i kpr. mech. Bolesław Szczepański. Myśliwce niemieckie poleciały
następnie nad Kuciny, gdzie zniszczyły uszkodzonego niezdolnego
do odlotu ,,Łosia" ppor. Ignacego Szponarowicza z 11 Eskadry oraz
ostrzelały wcześniej zniszczone przez bombowce samoloty.
Ewakuację pozostałego personelu X Dywizjonu zakończono po
południu..."

Tyle mieszkańcy Dalikowa. Ze swojej strony dodam, że historia tego lotniska jest bardziej skomplikowana. Po pierwsze na miejscu nie było obsługi lotniska i obrony plot, gdyż transport kołowy zabłądził, i nie dotarł na miejsce.  Ze wsi Trupianka ktoś z ciężkiego karabinu maszynowego ostrzeliwał startujące i lądujące samoloty, aż dowódca się wkurzył i jeden łoś spuścił dwie bombki na ten dom. Ostrzał się skończył, ale na forum poświęconemu właśnie temu tematowi zniemczony polak zarzucał dowódcy, że zabijał rodaków. Nie wspomina natomiast o wsiach Józefów i Dzierżanów, które zniknęły z powierzchni ziemi w połowie 1940, gdy przygotowywano grunt pod lotnisko doświadczalne pod zarządem poligonu "Zendek" ( jest to wyłącznie moja teoria nad którą od kilku lat pracuję).
Pamiętajmy o tych co tam walczyli.


I tradycyjna prośba. Koledzy ( i koleżanki ) nie kopcie tam. Tam nic nie ma oprócz dołów po niechlujnych detektorystach.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości